Spodziewałem się raczej mocnej kryminalnej historii, stąd może troszkę mojego rozczarowania. Przyznaję jednak, że im bliżej końca, tym bardziej jednak podnosiłem ocenę tej pozycji w swojej głowie. Sprawił to nawet nie tyle sam finał, czy też raczej pozbieranie różnych okruchów historii, ale uświadomienie sobie dlaczego to właśnie z nich zbudowała opowieść Agnieszka Kulbat.
Czytają coś z gatunku young adult (czasem się zdarza), niejednokrotnie ciskam się na to, że to takie schematyczne, że wzdychanie, że denerwują mnie wahanie emocjonalne bohaterów. I troszkę też to czułem przy lekturze Bujdy, a jednocześnie dostrzegam tam jednak coś więcej. Dwoje ludzi po prostu daje sobie wsparcie, bo oboje są w trudnej sytuacji, a że przy okazji jakoś zapałali również do siebie sympatią... Rodzące się uczucie jest tu wyraźne i stanowi jeden z ważniejszych wątków, jednak wciąż w głowie mamy też to co kotłuje się w ich głowach.
Kalina straciła nie tak dawno siostrę, która popełniła samobójstwo, wciąż jest w dołku, a w dodatku nigdy nie była duszą towarzystwa, zawsze była uważana za szarą myszkę.
A Dawid? On jest inny, bo niejedna dziewczyna się za nim ogląda, a mimo tego, że jest trochę mrukliwy, ma sporo znajomych. Oboje raczej nie chwalą się tym co się dzieje w domu, tyle że chłopak sprawia wrażenie, jakby po nim to spływało, ona zaś postrzegana jest jako chodzące nieszczęście. Co ich połączy? Spadające z dachu bloku Kaliny ciało. Samobójstwo czy jednak morderstwo? I co tam robił Dawid, którego dziewczyna spotkała na klatce? Uparła się, że spróbuje to wyjaśnić, a jak się okazuje przy okazji odkryje inne tajemnice, również te dotyczące jej rodziny i śmierci siostry.
Gdyby nie te imprezy, wzdychanie i młodzieżowe sprawy, które przysłaniają to co najważniejsze, pewnie by mi się to czytało lepiej, ale pewnie młodsi czytelnicy właśnie w takiej narracji się odnajdą, bo będą czuli jej autentyczność, tą zmienność nastrojów, przeskakiwanie z tematu na temat. Oboje będą musieli zmierzyć się z bardzo trudnymi faktami, okazać dojrzałość, której nie powinno się chyba od nich w tym wieku oczekiwać. Będzie im łatwiej, bo będą mieli obok siebie kogoś kto rozumie.
I to jest tu ważne - nawet nie rozkminianie tajemnic, ale zwrócenie uwagi na to, że nawet jak dzieją się rzeczy, które Cię przerastają, nie powinieneś z tym być sam. Wsparcie, rozmowa, możliwość poszukania pomocy (stąd również numery telefonów na koniec), są czymś bardzo w takich sytuacjach istotne.
Młodzieżowe książki wbrew pozorom nie muszą być płytkie. Kubat pisze o takich rzeczach jak gwałt, morderstwo, toksyczne relacje w domu, alkoholizm, załamanie nerwowe, trauma. Nie kręcę więc nosem na prawdopodobieństwo różnych scen, w końcu w niejednym "dorosłym thrillerze" też można się do tego przyczepić. Doceniam pomysł, skończyłem bez tak dużych zastrzeżeń, które pojawiały się w trakcie lektury.
Uwaga - nawet jeżeli dla młodzieży, to raczej dla starszych. A może jednak dla młodych dorosłych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz