sobota, 1 czerwca 2019

Dom bez klamek - Jędrzej Pasierski, czyli udany debiut

Bardzo lubię mroczne thrillery, najlepiej psychologiczne, gdzie napięcie rośnie z każdą stroną. Jednak czasami trzeba od nich odpocząć. I w ten sposób trafiłam na książkę Jędrzeja Pasierskiego „Dom bez klamek”, jak się okazało – debiut literacki tego autora (2018).
W grudniową noc w szpitalu psychiatrycznym zostaję zamordowany pacjent. Tak się rozpoczyna ten całkiem przyzwoity kryminał. Ktoś wszedł z zewnątrz czy może ktoś będący w środku budynku dokonał zbrodni? Któryś z pacjentów czy może ktoś z personelu? Na miejsce przybywa podkomisarz Nina Warwiłow, która poprowadzi śledztwo…


Oczywiście nie opowiem co dalej, żeby nie zdradzić fabuły. Powiem jedynie, że Jędrzej Pasierski stworzył bardzo naturalne postaci w swojej książce. Można je zrozumieć zarówno wtedy kiedy starają się pomóc policji, jak i wtedy kiedy usiłują zataić swoje grzechy i grzeszki. Ta zwyczajność, dla mnie, okazała się niezwykle pociągająca. Polubiłam Ninę Warwiłow, córkę Rosjanina i Polki, rozumiałam jej rozterki i motywacje. Dobrze wrócić z ulic Nowego Jorku, Sztokholmu czy Oslo na własne podwórko, powędrować ulicami warszawskiej Pragi i pobyć trochę nad Wisłą. Pobyć w znajomym otoczeniu, w rodzimych kontekstach społecznych. Bowiem poza wątkiem kryminalnym autor „Domu bez klamek” ukazuje i naszą kulejącą służbę zdrowia, która musi sobie radzić z problemami metodami nie zawsze uczciwymi. Na tym tle powiązania i ingerencję polityki zarówno w policję jak i w mass media. Mamy podkomisarz, która doświadcza na swej drodze zarówno seksizmu jak i przemocy. Mamy lekarza, który dla pacjentów robi stanowczo za wiele, a inny zgoła nie powinien być lekarzem. Mamy rozgrywki personalne, „podchody” w drodze do wymarzonego stanowiska, alkoholizm i handel kobietami. I zwykłych ludzi, których życie poturbowało solidnie, którzy doświadczyli tak dużo złego, że chwilami trudno dziwić się temu co robią, a prowadzone śledztwo będzie kawałek po kawałku odrywało daleką przeszłość, która zakończyła się morderstwem w „psychiatryku”.
W roku bieżącym wyszła kolejna książka tego autora, która jest kontynuacją historii Niny. I zapewne też ją przeczytam, bo styl autora mi odpowiada. Jego „Dom bez klamek” ma tyle wątków pobocznych ile trzeba, nie zaciemnia historii, choć nie wszystkie wątki śledztwa prowadzą do szczęśliwego zakończenia.
Osobiście bardzo dobrze czytało mi się tę książkę.
MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz