czwartek, 2 listopada 2017

Obsesja - Katarzyna Berenika Miszczuk, czyli bo ja mam taki problem...


Piękna pani doktor (choć po rozwodzie trochę w dołku) i tajemniczy wielbiciel, prześladowca. Ba, wielbicieli jest więcej, bo pani doktor niczego sobie i facetów przyciąga do siebie niczym magnes. Do tego wielki szpital z podziemiami i seryjny morderca grasujący po mieście. Czy te wszystkie elementy składają Wam się na ciekawą całość? Pani Miszczuk kojarzyła mi się dotąd z powieściami dla pań, humorystycznym fantasy, jakimiś wierzeniami słowiańskimi i specjalnie nie ciągnęło mnie do jej powieści. Ale skoro wydawnictwo obiecuje mieszankę kryminału z thrillerem, to czemu nie spróbować?
Hmmm. Strasznie jakoś bardzo nie jest. Jest jakiś niepokój, ale bohaterka sama raz go wyolbrzymia, a innym razem bagatelizuje. Niby psychiatra, ale jakoś tak średnio potrafi radzić sobie z ludźmi, raz ich trzyma na dystans, a innym razem ewidentnie wysyła błędne sygnały, a potem dziwi się, że ktoś zrobił sobie nadzieje. No tak, ale przecież rozmowa i życzliwość, nie oznaczają od razu chęci związania się na stałe, czy choćby nawet "przelotnej" znajomości - faceci chyba mają zbyt dobre mniemanie o sobie i chcą "upolować" na własność każdą kobietę, która wpadnie im w oko. Tymczasem Joanna Skoczek na razie wcale nie ma ochoty na romans. Nie, no to znaczy ma. Ale z to ona chce zdecydować z kim. Oj sami widzicie, że z tą bohaterką niełatwo dość do ładu. Jak to z kobietami. Jej wolno patrzeć na tyłek lekarza sądowego opięty w skórzane spodnie, ale niech no który popatrzeć się takim samym wzrokiem na nią...


Chyba właśnie dzięki osobowości Joanna Skoczek, "Obsesja" wydaje się chwilami bardziej zabawna niż straszna. Jej przemyślenia, życie osobiste (kot, bałagan i chwile obżarstwa lub picia), różne sytuacje jakie się zdarzają, sprawiają, iż czyta się to z uśmiechem na twarzy. Co z tego, że jest zbrodnia, że powinniśmy poczuć grozę z powodu zagrożenia życia bohaterki, skoro jesteśmy przekonani, iż z jej szczęściem nic nie może się stać. To postać jakby żywcem wyjęta z książek Joanny Chmielewskiej. Prawdę mówiąc nawet całość jest w jej stylu - portrety nie muszą być jakoś pogłębione, grunt żeby cały czas coś się działo. Jeżeli nie kryminalnie to może sercowo. Taki miszmasz komediowo-obyczajowy ze zbrodnią w centrum. Może brunetki z kręconymi włosami odczuwać będą więcej lęku i napięcia przy lekturze, bo w końcu jako żywo pasują do upodobań psychopaty, ale na szczęście siwiejących brunetów, których włosy już dawno przestały się kręcić, nie morduje, więc czytałem na luzie.
Zwykle zabawa w kryminałach polega na tym, że zbierasz jakieś dowody, podejrzenia, by wreszcie wytypować sprawcę, co nie jest takie proste. Miszczuk bawi się w "Obsesji" z nami inaczej, bo tu wszyscy są potencjalnie podejrzani. Ha! To dopiero urokliwa sytuacja. Choć domyślić się można, że w takiej sytuacji mordercą będzie... Powiem to chętnym na e-mail.
Lekkie, czyta się szybko i to być może wystarczy by niektórych usatysfakcjonować. Mnie bardziej bawiło, niż przerażało, ale co kto lubi.

2 komentarze:

  1. Dawno nie byłam ubawiona przy kryminale, Chmielewską kiedyś lubiłam, więc chyba się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jest to aż tak szalone jak u Chmielewskiej, ale sympatyczne

      Usuń