wtorek, 2 marca 2021

Szczęśliwa ziemia - Łukasz Orbitowski, czyli ile oddasz za spełnienie marzeń

Jakoś długo ta notka czeka na swoją kolej, wiele miesięcy minęło od lektury, a ja wciąż nie mogę się jakoś zebrać do pisania. I to wcale nie dlatego, że mi się nie podobało. Wręcz odwrotnie.
Może to jednak kwestia tego, że mniej więcej w podobnym czasie czytałem Wzgórze psów Żulczyka, które podobało mi się jeszcze bardziej i w którym można dostrzec sporo podobieństw...

Orbitowski ma dar, by wplatać elementy grozy nawet wydawałoby się w bardzo prozaiczne realia. Ciarki chodzą po plecach, ale w pewnym momencie już sami nie wiemy czy bardziej bać się tego, przed czym strach czują bohaterowie, czy jednak ich samych, tego mroku, który w nich zasiał ziarno. 

Dokonali kiedyś wyboru, którego konsekwencje ciągną się po dzień dzisiejszy. Tylko czy wielu z nas nie wybrałoby podobnie. Gdy się jest młodym i świat ma tyle do zaoferowania, pokusa by spełnić swoje marzenia wydaje się na tyle wielka, że cena nie jest istotna.


Niewielkie miasteczko, które niewiele może im zaoferować, z którego chcą się wyrwać czterej młodzi ludzie i miejscowa legenda, że wystarczy zejść do podziemi zamku, odnaleźć prastarą bestię i przed nią odtańczyć taniec, wypowiadając na głos swoje życzenie. A co potem? Czy marzenie wieku młodzieńczego da satysfakcjonujące życie po 10, 20, 30 latach? A może jednak koszmary będą ceną zbyt wielką i całe życie trzeba będzie szukać ucieczki i zapomnienia, unieszczęśliwiając i innych, i siebie coraz bardziej.
Podobnie jak u Żulczyka dotykamy demonów przeszłości, wyborów, które nie dają spokoju. Ale powrót do Rykusmyku po latach uciekania, też nie da ukojenia. Pieniądze, miłość, sława - czego byś nie wybrał, tak naprawdę może mieć drugie dno, które sprawi, że nie znajdziesz tam szczęścia. Dotykamy rozbitych rodzin, uzależnienia, krzywdzenia, braku zrozumienia, poczucia porażki i goryczy, nawet jeżeli innym wydaje się, że złapałeś Pana Boga za nogi. Orbitowski sprawił, że mimo tego, że to proza raczej odbierająca radość życia, nie możemy się od niej oderwać, tyle w niej życia, prawdziwego cierpienia i rozterek. To obraz rzeczywistości, która jest szara, smutna i potrafi nieźle zaboleć. I tak jest nie tylko w małych miasteczkach, gdzie wszyscy się znają, z których się chce uciekać, a potem do nich wracać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz