wtorek, 12 kwietnia 2022

Córka, czyli kocham, ale nie zawsze potrafię...

No i powraca do mnie pragnienie by wreszcie sięgnąć po jakąś powieść Eleny Ferrante, bo skoro zrobiono z tego materiału taki film, powieść musi być smakowita. W końcu rzadkie są przypadki, że film przerasta pierwowzór literacki. A przy oglądaniu Córki (choć moim zdaniem film powinien nosić tytuł Matka), naprawdę siedziałem z dużym zaciekawieniem i zachwytem. To jest debiut? To tylko brawa za dojrzałość w podejściu do tematu. Historia, która jest ciekawa, niejednoznaczna, świetnie zagrana (Olivia Colman to klasa sama w sobie), ale i zgrabnie złożona (zdjęcia, muzyka). Oglądasz i rozkminiasz w jakim kierunku to pójdzie. I chyba będziesz zaskoczony. Nie szukaj tu bowiem akcji, wielkich zwrotów, dramatów - wszystko będzie się działo trochę pod skórą, równie istotne jak wydarzenia współczesne będą wspomnienia. One wpływają na bohaterkę, sprawiają, że nie zawsze zachowuje się racjonalnie, ale i sprawiają, że historia nabiera głębi.
Z wyjazdu wypoczynkowego dojrzałej pani profesor, która szuka jakiejś odmiany, natchnienia do pracy, robi się okazja do spojrzenia wstecz na całe swoje życie. Co ciekawe nie skupiamy się na tym, że ktoś ją skrzywdził, zranił, ale raczej na refleksji czy przypadkiem ona nie była tą, która raniła, krzywdziła. Czy żałuje? To pytanie jest tu najciekawsze. Bo mimo, że czasem może wydawać nam się, że popełnia błędy, że jest zbyt zimna, odpychająca, czujemy że ma do tego prawo. Udało się w tych przebłyskach uchwycić całą prawdę o frustracjach macierzyństwa, potrzebie uwagi, samorealizacji, zmęczeniu, wypaleniu, złości, które przecież wcale nie przekreślają cię jako kobiety, matki... Trzeba nauczyć sobie z tym wszystkim radzić. Miłość nie polega przecież na tym, że jesteś dla dzieci w 100% cały czas, bo prędzej czy później doprowadzi cię to do szaleństwa. Nawet w pokazaniu trudnych sytuacji, jest tyle wrażliwości, skupienia się na emocjach, że trudno byłoby nam formułować oskarżenie, nawet jeżeli sama bohaterka tak to postrzega. Sceny bliskości przeplatają się z momentami gdy nerwy brały górę, gdy nie dałam rady opanować sytuacji... Nie są to łatwe wspomnienia, to może boleć, ale daleki byłbym od wydawania wyroków kto się nadaje na matkę, a kto nie, w końcu trudno o bycie rodzicem idealnym, a dzieci choć bywają krytyczne wobec różnych sytuacji, z czasem jednak wiele potrafią wybaczyć.
Mimo kameralności, nie brakuje tu napięcia. Film intrygujący i bardzo, bardzo go polecam.

2 komentarze:

  1. Czytałam tę książkę już dawno temu i bardzo polecam. Ładny, elegancki język, główna bohaterka niejednoznaczna, pełna sprzeczności, trochę nawet przerażająca, wciąż powracający motyw lalki. Czytałam też „Zakłamane życie dorosłych”, ale „Córka” podobała mi się bardziej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przesuwam na swojej liście do przeczytania wysoko do góry :)

      Usuń