sobota, 1 października 2011

I Bóg stworzył seks, czyli z kamerą wśród...

Hmmm. Chyba powinienem zastrzec, że notka chyba dla osób pełnoletnich...
Dokumenty HBO to zwykle produkcje na niezłym poziomie, ale z góry możemy spodziewać sie kontrowersji (czy pamiętacie np. Czekając na sobotę?). Tak jest trochę i tutaj. Reżyser Konrad Szołajski jak sam opowiadał w wywiadach myślał o tego typu dokumencie już od jakiegoś czasu - robił podchody np. pod uczestników parafialnych nauk przedmałżeńskich. Tam mu się nie udało, ale temat wciąż miał w głowie - jak to u katolików (najlepiej takich "hard" czyli mocno trzymajacych się nauk Kościoła) jest z życiem seksualnym. Gdyby się udało mu nakręcić nauki to pewnie (bo niestety są takie parafie) moglibyśmy umierać ze śmiechu lub z zażenowania - bo to co tam jest często przekazywane na temat pożycia to język i treści sprzed pół wieku, zresztą sami uczestnicy już się śmieją z tego i coraz wiecej małżeństw szuka nauk np. wyjazdowych w formie rekolekcji organizowanych przez różne wspólnoty i niektóre parafie (wtedy często prowadzi nie tylko osoba duchowna ale i świeccy). Ale stety-niestety się nie udało. Reżyser dotarł za to do osoby dość specyficznej - kapucyna o. Ksawerego Knotza, który prowadzi nauki i rekolekcje dla małżeństw gdzie o seksie mówi z nimi takim jezykiem jakiego pewnie byśmy się spodziewali po edukatorach od Starowicza niż po duchownym.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że mimo tego, że trochę zmieniło się to co pokazuje nam reżyser (czyli nie kalendarzyk, staroświeckie podejście do "obowiązku małżeńskiego" albo omawianie tematyki seksualnej ze wstydem i ogólnikami, a właśnie pełne otwarcie na wszystkie tematy, nazywanie rzeczy po imieniu, podkreślanie piękna i potrzeb seksualnych człowieka) reżyser nadal nie zmienił swego celu: pokazać to wszystko w takim świetle, aby bohaterowie filmu (czyli rodziny, które przyjeżdżają na takie rekolekcje) wyszli jako ludzie zakompleksieni, zabawni w swoich dylematach i dziwni bo wciąż szukają wsparcia i porady duchownego nawet w sferze erotyki. Co wolno, czego nie wolno? Kiedy wolno i jak wolno? Kiedy jest grzech? Te słowa padają tu często i mimo, że bohaterowie i ksiądz pokazują dużą rozwagę obalając niektóre sterotypy, to niestety te kawałki chyba najbardziej zostają w głowie po obejrzeniu tego dokumentu (to jeszcze ktoś tak myśli? O Boże, jaka żenada)... Rozumiem, że wszyscy pokazani w tym dokumencie wyrazili zgodę na pokazanie swoich historii i wypowiedzi, może więc oni mieli inne odczucia i zaufali reżyserowi (podobno towarzyszył im ok. 3 lat). Ja moge mówić tylko o swoich odczuciach i one niestety idą w stronę dostrzegania w tym co zostało w tym materiale - głównie jako próby ośmieszenia i pokazania tych ludzi jako pewnego rodzaju curiosum.
A szkoda. Ludzie, którzy próbują pogodzić głęboką wiarę ze swoimi różnymi potrzebami, wprowadzić ją we wszystkie sfery swojego życia nie szukają przecież instruktarzu, ale raczej zadają pewne pytania, szukają źródła swoich niepokojów, wyrzutów sumienia, próbują w szczerym dialogu mówić o tym czego pragną. To, że pojawiają sie wtedy czasem określenia "techniczne" nie znaczy, że to one są najważniejsze - reżyser wybrał je jedynie jako pewne "smaczne" przykłady, które budzą kontrowersje. Masturbacja, seks oralny, pieszczenie łechtaczki nawet gdy nie zamierzają współżyć - sporo tu tego znajdziecie i pewnie są tacy, których to zgorszy, szczególnie gdy na te tematy wypowiada się kapłan. Gdybym wiedział to, co wiem teraz, traktowałbym swoją żonę zupełnie inaczej - mówi jeden z bohaterów - może więc jednak warto wstrzymać się z wyśmiewaniem tych nauk lub ze zgorszeniem? Pojmowanie fizycznej bliskości nie tylko jako mechanicznych czynności, ale jako pewnej głebokiej więzi, komunii, zjednoczenia dwojga ludzi nie powinno w nas budzić śmiechu, ale raczej szacunek w dzisiejszych czasach. 
Erotyka dla katolika... A czyż on się różni od innych ludzi, że ma tego nie potrzebować? Czemu więc mam odczucie, że dla reżysera mimo podkreślania przychylności dla "mówienia otwarcie o potrzebach" cała ta grupa jest zabawna? Może dlatego, że mówiąc o penisach, wyrtyskach, waginach, pozycjach itd. wciąż nie wyrzucają ze swego serca Boga? Seksualność i religijność się nie wykluczają, choć pewnie świat chciałby przekonać do czego innego. I wierzący - obojętnie czy to amisz, muzułmanin, czy katolik to nie dzikus, nad którym można wydziwiać jaki on odmienny (i oczywiście "gorszy" bo my "te sprawy" widzimy oczywiście mądrzej"). 
Mieszane mam uczucia po tym filmie - z jednej strony podziw dla tych ludzi, którzy rozumiem, że czuli potrzebę podzielenia się pewnego rodzaju świadectwem z tymi, którzy moga mieć podobne trudności. Na rekolekcjach pewnie to brzmi zupełnie inaczej. Tu niestety pocięte i wyrwane z szerszego kontekstu sprawia dziwne wrażenie. Ale to ewidentnie świadomy zabieg reżysera, który nie tyle chciał pokazać jakis trudny i ciekawy obszar obyczajowo-psychologiczny, ale po prostu porobić sobie troche jaj, wyłapać co bardziej kontrowersyjne kawałki i zlepić w całość... 

11 komentarzy:

  1. ale przecież to oczywiste,że religia i seks się nie wykluczają, w samym Piśmie stoi wszakże, że Bóg nakazał iść i się rozmnażać :) A swoją drogą- zaciekawiłeś mnie tym dokumentem, można go gdzieś dostać?

    OdpowiedzUsuń
  2. ale reżyser za wszelką cenę chce pokazac katolików jako takich co to "jedynie obowiązek małżeński" i zero przyjemności a dopiero Knotz otwiera im oczy że Kościół niczego nie zabrania... Obejrzyj i wtedy powiesz czy masz podobne odczucia. Wiem że powtarza to HBO bo to rzecz całkiem świeża ale znając naszych internautów :) spytaj wujka Gugla

    OdpowiedzUsuń
  3. "wszyscy pokazani w tym dokumencie wyrazili zgodę na pokazanie swoich historii" - ale opowiadali, co robią w sypialni z małżonkami???

    Meg, czy katolików obowiązują nakazy Tory, czy nie obowiązują, bo docierają do mnie sprzeczne opinie w tej sprawie. A jak jest w Ewangelii? Ja znalazłem takowe słowa:

    Rzekli mu uczniowie jego: Jeźli tak jest sprawa człowieka z żoną, niepożyteczno się żenić. Który im rzekł: Nie wszyscy pójmują słowa tego, ale którym jest dano. Albowiem są rzezańcy, którzy z żywota matki tak się narodzili, i są rzezańcy, którzy od ludzi są uczynieni, i są rzezańcy, którzy się sami otrzebili dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niechaj pojmuje...

    Jezus gnostycki w wersji hard. Peace, m.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie, że teraz w modzie jest wyszydzać, czy (lżej) ironizować, pokpiwać, stawiać się może nie na piedestale, ale na półeczce wyżej, by móc na innych spoglądać z góry. Sam kiedyś pisałeś o innym dokumencie, bodajże o porwaniach dziewcząt. Tam ludzie nie rozumieli, ale oceniali z pozycji niby to wyższej.
    Tu, widzę, jest podobnie.
    Do licha, czy to pokłosie tych wszystkich Wojewódzkich czy Szymonów Majewskich?...

    OdpowiedzUsuń
  5. "ale opowiadali, co robią w sypialni z małżonkami???" poniekąd, część tak, jedna para nawet chwaliła się, że pisze erotyki i je cytowała - wszystko trochę wyrwane z kontekstu wiec trudno przez te fragmenty ich oceniać. Dla mnie jednak dziwne... Jednak to nie jest tylko kwestia tego czy się potrafi o takich sprawach rozmawiać ale mieć rozwagę kiedy i do kogo się to mówi. Nie wszystko jest "na sprzedaż czy do pokazywania"

    Agnes - coś w tym jest. Wyszydzić, obśmiać - okazuje się, że to czasem lepszy sposób by coś zniszczyć niż stawanie do dyskusji na argumenty i do poważnej rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Nie wszystko jest na sprzedaż czy do pokazywania". Właśnie, publiczne mówienie o tajemnicach własnej sypialni byłoby niesmaczne (i grzeszne).

    Agnes, moje pytanie było całkiem poważne, bez ironii. Czy katolików obowiązują nakazy Tory, (powołuje się na nie Mag) oraz jak odczytują słowa Jezusa, które w moim odczuciu są bardzo gnostyckie? Peace, m.

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnes pewnie raczej odnosiła się do filmu a nie do Twojego posta... Dla chrześcijan cała Biblia jest jakimś odniesieniem, Jezus też mówił że nie przyszedł znieśc Prawa ale je wypełnić. Czemu wiec odrzucać Stary Testament? Tyle, że jego interpretację robi sie jednak nie wprost, ale w pewnym kontekście np. historycznym - nikt wiec pewnie nie będzie kierował się tekstami z okresu wojen z różnymi plemionami w Ziemi Świętej jako aktualnymi. A slowa Jezusa? Cóż wskazują one na wartość pewnej drogi, której dziś chyba nie rozumiemy - poświęcenia życia tylko i wyłącznie Bogu

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety takie filmy często dostają nagrody, a w recenzjach powtarzają się słowa: odważny, demaskuje, fanatycy. Niewierzący mają "polewkę", a reżyser staje się modny i nowoczesny. (m)

    OdpowiedzUsuń
  9. a zbaczając z tematu - oglądam teraz "Wyznanie wiary" o muzułmanach w Niemczech, jak trudno im godzić wiarę z normalnym zyciem - ciekawe, pewnie niedługo o tym napiszę... Widziałeś?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, ale chętnie obejrzę, jeśli gdzieś zobaczę. Czemu jest im trudno? Bycie w elitarnej mniejszości też ma zalety, np. duchowni nie pretendują do wpływania na politykę, w dużych wspólnotach byliby anonimowi, a tak wszystkich znają. Na ich miejscu bym się cieszył. (m)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak obejrze dam ci znać co o tym myślę
    http://www.filmweb.pl/film/Wyznanie+wiary-2010-557568

    OdpowiedzUsuń