niedziela, 14 listopada 2021

Balwierz - Katarzyna Bonda, czyli ekolodzy, myśliwi i lokalne sekrety

W dość krótkim czasie cykl o profilerze Hubercie Meyerze wzbogacił się o kolejne trzy części. Co ciekawe, połączone w pewien sposób ze sobą, bo choć każda z nich dotyczy innego śledztwa, to decyzja o ich podjęciu zawsze wiąże się trochę z koniecznością "zniknięcia" z pola widzenia głównego bohatera. Wraz z przyjaciółmi próbowali zatuszować pewne wydarzenia, ale wciąż ich echo wychodzi na powierzchnię, co przyprawia ich o duży niepokój. W dodatku każda z tych spraw pozostawia kolejny "smrodek" wokół Meyera, tak jakby naprawdę przyciągał on kłopoty swoją bezkompromisowością i metodami.
Jak się bronić, jeżeli to co powiedz może oznaczać spore kłopoty dla Ciebie i Twoich bliskich znajomych? Nawet to, że obecnym partnerem Twojej miłości sprzed lat jest minister wcale nie musi oznaczać, że Cię wybroni, jeżeli dowie się, że wciąż coś jest między Wami.
Meyer ze stolicy ucieka na Podlasie, by tu spędzić parę tygodni w spokoju, na uboczu, w chacie w lesie. Pomysł Domana, jego dawnego przyjaciela nie okazał się jednak zbyt szczęśliwy, bo już pierwszej nocy obaj zostają wciągnięci do pomocy przy śledztwie, które jak stwierdzają miejscowi, kompletnie ich przerasta. Zastrzelony ksiądz, który uwielbiał polowania, to pikuś, ale fakt iż tej samej nocy znaleziono ciało dziecka, z którego ktoś spuścił całą krew, przyprawia wszystkich o ciarki. Nagle niewielka społeczność jest na oczach i ustach prawie całego kraju, co nie wszystkim tam się podoba. Miejscowi mają swoje tajemnice, które woleliby zachować. Różne sprawy po prostu wolą załatwiać sami, nawet jeżeli nie zawsze dzieje się to w zgodzie z prawem.
Nie jest to przyjemna lektura. I nie chodzi bynajmniej o dość mało przyjemne opisy różnych makabryczności, ale raczej o przebijanie się przez sieć lokalnych układów, powiązań, kłamstw, w których niemało obrzydliwości. Stworzenie profilu psychologicznego sprawcy nie jest w tej sytuacji łatwe. Fabuła wciąga, choć mam wrażenie (i rośnie ono teraz przy kolejnych książkach), że pisane jest to trochę "na szybko", liczy się akcja, piętrzenie napięcia, ale czytelnik niestety gubi w tym tempie trochę ciekawość, nie jest zaangażowany tak mocno jak w przypadku zagadki, którą sam rozwiązuje, śledząc wszystkie tropy i zbierając wskazówki. Przyznaję jednak, że finał jest dość wstrząsający i zwiększa apetyt na ciąg dalszy.

3 komentarze:

  1. Ta autorka jeszcze przede mną, ale może w końcu i dla niej znajdę czas. Od siebie polecam świetną książkę przeczytaną ostatnio - "Siedem wieków śmierci".

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra takiej książki właśnie szukałem, teraz koniecznie muszę znaleźć odrobinę czasu i zanurzyć się w lekturzę, dziękuję za polecenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa lektura co prawda trochę nie moje klimaty, ale na pewno sprawdzę jak będzię się czytać.

    OdpowiedzUsuń