niedziela, 15 sierpnia 2021

Czarna owca, czyli żyj jak najlepiej, zamiast mieć pretensje do innych

"Czarną owcę" trudno tak naprawdę nazwać komedią, szczególnie jeżeli myślimy o tym gatunku w kontekście tego co zwykle się u nas jako komedie sprzedaje. Słodko-gorzka opowieść o tym jak różnie mogą się potoczyć ścieżki ludzi, którym wydawało się, że mają wszystko poukładane, pewnie nie wywoła wielkich wybuchów śmiechu na sali kinowej, jednak nie powinna też wywołać u nikogo poczucia zażenowania i chęci odzyskania ostatnich dwóch godzin życia seansu.
Bawi nas trochę nieporadność ludzi, którzy znaleźli się na jakimś dziwnym zakręcie życiowym, próby odnalezienia się w nowej sytuacji, ale przede wszystkim czujemy do nich sympatię, trzymamy kciuki za to, żeby im się wszystko ułożyło. Aleksander Pietrzak stworzył historię, w której empatia, pozytywne podejście do życia mimo porażek jakich się doświadcza, stanowią klucz do tego, że widz wychodzi z kina uśmiechnięty.


Pewnie nie udałoby się to wszystko tak dobrze, gdyby nie gra Arka Jakubika i Magdy Popławskiej - to oni ciągną ten film, a młode pokolenie, choć snuje całą opowieść, komentuje i uważa, że jest bardziej przygotowane do życia we współczesnym świecie, nie przekonuje do siebie tak mocno i nie budzi tyle sympatii. Po 25 latach małżeństwa jego rozpad jest niełatwy dla wszystkich, ale widzimy że w pewnym stopniu został on zbudowany na udawaniu, na życiu nie tyle dla siebie, co dla innych. Syn, choć niedojrzały, pewnie niedługo wyfrunie z gniazda i wtedy zostali by sami, być może jeszcze bardziej nieszczęśliwi. Dziś wydaje się to takie oczywiste - każdy ma prawo do szczęścia, trzeba tylko rozstać się w sposób cywilizowany, dla starszego pokolenia, które jednak trochę inaczej patrzy na sprawy takie jak przysięga, odpowiedzialność, zaufanie, lata spędzone razem, to niełatwa decyzja.
Czy to takie dziwne, że oboje cierpią, tylko że w trochę inny sposób, że tak bardzo pragną bliskości, ale też są tak niepewni siebie? Przetrwać, na nowo odnaleźć chęć do życia - tak łatwo to powiedzieć, a tak trudno zrobić. W tej historii jak dla mnie nawet nie chodzi o coming out, czy próbą przekonania kogokolwiek, że małżeństwa nie trzeba trzymać się na siłę. Chodzi raczej o to, by pokazać że w gruncie rzeczy, na poziomie emocjonalnym, dzieci pragną tego samego co ich rodzice, choć przepaść w postrzeganiu świata może wydawać się ogromna. Trywializowane słowa o miłości, przywiązaniu i zaufaniu, okazują się najważniejsze, a przyjemność, seks, satysfakcja, choć młodzi właśnie nimi wydają się żyć, schodzą na drugi plan.
Cały wątek "youtuberski" to zdaje się ukłon w stronę młodego widza, dla mnie mógłby praktycznie nie istnieć, za to naprawdę z przyjemnością patrzyłem na Jakubika i Popławską. No i ciekawe czy ktoś przypomni sobie w jakiej roli widział lata temu Włodzimierza Pressa, choć szkoda, że w scenariuszu nie dano mu więcej miejsca.
Trochę wzruszeń i trochę śmiechu - naprawdę ciekawe połączenie i film, który ogląda się z dużą przyjemnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz