wtorek, 17 września 2024

Bulion i inne namiętności, czyli zapłakać przy jedzeniu

Dwie i pół godziny zaglądania do garnków, w talerze i obserwowania ludzi jedzących pyszne potrawy :) Ale ileż w tym intymności, ile piękna i wzruszenia! Naprawdę można zapłakać, wyobrażając sobie jak sami próbujemy tych dań, jak eksperymentujemy w kuchni, szukając idealnych połączeń, smaków, które zachwycą.


Czuć w tym niesamowitą chemię jaka jest na ekranie między dwójką aktorów, czyli Juliette Binoche i Benoit Magimelem. No niech mi ktoś powie, że jesień życia nie może być piękna i wypełniona szczęściem. 

I w sumie na tym swoją notkę mógłbym skończyć. Bo to po prostu trzeba zobaczyć samemu, poczuć te zapachy, choć przecież je sobie jedynie wyobrażamy.



Dania wjeżdżają na stół jedno za drugim, menu brzmi niczym karta z najlepszej restauracji i to taka wielostronicowa, z tym, że tutaj przecież się nie wybiera, tylko jesz i popuszczasz pasa... A że podlewasz winem i innymi procentami, to trochę się zmieści... Francuzi to potrafią opowiadać o jedzeniu. Okazuje się, że wietnamski reżyser Tran Anh Hung również.
Jeżeli męczy Was w The Bear ten wrzask, chaos, pośpiech, to tu ujrzeć możecie zupełnie inny proces przyrządzania posiłków - pełen harmonii, spokoju, a nawet uśmiechu. Ale gdy gotuje się nie dla gwiazdek, nie dla obcych, ale dla kochanych przez siebie ludzi, dla przyjaciół, wkłada się w to serducho. A jeżeli dodatkowo ma się talent, jak oboje bohaterów, ręce same składają się do oklasków.

Muzyka nie potrzebna. Za to udaje się uchwycić chwilę, łącznie z parą, skwierczeniem tłuszczu, czy brzęczeniem muchy.
Ileż w tym pasji, subtelności, czułości. Tak, tego ostatniego też. I do gotowania. I do siebie.
PS Tylko wegetarianie chyba będą cierpieć ze swoją wrażliwością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz