poniedziałek, 23 grudnia 2019

Na krawędzi otchłani - Bernard Minier, czyli zanim kupisz kolejny elektroniczny gadżet...

Zwykle w okolicach Wigilii wylogowuję się na trochę i nie piszę notek, a tu przecież pora powoli ogarniać podsumowania. A ja nawet z książkami się nie wyrobię. Z teatrami jedynie zdążyłem, choć M. jeszcze podrzuciła jeden tekst. Sporo tego. Dużo jednak przejdzie na rok przyszły. Po Świętach Bożego Narodzenia spodziewajcie się jedynie dwóch książek, które myślę, że warto by się znalazły w podsumowaniach, może jak zdążę dorzucę jeszcze Star Wars, no i potem 3 notki podsumowujące rok. Jutro notka wyjątkowa (zapraszam), a dziś jedna z zaległości. Książka przeczytana kilka tygodni temu, a raczej połknięta błyskawicznie. Moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale chętnie sprawdzę inne jego rzeczy. Ten tytuł mam wrażenie, że jest jednak dość wyjątkowy, to znaczy wychodzi poza ramy jego serii i nie jest nawet banalnym kryminałem, czy thrillerem.
Snując jakąś intrygę Minier bierze jednocześnie pod lupę rozwój nowych technologii i ich wpływ na ludzi, na to jak powoli oddajemy pod ich kontrolę różne dziedziny życia. Nie, nie, nie chodzi o tak banalne zagrożenie jak dawanie zgody na dostęp do swoich danych, ani o słynne zagrożenie blackoutem, czyli odcięciem od prądu i wyzerowaniem danych. Chodzi o zagrożenie równie realne, a kto wie czy nawet nie groźniejsze.

Krok za krokiem poszukiwania w udoskonalaniu sztucznej inteligencji i aplikacji, które mają ułatwiać życie człowiekowi, wkracza w sfery, które dotąd wydawały się nie tylko ludzkie, ale i bardzo prywatne. Skoro tak wiele danych już przechowujemy, udostępniamy komputerom, to może zalecenia dotyczące zdrowia, naszej aktywności, czy nawet wyborów, będziemy uzyskiwać właśnie dzięki sztucznej inteligencji, która nie jest podatna na emocje, przetworzy dane i poda najbardziej rozsądną opcję? Gdy o tym się myśli, rzadko przychodzi nam do głowy refleksja na temat tego kto pracuje nad takimi aplikacjami, jakim ryzykiem błędu są one obdarzone. I ten wątek w tej książce jest chyba najciekawszy.
Do tego oczywiście dochodzi egzotyka, czyli różne oblicza Hongkongu i cała intryga kryminalna. Moira, młoda Francuzka, ekspert w dziedzinie sztucznej inteligencji podejmuje pracę u chińskiego producenta nowych technologii. Ogromne pieniądze na jakie się skusiła, praca, która jest wyzwaniem i szansą na rozwój, to na pewno plusy jej wyboru, ale od pierwszych dni kobieta zaczyna odczuwać coraz większą kontrolę jaką firma chce nad nią sprawować. Do tego dochodzi jeszcze sprawa morderstw kobiet, które dziwnym przypadkiem wszystkie pracowały w jej firmie. Atmosfera się zagęszcza. 
"Na krawędzi otchłani" to naprawdę niezły thriller. Może i wolno się rozkręca, ale potem daje sporo frajdy. A sprawy o jakich pisze autor, choć wydają się czystą fantastyką, wcale nie są wytworem jego wymysłu, ale są na poważnym etapie zaawansowania w badaniach przed wypuszczeniem na rynek. Może więc rzeczywiście warto pomyśleć, czy warto cieszyć się z rozwoju i kolejnych gadżetów tak bezrefleksyjnie?

1 komentarz: