niedziela, 8 lipca 2018

Bellevue, czyli zmierz się z przeszłością

Żona wyjechała, obiecywałem sobie, że przez te kilka dni zrobię sporo rzeczy, ale jakoś dziwnie czas się rozłazi i zamiast konkretów, wciąż pojawiają się jakieś duperele, a dzień mija jak szalony.
Zamiast porządków na blogu i nadrobienia notek lipcowych, na razie serial. Niestety mniej udany niż się spodziewałem. ale przy takiej ilości tytułów jakie oglądam, trudno mnie już zadowolić. Żeby to było jeszcze w jakiejś oryginalnej scenerii... Ale Kanada niestety nie stanowi tu jakiegoś super nowego elementu, zbyt to wszystko zbliżone do tego co widzieliśmy w serialach amerykańskich. Żeby to jeszcze było dobre aktorsko. Ale niestety Anna Paquin, choć ma bardzo specyficzną urodę, gra wciąż na podobnych tonacjach i najlepiej wychodzą jej spojrzenia oczyma pełnymi łez. Jak na panią detektyw to trochę słabo. Już w Czystej krwi niespecjalnie ją trawiłem.
A scenariusz?
Fabuła kręci się wokół morderstwa chłopca, gwiazdy drużyny hokejowej, który w ostatnich miesiącach coraz częściej przejawiał zainteresowania damskimi ciuszkami i kosmetykami. W niewielkiej społeczności takie "odstępstwo od normy" to rzecz trudna do przyjęcia, nie tylko w gronie rówieśników, ale i wywołująca oburzenie wśród dorosłych. Czy jego zniknięcie miało związek z tym, że nie czuł się dobrze w swojej skórze, że chciał być dziewczyną?
Śledztwo prowadzi m.in. policjantka, która ma przeczucie, że ta sprawa jakoś łączy się z innym morderstwem sprzed lat. Wtedy zamordowano młodą dziewczynę, a prowadzący dochodzenie policjant (prywatnie jej ojciec), popełnił samobójstwo. Annie była wtedy jeszcze mała, niewiele rozumiała, ale w pozbieraniu się z dołka pomógł jej wtedy ktoś, kto w tajemnicy czuwał tuż obok, podrzucając jej różne zagadki i wiadomości. A teraz powrócił.

Osiem odcinków, trochę pogmatwane śledztwo i to co najbardziej wkurzało, to ogromne rozchwianie emocjonalne bohaterki, która nie dość, że ryzykowała nieustannie samotnymi działaniami, to wciąż mieszała sprawy służbowe z prywatnymi, totalnie nieogarniętymi.
Niby atmosferę starano się stworzyć dość mroczną, podrzucając różne religijne tropy, to jakość całość po prostu nie wciąga.
Kolej teraz na Patricka Melrose i nadrabianie Opowieści Podręcznej. Ach i jeszcze Ostre przedmioty, choć tu chyba będę nagrywał i najpierw przeczytam książkę, bo już leży na stosie.

2 komentarze:

  1. Nie widziałam Bellevue i jakoś niezbyt mnie ciągnie. Za to jestem ciekawa Ostrych przedmiotów, choć też chyba nieprędko obejrzę. Niemniej serial z Amy Adams interesuje mnie z uwagi na fakt, iż miałam okazję zapoznać się z powieściowym pierwowzorem. Wciągająca, choć niełatwa w odbiorze lektura, a to przez silne nasączenie kryminału psychologicznym dramatem i przytłaczającą atmosferę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie nagrywam, żeby zobaczyć w większej dawce

      Usuń