
Mamy trzy główne postacie. Maryam jest córką postępowego tureckiego imama - przesiąknięta zachodnią kulturą dziewczyna, właśnie dokonała aborcji i z jednej strony doświadcza fizicznych powikłań, ale też pewnej duchowej i psychicznej przemiany. Senegalski muzułmanin Sammi ma żonę, wydawało by się, że jest szczęśliwy, ale ukrywa przed nią fakt, iż doświadcza dziwnej fascynacji erotycznej do swego najlepszego przyjaciela - jednoczęsnie przeraża go to uczucie i go pociąga. Policjant Ismail wydaje się, że już dawno odszedł od wiary, ale doświadcza wciąż wyrzutów sumienia - kiedyś ranił kobietę, która przez to straciła dziecko - teraz odnajdując ją po długim czasie postanawia odejść od rodziny by żyć z nią i jej "wynagrodzić" tamtą stratę. Mocne, wyraziste historie, ciekawe przeplatające sie wątki i kontrowersyjne sprawy, które sprawiają, że wszyscy bohaterowie dokonują na nowo wartościowania w życiu tego co jest ważne. Czego od nich oczekiwałby Bóg? Czy to co ich spotyka jest próbą? A może karą? Bóg jest surowym sędzią czy kochającym Stwórcą? Zakazy czy wolność? Czy to że Bog kocha ludzi oznacza, że wszystko im wolno? Pewnie te same pytania można by zadać i nakręcić historie wyznawców innych religii. Ale rozumiem, że reżyser (debiutant Burhan Qurbani) postanowił opowiedzieć o środowisku, które zna najlepiej.
Jak wyszło? Czegoś mi w tym filmie brakuje. Niby historie nieźle opowiedziane, mroczny, trochę pesymistyczny klimat, ale już gdy próbujemy się doszukać jakichś odpowiedzi na pojawiające się pytania to wychodzi z tego coś trochę topornego. Tylko fundamentalizm ma być zły, a jeżeli zaufamy miłości to wszystko się rozwiąże? Jakoś to trywialnie i zbyt szkolnie brzmi. Ale mimo wszystko film ciekawy. Choćby ze względu na pokazanie wyznawców Islamu żyjących w Europie, imigrujących do krajów bogatszych jako ludzi bardzo podobnych do tych, którzy tam już mieszkają - te same problemy, te same dylematy... Ba - nawet fundamenty wiary podobne - czyż i w chrześcijaństwie u korzeni dobrych uczynków nie definiowano tak samo: post, modlitwa, jałmużna... Co z tego zostało u nich i u nas to pewnie materiał na odrębny film.
trailer
Oby coraz więcej osób wierzących wracało do stałej codziennej modlitwy do Boga i częstego postu dla Boga. Pierwszy krok, niby nic takiego, niby trywialne, ale bardzo trudne. (m.)
OdpowiedzUsuń