sobota, 10 listopada 2018

Monolog oportunisty, czyli o antywzorze bohatera

Kolejny udany monodram, który obejrzałam, tym razem w Teatrze Polskim. Zaciekawił mnie tytuł „Monolog oportunisty”… bo któż z nas nie lubi czasem poczuć się jak odszczepieniec we własnym kraju, tym bardziej kiedy wokół nas tworzy się atmosfera zagrożenia, kiedy jako jeden naród nie umiemy usiąść i rozmawiać tylko narzucamy sobie swoje racje, swój punkt widzenia, kiedy zmusza się nas do składania pokłonów przed figurami, które na to nie zasługują. Przynajmniej w naszym mniemaniu.
 
„Monolog oportunisty” to niemal poradnik jak zostać antywzorem. Przynajmniej w odniesieniu do bohaterskich poczynań żołnierzy ochotników II wojny światowej. Oportunista opowiada o swoim życiu, o tym jak sobie je ceni i dlaczego podejmował takie a nie inne decyzje, aby ujść z życiem z zawieruchy wojennej. Słuchamy go i w pierwszym momencie czujemy do niego niechęć, bo z tego wyłaniał się kształt antypatrioty, człowieka – egoisty, człowieka unikającego niedogodności, cierpienia, a jednocześnie człowieka myślącego w kategorii czarne – białe. A my, wychowani na patriotycznych pieśniach, w przeświadczeniu, że bez nas nic by się nie udało… te „Wojenko, wojenko cóżeś ty za pani” , „Czerwone maki na Monte Casino”, te obrazy z naszej historii: Rejtan rozdzierający szaty… My jako naród bohaterscy, bojowi, szczerzy, życzliwi, a tu taki ktoś… Wielkie „nic”. Albo „nikt”.

Z upływającymi minutami zaczynamy jednak rozumieć jego punkt widzenia, możemy się z nim nie zgadzać, ale zaczynamy słuchać. I zaczynamy się zastanawiać czy może to on ma rację, a nasz punkt widzenia jest błędny… bo czyż nie ma logiki w jego twierdzeniu, że płacił podatki na polską armię, a ona nie obroniła ani państwa ani jego – to dlaczego on ma teraz nadstawiać głowę nie będąc żołnierzem, on się na tym nie zna. Takich innych od obiegowych punktów widzenia jest więcej, nie będę ich opisywać, bo warto to odkrywać samemu w tym spektaklu.
„Monolog oportunisty” ustami bohatera podważa sens bałwochwalczego czczenia niektórych postaci historycznych, zrywów narodowościowych zakończonych klęską, utworów gloryfikujących śmierć … ośmiesza wzniosłe poematy wzywające do walki, kiedy ich autorzy bezpiecznie siedzą za granicami Polski. Przedstawia idee zjadające własny ogon i bohaterów, których „zmiotła” własna chwała. A ja słuchając tego monologu zaczynam się zastanawiać jakby wyglądał świat, gdyby w pierwszym szeregu walczących stał człowiek, który wywołał konflikt a wraz z nim cała jego rodzina,
Notka Teatru Polskiego reklamuje spotkanie z oportunistą jako ostrą odtrutkę na „patriotyczno-narodowe” wzmożenie. Wzmożenie – piękne określenie tego co widzimy obecnie w naszej rzeczywistości. Nic dodać – nic ująć. I tak jest.
Ten tekst powstał w oparciu o tekst Kornela Filipowicza z 1961 roku p.t.: „Pamiętnik Antybohatera” i dalej na czasie. Dylematy sprzed lat a dalej aktualne, nie zniknęły wraz z upływem lat. Dlaczego? Może dlatego, że nie umiemy czy nie chcemy rozmawiać i słuchać, że dążymy do tego by racja była moja a nie twoja. Bo moja jest mi droższa, więc nie ustąpię.
Grzegorz Nawrocki jako oportunista zmusza nas do słuchania. On też ma swoje racje. On postępował tak, bo myślał inaczej niż ogół a na pewno większość. Ale ma do tego prawo. I słuchamy go. W ciszy i skupieniu – słuchamy. Myślę, że to jest największą zaletą tego spektaklu. Słuchanie drugiego człowieka.
Mnie się ten spektakl podobał.
Polecam. Szczególnie osobom, które lubią mocne tematy nie dające prostych rozwiązań i odpowiedzi.
MaGa

3 komentarze:

  1. Dzięki za rekomendację. Cenie sobie więc skorzystam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby wszyscy byli oportunistami, to nie było by już Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałem się czy dawać tekst M przed 11 listopada, ale pomyślałem, że może warto. Są różne spojrzenia i w sumie ci, którzy nie idą w pierwszym szeregu z bronią, nie dają się porwać emocjom i hasłom tłumu, również robią wiele dla kraju, ale w inny sposób.

      Usuń