czwartek, 9 sierpnia 2018

Odnajdę cię, czyli bo matka jest tylko jedna

Do polskiego kina można już było wielokrotnie stracić zaufanie. A już gdy mamy do czynienia z czymś co prawie nie jest reklamowane, to już naprawdę obawy rosną. "Odnajdę cię", może być jednak całkiem miłą niespodzianką. Trafiłem na ten tytuł trochę przypadkiem, bo miałem ponad dwie godziny czekania na seans w swoim ulubionym kinie Atlantic i bynajmniej nie żałuję. Podobnie jak w przypadku filmów amerykańskich, to co najlepsze można by zmieścić w dwuminutowym trailerze, ale w końcu skoro u nich zdarzają się wtopy scenariuszowe, to czego wymagać od naszych produkcji, gdzie możliwości budżetowe są dużo bardzie ograniczone?
Nie wiem ile czasu i kasy miała Beata Dzianowicz, ale szacunek za to, że podjęła próbę udowodnienia, że w Polsce nie tylko Vega i Pasikowski kręcą mocne kino. Jej film ma całkiem sporo mocnych stron i choć można się też tego i owego przyczepić, generalnie jestem na tak. A już na pewno za brak oczywistego zakończenia! I za silną bohaterkę! I za...


photo.titleTak naprawdę to co zgrzyta najbardziej to chyba scenariusz, który zaczyna się jak u Hitchcocka, a potem nagle siada i grzęźnie w jakichś dziwnych zakrętasach. Mamy wątek afgański i byłego żołnierza, który poluje na członków swojego oddziału, policję o wojsko, które nie mogą dojść do tego jak tę sprawę ugryźć, ale główna intryga rozgrywa się pomiędzy nim, a jego dawną znajomą z dzieciństwa, obecnie policjantką. Oboje mają do siebie słabość, ale niestety to on jest w lepszej sytuacji, bo zna jej piętę achillesową i potrafi mocniej uderzyć. Nie by zabić. Tak by zmusić do pomocy. I tu jest duży plus filmu: o ile postacie mężczyzn są dość płaskie i mało interesujące, to wreszcie doczekaliśmy się bardziej złożonego, intrygującego portretu policjantki. Justa, grana przez Ewę Kaim (brawa!), musi rozstrzygnąć co jest dla niej ważniejsze - bezpieczeństwo córki, czy wierność zawodowi jaki wybrała. Nigdy nie była specjalnie czuła, dbająca o drobiazgi, to silna kobieta, która nie ustępuje w niczym kolegom z pracy, ale tym razem będzie musiała wszystko postawić na jedną kartę. Zdeterminowana, niedoskonała, popełniająca błędy, aż prosi się o pociągnięcie tej historii szerzej i dalej.
To się naprawdę nieźle ogląda. Kolejny plus za muzykę. Jest tempo, sporo dobrych pomysłów, nie tylko nacisk na akcję, ale i na pokazanie sytuacji psychologicznej bohaterki, jej pokomplikowanych relacji z otoczeniem. I powiem Wam tak: gdyby rozbudować trochę tę fabułę, np. do krótkiego serialu, popracować nad detalami scenariuszowymi, niedopowiedzeniami, których zwyczajnie tu jest zbyt dużo, mielibyśmy naprawdę rzecz na bardzo dobrym poziomie. Trochę zabrakło, ale czuć, że reżyserka może w tym gatunku jeszcze co nieco powiedzieć. Doceniam też zdjęcia, zwłaszcza odejście od sztampowych obrazków zamawianych przez kolejne miasta i województwa, celem tego, by pokazać jak u nich ładnie.

1 komentarz:

  1. Jeśli będzie u mnie w mieście, to na pewno się wybiorę. Pozdrawiam znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń