niedziela, 22 sierpnia 2021

Księżniczka - Andrzej Pilipiuk, czyli w powietrzu latają srebrne kule, kołki i miecze

Ponieważ jak już pisałem, czwarty tom niedługo muszę oddać, odświeżam sobie cały cykl o Kuzynkach :) Trzy kobietki - wampirzyca, była agentka CBŚ oraz żyjąca od kilkuset lat nestorka rodu Kruszewskim, przy wsparciu mistrza Sędziwoja wiją sobie już na spokojnie swoje gniazdko. Stanisława nie denerwuje się już o to czy znajdzie sposób na przedłużenie życia, Monika nie musi martwić się o dach nad głową, a Katarzyna przestaje się dziwić temu co one we dwie wyrabiają. Korzysta z ich wiedzy, przygląda się i gdy trzeba wkracza do działania z odrobiną nowoczesności. Pilipiuk ma sentyment do tego co dawne, współczesności raczej nie poważa, ale czasem wprowadza dla zabawy jakieś nowinki i to właśnie Katarzyna wtedy jest ich nośnikiem - dla niej komputery nie mają tajemnic. Jej poszukiwania i tak jednak wcale nie są dużo skuteczniejsze od metod "chałupniczych" - przeczucie albo stare dobre metody jak się okazuje sprawdzają się równie dobrze. I dowodem na to jest nie tylko całkiem niezłe utrzymywanie się w naszej rzeczywistości trójki "nie starzejących się", ale również działania tych, którzy na nich polują. Taaaak, w tym tomie Sędziwój oraz Stanisława słusznie mają przeczucie, że coś niepokojącego wisi w powietrzu. Za rogiem czają się bowiem nie tylko łowcy wampirów rodem z Siedmiogrodu, którzy przybyli to tropem Moniki, ale i tajemnicze Bractwo Drugiej Drogi, które od wieków poluje na alchemików, chcąc wydrzeć im sekret produkcji kamienia filozoficznego.

 
Póki co drugi tom chyba najsłabszy, autor za często grzęźnie w dygresjach, z lubością zanurzając się w opisy a to produkcji nalewek, a to technik płatnerskich, czy chałupniczych eksperymentów z chemią i topieniem metali. Może to i ciekawe dla jakichś fanatyków historii, którzy z uporem chcą odtworzyć stare procedury, ale dla akcji książki to ewidentne mielizny, w których grzęźnie zainteresowanie czytelnika. Sporo tu też wątków nie do końca wykorzystanych (imigrantka z Afryki) lub zakończonych bardzo szybko, tak jakby całość była pisana na kolanie. Wiem, że podobno w kolejnych wydaniach były wprowadzane zmiany, więc ciekaw jestem na ile daleko idące. Sam jestem w posiadaniu pierwszego wydania, więc tylko takie mogę oceniać.
Czyta się to wciąż nieźle, szczególnie gdy polubiło się te postacie, przy niektórych scenach trudno też powstrzymać uśmiech (wizytacja w szkole, czy rozpracowywanie miejsc zbrodni przez policję), ocena nie wypada więc tak wcale źle. Tyle, że tom pierwszy ciekawszy, mimo że tu więcej zagrożenia i scen konfrontacji, a trzeci, za który właśnie się zabrałem, ma w sobie więcej humoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz