środa, 30 listopada 2016

Rozdarta zasłona - Maryla Szymiczkowa, czyli co wspólnego ma edukacja dziewcząt z bezpłodnością

Jakoś przegapiłem pierwszy kryminał autorstwa Maryli Szymiczkowej (czyli Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego) - nadrabiam teraz - ale gdy wpadł mi w ręce kolejny tomik, muszę przyznać, że to jest bardzo smakowite! Co tam Mock, co tam Maciejewski, profesorowa Szczupaczyńska jest nawet większym oryginałem niż oni.

Miejsce i czas akcji: przełom XIX i XX wieku, Cesarstwo Austro-Węgierskie, Galicja, Kraków, kamienica pod pawiem.

Wyobraźmy sobie panią domu, typową mieszczankę, ale z aspiracjami, bo przecież kariera naukowa męża (o którą sama zabiega), sprawia, że widzi ona swoje miejsce wśród elit miasta. Jej życie zapełniają nie tylko sprawy domowe, ale też nieustanne starania, by wyróżnić się jakoś na tle swoich sąsiadek, przyjaciółek, zostać docenioną, choćby przez hodowane na wystawy rośliny lub działalność charytatywną. To stateczna dama, kobieta, która nie mając dzieci, wciąż szuka czegoś dla siebie, gdzie mogłaby się wyżyć, dać upust swojej energii. I to właśnie sprawia, że tak bardzo spodobało jej się pomaganie policji w śledztwach.

„Tajemnica Domu Helclów” nie była więc tylko jednorazowym żartem, ale może przerodzić się w całkiem smakowity cykl, porównywalny choćby z Siostrą Pelagią Akunina. I tam, i tu, mamy do czynienia z inteligencją, intuicją, choć również z pewną naiwnością, bo obie postacie skażone są trochę specyficznym patrzeniem na świat - przez pryzmat wiary i zbytniej ufności w dobro albo też nieustannego dzielenia ludzi według pochodzenia, majątku czy tytułów.


Naprawdę można polubić Szczupaczyńską, mimo jej zadzierania nosa, hipokryzji, zbytniego przywiązania do tradycji. Imponuje jej determinacja, pomysłowość w prowadzeniu swojego prywatnego śledztwa. Tym razem nawet nie będzie musiała daleko szukać sprawy do wyjaśnienia: w Wiśle znaleziono zwłoki młodziutkiej dziewczyny, która jeszcze kilka dni wcześniej była na służbie u profesorostwa. Bohaterka z tym większą werwą rzuci się do poszukiwania sprawcy, choć przyjdzie jej się zmierzyć z tematami, jakimi dama raczej nie powinna się interesować. Jeżeli bowiem ktoś zbałamucił ich Karolcię, naobiecywał nie wiadomo co, a potem zaciągnął do domu rozpusty, żeby złapać sprawcę, należy poznać lepiej kulisy tego procederu.

Tabu mówienia o współżyciu i sprawach intymnych, pierwsi społecznicy, którzy postanawiają walczyć o poprawę losu ubogich kobiet, początku ruchu równouprawnienia i edukacji kobiet - to wszystko sprawia, że nawet jeżeli kogoś nie wciągnie samo śledztwo (a intryga jest ciekawa), to sama otoczka w jakiej porusza się Szczupaczyńska jest fascynujący. Oto świat bogatych mieszczan, którzy nawet czasem nie zapuszczają się w inne dzielnice, nie widzą tego w jakich warunkach się tam żyje. Profesorowa, choć sama na własne oczy i uszy mogły doświadczyć tego, że do upadku bardzo często kobiety popycha bieda i brak wsparcia, nie potrafi tego połączyć z szerszą wizją społeczną – jej zdaniem wystarczą działania dobroczynne, praca i wpajanie surowych zasad moralnych, a nie żadne tam wielkie przemiany, mające na celu równouprawnienie. To zderzanie się tradycyjnych wartości, konserwatywnego modelu, odrzucania jakichkolwiek nowości, z tym wszystkim co jak wiemy nieuchronnie przyniesie wiek XX, jest po prostu arcyciekawe. Fragmenty artykułów z ówczesnej pracy, cytowane poglądy uznawanych wtedy autorytetów, tak zupełnie inne maniery i przepaść między bogatymi i biedotą, między Starym Miastem i choćby Kazimierzem, nadają temu kryminałowi cudownego kolorytu.

Jest w "Rozdartej zasłonie" i dowcip, i intryga, ale przede wszystkim fantastyczny, barwny obraz miasta i jego mieszkańców w końcówce XIX wieku.

Sięgnijcie koniecznie! Choć może lepiej nie podsuwać tej lektury posłom pewnej partii, bo a nuż wskrzeszą teorie na temat powiązania edukacji dziewcząt z bezpłodnością... Brrr....

4 komentarze:

  1. Szczupaczyńska czeka od ostatnich targów na półce. Już tyle pochwał słyszałam, że naprawdę muszę się szybko za oba tomy wziąć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem w połowie pierwszego i drugi dla mnie lepszy. Widzisz, ja z targów też mam zaległości m.in Małeckiego i Mroza

      Usuń