poniedziałek, 9 września 2024

2:22. Historia o duchach, czyli nawet jeżeli nie wierzysz...


Maga: Nie ma obecnie na polskich scenach sztuk z grozą w tle (thrillerów, czy horrorów), dlatego duże uznanie dla realizatorów spektaklu, którzy potrafili stworzyć spektakl, który niemal od pierwszej do ostatniej sceny trzyma w napięciu, zagadka jest trudna do rozwiązania i – jeśli o mnie chodzi – puenta zaskoczyła mnie całkowicie.

Robert: Udaje się stworzyć fajną atmosferę, pełną napięcia, tajemnicy. Tu wszystko jest dobrze przemyślane: światło, muzyka, odgłosy, które w odpowiednich momentach mogą sprawić, że poderwiesz się z fotela, nawet kłótnie między postaciami. Wszystko jest po coś... I to się sprawdza.
Do końca nie wiesz czego się spodziewać, dokąd to zmierza.


MaGa: Przybliżmy trochę fabułę: Jenny i Sam kupili stary dom i przystosowują go do swoich potrzeb, bo właśnie urodziła się im córeczka. On, z racji pracy, często wyjeżdża, ona jest zmęczona obowiązkami macierzyńskimi. Dopiero teraz mają czas zrobić parapetówkę dla przyjaciółki Lauren i jej nowego chłopaka, Bena. Obie pary różnią się od siebie światopoglądowo, a obaj panowie usiłują zostać samcami alfa.



Robert: Powiedziałaś, że z racji pracy, ale Sam ewidentnie tej pracy ostatnio nie miał za wiele - podobno zbiera materiały do książki o astronomii, jego wyjazdy można więc trochę traktować jako sposób na ucieczkę. Wyczuwamy, że ostatnio między nimi jest jakaś napięta atmosfera. Jenny jest przemęczona, coś jednak dzieje się więcej. Gdy ona próbuje zrobić coś po swojemu, ma odmienne zdanie, może spodziewać się długiego wykładu, dąsów, a może i nawet awantury. Z góry na przykład mocno negatywnie nastawiony jest do Bena - że niewykształcony, że poniżej poziomu, że o czym niby będą rozmawiać. A może zazdrosny o Lauren, z którą wcześniej był dość blisko. 
Od początku jest dziwnie. Lauren pije ewidentnie za dużo, jakby coś chciała zagłuszyć, Sam jest pewny siebie, ewidentnie jednak nie chce z nimi się integrować, Ben choć grzeczny, wcale nie unika wyrażania głośno swojego zdania, a Jenny próbuje wszystkich uspokajać, choć widać że ma nerwy w postronkach. I zaraz dowiemy się dlaczego. 



MaGa: No właśnie. Emocje wzrastają, gdy okazuje się, że Jenny od kilku nocy, dokładnie o godz. 2:22 słyszy w pokoju córeczki kroki i dziwne odgłosy. Ona myśli, że to coś nadprzyrodzonego, jej mąż jest innego zdania, przyjaciółka nie jest pewna, a Ben, który wcześniej spotykał się z podobnymi sytuacjami jest po stronie Jenny.



Robert: To kompletnie różne podejścia - Sam jest racjonalistą i za żadne skarby nie chce przyjąć do wiadomości spraw paranormalnych, Ben zaś powołując się na swoje doświadczenia, uznaje kontakty z duchami za coś normalnego. Kobiety są trochę pośrodku, nie wiedzą co o tym wszystkim myśleć, ale Jenny zrobi wszystko by zyskać trochę więcej spokoju i przespaną noc. Jej rodzina jest wierząca, więc i dla niej, choć może instrumentalnie traktowane, pewne rytuały i symbole, są pomocne w życiu, nawet jeżeli mąż ich nie akceptuje i kazał wyeliminować z ich przestrzeni.


MaGa: Robi się coraz później, emocje sięgają zenitu, kłótnie stają się nieprzyjemne, a im bliżej wyznaczonej godziny tym bardziej rośnie napięcie. Czy młoda matka przytłoczona obowiązkami, zmęczona i niewyspana zaczyna widzieć to czego nie ma? A może dom jest nawiedzony, może zmarły właściciel nie godzi się na tak drastyczne przeróbki domu i w ten sposób manifestuje swoje niezadowolenie?


Robert: Nawet Lauren, psychoterapeutka, wcale nie jest pewna czy mogą to być urojenia - sama też przeżyła w swoim życiu coś niewytłumaczalnego. Wszyscy chcieliby znaleźć wyjaśnienie, jakieś odpowiedzi, ale jednak szukają ich inaczej. Mamy więc troje przeciwko jednemu. I zaczyna się robić coraz ciekawiej.


MaGa: Ta sztuka momentami potrafi przyprawić o dreszcze. Kłótnie bohaterów o istnienie duchów, a w ogrodzie wyjące lisy; wirujący stolik i płacz dziecka – to wszystko powoduje, że zaczynamy czuć się niepewnie, choćby się w duchy nie wierzyło. A może jednak są portale gdzie nadprzyrodzone staje się dla nas bardziej namacalne, że jakieś sygnały "z tamtej strony" można przekazać? Może to jednak normalne, że nasza miłość, marzenia, pragnienia sprawiają, że jednak niemożliwe staje się możliwe?


Robert: Dobrze poprowadzona gra psychologiczna, napięcie pomiędzy postaciami, odsłanianie jakichś ich sekretów, sprawiają że ogląda się to z dużą ciekawością, czekając na finał. Temat nawiedzonego domu, nawet jeżeli ociera się tu chwilami o jakieś schematy, czy nawet o śmieszność (stolik), w 2:22 ma pewną świeżość, przecież na scenie to raczej rzadkie. Dreszcze gwarantowane, zwłaszcza, że Wojciech Rotowski (również w niewielkiej roli na finał) zadbał o efekty, które mogą zadziwić! Iluzja i groza to połączenie w teatrze rzadko spotykane. 


MaGa: Podobała mi się gra aktorska i relacje jakie zachodziły bohaterami. Dialogi między nimi były wciągające i pełne napięcia, a widownia zamierała w oczekiwaniu na rozwój sytuacji. Podobała mi się Agata Turkot jako w miarę opanowana choć zmęczona młoda matka, która była świetnym przeciwieństwem dla pewnego siebie, nieco aroganckiego męża (Krzysztof Szczepaniak). Dobrze spisali się również Maria Sobocińska w roli przyjaciółki domu oraz Michał Sitarski w roli jej nowego chłopaka, który z niejednego pieca jadł chleb. Wszyscy oni sprawili, że ostre wymiany zdań, przytyki, momenty ciszy i inne ich interakcje wzmagały w publiczności poczucie grozy. 

Robert: Aktorsko - dość wyrównany poziom, bez fajerwerków, ale też bez słabych punktów. Ich gra na pewno dobrze podkręcona jest pomysłami na oprawę tej historii (światło, muzyka, efekty, scenografia) i dzięki temu całość robi takie wrażenie. Jeżeli bym coś zmienił to chyba jedynie czas, który nie wiadomo czemu zatrzymywany jest gdy uczestniczymy w rozmowach, a potem jedynie przeskakujemy do kolejnej sceny wraz z jego przyspieszonym odmierzaniem. 

Na pewno coś innego. Warto zobaczyć.

2:22. Historia o duchach - Teatr Polonia
Autor: Danny Robins
Reżyseria: Waldemar Śmigasiewicz
Przekład: Małgorzata Semil
Scenografia i kostiumy: Maciej Preyer
Muzyka i opracowanie muzyczne: Jakub Śmigasiewicz
Efekty specjalne: Wojciech Rotowski
Asystentka scenografa i kostiumografa: Małgorzata Domańska
Reżyseria światła: Waldemar Zatorski
Realizacja dźwięku: Tatiana Czabańska-La Naia
Producentka wykonawcza: Magdalena Kłosińska

Obsada:
Maria Sobocińska, Agata Turkot, Wojciech Rotowski, Michał Sitarski, Krzysztof Szczepaniak
aaa no i Krystyna Janda jako głos :) nie zdradzę w jakiej roli - odrobina humoru też się tu znajdzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz