czwartek, 17 listopada 2016

Przełęcz ocalonych, czyli jeden, który chce ten świat naprawiać


Wojna niesie ze sobą masę okropieństw. O tym wszyscy wiedzą i choć nagradzamy bohaterów, którzy dokonywali wielkich czynów, musimy sobie też zdawać sprawę, że nie zawsze heroizm wynika ze świadomej decyzji, że może to być wynik przypadku, szczęścia, jakiegoś odruchu. Nie umniejsza to oczywiście wartości samego czynu, bo przecież na pytanie czy byśmy potrafili dokonać tego samego, nikt z nas nie potrafi. 

Nie przejmujcie się tym dziwnym wstępem - po prostu "Przełęcz ocalonych" uruchomiła we mnie sporo refleksji, nie tylko na temat tego, co stanowi główne przesłanie filmu, ale i wiele pytań o postawy na polu bitwy. Obraz Gibsona pokazuje autentyczną i poruszającą historię człowieka, który odmówił noszenia broni, ale zgłosił się na ochotnika do armii, służył jako sanitariusz w ogniu walk i dokonał czynu, który nawet trudno sobie wyobrazić. Mamy więc pacyfistę, głęboko wierzącego młodego chłopaka, który nie chce dokładać kamyczka do wszechobecnej przemocy, a chce ratować życie innym. Tylko tyle i aż tyle. Jego postawa dziwi i nawet wielu oburza: jak to, przecież to głupota, narażanie na śmierć zarówno siebie, jak i kolegów, bo bez broni nie może ich bronić przed zagrożeniem. Czy gdyby zginął od kuli ktokolwiek nazwał by go bohaterem? A z drugiej strony - czy rzeczywiście umierać z bronią w ręku, zabijać tych, których wskazano ci jako wrogów, to najlepsze co można zrobić? Gibson odnalazł arcyciekawą historię i stawia przed nami ciekawe pytania. Oto pierwszy obdżektor, który został odznaczony medalem za odwagę. Nie wywyższa się moralnie ponad kolegów, on chce po prostu zrobić coś zgodnie z własnym sumieniem.
Desmond Doss uratował życie 75 kolegów, wynosząc rannych z pola bitwy (a dodajmy, że Japończycy potrafili rannych dobijać) i prawdę mówiąc nie bardzo wierzę w to, że dokonał tego tak jak pokazał nam to Gibson, tylko czy to jest ważne jak to w detalach wyglądało? Będę polował na dokument, który jest wydany również w Polsce, aby więcej dowiedzieć się o tej postaci. Tu zrobiono z niego postać praktycznie bez wad, człowieka niezniszczalnego, który na polu bitwy jest niczym archanioł, nosząc rannych, a kule się go nie imają. Do tego ta muzyka, ten patos...
Mieliśmy już parę próbek w wykonaniu Gibsona, który kręcił takie bohaterskie kawałki i mnie zawsze one trochę drażnią i śmieszą, ale też przyznaję, że działa to na emocje.


Te amerykańskie uproszczenia (również słodzenie w pierwszej części filmu) i patos to chyba jedne z niewielu słabych stron, jakie mogę w tym obrazie wskazać. Nie jest to więc to film bez wad, film wielki, ale na pewno jest to film, który porusza i który robi cholerne wrażenie. Sceny z krwawej bitwy o Okinawę myślę, że na długi czas pozostaną w głowie i przebijają chyba wszystko co dotąd widzieliśmy jeżeli chodzi o realizm wojenny. To jest po prostu masakra.

Andrew Garfield w pacyfistycznym filmie wojennym Mela Gibsona


Mogę więc wściekać się na Gibsona za jednostronny obraz tych walk (Japończycy jako bezimienne, najczęściej bez twarzy, anonimowe potwory), ale na pewno nie mogę mu zarzucić tego, że gloryfikuje przemoc. Nie ma w niej tu nic pozytywnego, jest bezmyślne strzelanie, często na oślep, byle tylko samemu nie zostać zastrzelonym i zagłuszyć własny lęk. Wojna zamienia ludzi w zwierzęta. Na tym tle świadoma decyzja Dossa i jego postawa zasługuje więc tym bardziej na ogromny szacunek i ten pomnik, jaki Gibson stawia mu poprzez ten film, myślę, że jest zasłużony. Andrew Garfield wypada w tej roli ciekawie - nie jest herosem, ale zwykłym chłopaczkiem, który modli się o to, by Bóg dał mu siłę, by zrobić jeszcze kolejnych kilka kroków. Proste odruchy, życzliwość w sercu, wiara i poczucie, że własne życie nie jest nic warte jeżeli nie próbuje się robić czegoś dobrego.

Wizualnie: chwilami bardzo mocne, ale świetne, aktorsko bez wpadek, scenariusz i reżyseria na poziomie, a w efekcie bardzo dobry film, do którego obejrzenia Was namawiam. Głównie dlatego, że ta postać zasługuje na to, by ją pamiętać i pokazywać ją jako pewien wzór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz