piątek, 18 stycznia 2013

Norwegian wood, czyli gdy masz 20 lat...

Co prawda dziś miało być o jakiejś płycie, ale filmów mi się nazbierało tyle w kolejce do opisania, że muszę jakoś to uwzględniać w swoich planach na notki. Na jutro znowuż w planach jest książka - najnowszy tomik Akunina. Nawet zastanawiam się jak go Wam oddać - w rozdawajce dla jednej osoby, czy dorzucić do akcji Podaj książkę dalej, żeby każdy chętny mógł przeczytać? Doradźcie! Płyta przechodzi więc na niedzielę, jeszcze sobie pana Rodrigueza trochę posłucham. Ale dziś też będzie troszkę o muzyce - bez niej ten film byłby trochę niepełny i pewnie inaczej by smakował. Jest ona istotna jako pewne cytaty osadzone w klimacie lat 60-tych, ale i również jako ta autorska i bardzo podkreślająca stany psychiczne bohaterów tego obrazu (Jonny Greenwood).
Powieści "Norwegian Wood"
Hurakiego Murakamiego jeszcze nie czytałem, jakoś nie mogę się przekonać do tego pisarza w 100%, ale koleżanka twierdzi, że to chyba najlepsze co napisał, więc kto wie - może jeszcze się zachwycę. Na tyle jednak już wychwyciłem charakterystyczny nastrój jego powieści, że mogę spokojnie stwierdzić, że w tym obrazie dobrze zostało to uchwycone.
Co innego jednak odpowiedzieć na pytanie czy ten obraz może się podobać. Pewnie podobnie jak powieści tego pisarza - określonej grupie na pewno.
Uderzająca jest jakaś dziwna samotność jego bohaterów - niby są w jakiejś interakcji ze sobą, ale tak jakby cały czas byli obok siebie. Na chwilę otwierają się by o sobie opowiedzieć, po czym znów zamykają się w swoim świecie własnych urojeń, lęków, marzeń, wyobrażeń. Tu w dużej mierze skupieni jesteśmy na sferze seksualnej, ale przecież jest ona jedynie wyrazem jakiejś głębszej potrzeby, którą próbują młodzi bohaterowie tej historii zaspokoić, sposobem na zaspokojenie pustki jaką czują. Jedni cierpią i nie potrafią otworzyć się na drugą osobę, inni wręcz odwrotnie - zaliczają partnerki jedną po drugiej i na zewnątrz pokazują szczęśliwe, wyluzowane oblicze, ale przychodzi chwila gdy i oni muszą przyznać, że to tylko po to by nie wyć z tęsknoty za czymś innym. Potrafią odpychać kogoś, kogo się kocha, bojąc się że się go zrani. Albo okłamywać, że czekają, gdy wiedzą że nie tylko zdradzili, ale nadal tęsknią do tej zdrady...
   
Nazwać ten film opowieścią o miłości byłoby raczej określeniem, które może być błędnie interpretowane. To nie jest miłość łatwa (choć ma w sobie dużo piękna), ani ckliwe love story.  To raczej rozpaczliwe wycie, pragnienie bycia kochanym i tego by kochać, by dawać siebie komuś drugiemu. Serce mówi jedno, ciało mówi i popycha do czegoś zupełnie innego. Dużo tu cielesności i bezpruderyjnego podejścia do seksu (czy dlatego, że to lata 60-te i środowisko studenckie?), ale to co mnie dużo bardziej uderzało to właśnie samotność, wyalienowanie ze środowiska (praktycznie nie widzimy ich w relacjach z innymi, jeżeli nie rozmawiają ze sobą w parach najczęściej milczą), poczucie bezsensu, dziwne zamykanie się w sobie, aż do choroby psychicznej czy samobójstwa (od którego zresztą zaczyna się ten film). Niby młodzi ludzie mający około 20 lat i przeżywający różne rzeczy po raz pierwszy, ale w tym co mówią, co myślą, chwilami czuje się 80-latków, którzy mówią, że mają już dość cierpienia i nie znajdują w sobie chęci i sensu życia.
Z premedytacją nie piszę Wam o fabule. Bo niewiele Wam ona powie o tym jaki ten obraz jest. Dużo w nim milczenia, pięknych poetyckich ujęć pokazujących głównego bohatera to z jedną, to z drugą wybranką, sporo muzyki. Smutek z niego przebijający oraz specyficzny sposób narracji mogą sprawić, że będzie on zbyt długi i nie do przejścia dla każdego.      

8 komentarzy:

  1. Ooo nie wiedziałam, że na podstawie książki powstał film. Na książkę udało mi się jakiś czas temu załapać w ramach wymiany i na pewno wkrótce ją przeczytam, dlatego z filmem poczekam, żeby w razie co nie psuć sobie zabawy! Dobrze jednak wiedzieć, że taki film istnieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się wpasowałeś w temat. Dwa dni temu wieczorem kiedy zastanawiałam się nad wyborem filmu z potężnej kolekcji Kinomaniaka tv. (za śmieszne pieniądze wykupiłam możliwość oglądania bez limitów)na pierwszy strzał poszło Norwegian właśnie. Obejrzałam kilka minut i zrezygnowałam, ale nie dlatego, że nie podobało mi się (zresztą co można powiedzieć po kilku minutach), po prostu poczułam, że nie mam nastroju i w obliczu takiego wyboru (spisałam sobie na kartce ponad 50 tytułów do obejrzenia i to tylko 2011 i 2012 rok) nie ma co się zmuszać. Wtedy się zdecydowałam na "Delikatność" z A.Tatou, ale do Norwegian jeszcze wrócę.

    A co do Murakamiego to miałam czas fascynacji, przeczytałam te najwcześniejsze książki i nagle przestałam. Jednak Norwegian jest cudne:)

    P.S oglądasz/słuchasz koncertu Kima Nowaka w Trójce? Ale Fiszu ma wąsik. Ałć!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie słucham :( za słabą mam sieć na nieprzerwaną transmisję...
    kinomaniak.tv mówisz hmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhm. To jest takie proste i niedrogie, że aż dziw. Można zapłacić albo smskiem (jeden dzień 2zł, więcej dni chyba 4-jednak mi się tego większej opcji ani razu nie udało zrealizować). Na pierwszy raz wybrałam opcję smsową na 24h żeby w ogóle zobaczyć czy to faktycznie działa i nie ma limitów. Działało. Teraz już kolejny raz wykupiliśmy opcję 3 dni plus 1 płatne kartą (za pierwszym razem zrobiłam to w sobotę i niestety czekałam do poniedziałku na akceptacje banku), ale wczoraj mąż zapłacił i po minucie nasze konto zostało naładowane. A taka opcja kosztuje całe 4zł! Ja już obejrzałam kilka filmów. Zaraz zasiadamy do nowego Tarantino. Mogę sobie spokojnie wciągać seriale i nie martwić się, że w każdej chwili nadejdzie limit.
      To jest tak fajne, że wydaje się za piękne by trwało wiecznie:)) Bardzo polecam tą opcję (trzeba wejść w "Zostań premium)

      Usuń
    2. ale ta strona to piractwo, aż dziw że nikt ich jeszcze nie pogonił

      Usuń
    3. Nie przyszło mi do głowy, że strona, która funkcjonuje bez przeszkód od lat jest nielegalna. W takim razie ja już nikogo do "występku" nie namawiam i będę sobie oglądać po ciuchutku:) Za mną już kolejne filmy: "Siostra twojej siostry" i "Kurczak ze śliwkami".

      P.S może skasuj ten komentarz wyżej, żeby nie było, że krzewie zło:)

      Usuń
    4. a niech tam, przecież każdy sam decyduje. Przyjrzę się tej stronce, bo w niewielu miejscach są nowe rzeczy...

      Usuń
  4. Dzięki za przypomnienie o tym filmie! Bardzo lubię Murakamiego. Tą książkę też. Na ten film miałam ochotę już od dawna.

    OdpowiedzUsuń