piątek, 20 lipca 2018

Czerwony pająk - Katarzyna Bonda, czyli jak wszystko skomplikować

Męczyłem się z tą książką prawie dwa tygodnie. Naprawdę męczyłem, bo mimo, że ciekawość była, to nie dawałem rady się przebić przez masę postaci, nazwisk, pseudonimów, powiązań, w których połowa była niejasna i parę razy zmieniała się perspektywa w jakiej były umieszczone. Stanowczo protestuję. Rozumiem, że autorka ma ambicje, rozrysowuje sobie na całą ścianę siatkę powiązań, ale proszę nie zmuszać czytelnika, by w w trakcie lektury robił to samo.

Marudziłem nosem przy Okularniku. Potem Podlasie i Łódź podobały mi się dużo bardziej, więcej generalnie się działo, choć problem z Bondą pozostawał w tetralogii ten sam do końca: za dużo grzybów w barszczu, a wtedy nie wiadomo na czym się skupiać. Wybierałem co bardziej smakowite fragmenty i historie, doceniałem ich umieszczenie w fabule, ale trzeba przyznać, że ich nagromadzenie sprawiało, że sama bohaterka i wątek, który wydawał się główny, czyli jej sprawy, stawały się w tym chaosie mało zauważalne.
W Czerwonym pająku Sasza wraca na pierwszy plan, ale o zgrozo, w takiej gmatwaninie wspomnień, podejrzeń, intryg i planów, że człowiek porusza się jak we mgle. Historia porwania córki Załuskiej, jej szaleńcze próby odnalezienia sprawców, niby są na pierwszym planie, ale ważniejsze jest pytanie jakie były przyczyny, że znalazła się w takiej sytuacji, w której sama musi się ukrywać, a jednocześnie szukać dziecka. Zapomnijcie o wszystkim co było w poprzednich książkach tetralogii. Jaka tam policjantka, jaka profilerka. Wszystko kłamstwa i zasłona dymna, bo tak naprawdę Sasza jest... szpiegiem. I tak naprawdę nie wiadomo czyim, bo jak się okazuje nasze służby zdaniem autorki przypominają raczej mafię, w której rozgrywa się własne interesy, liże buty obcym służbom i robi wszystko z frazesami o obronie ojczyzny, nie robiąc nic w tym celu by ją bronić. Zabijać niewygodnych, kraść, gmatwać, śledzić, Sasza uczyła się praktycznie od małego, bo jak tylko osiągnęła pełnoletność wpadła w kłopoty i wciągnięto ją w tryby machiny, której nie rozumiała. Najpierw była po prostu narzędziem, do wymiany, potem zaczęto traktować ją jako przydatną, nie pozwalając na to by się wycofała. Za dużo wiedziała. I cała gra w Czerwonym pająku toczy się właśnie o wiedzę. Teczki, papiery, kwity i podpisy, choć pochodzą sprzed lat, nadal mogą mieć siłę bomby atomowej, bo mogą zniszczyć układ, który trwa bez zmian od lat 80. Jak tam wolny rynek, jaka tam demokracja - wszystko było ustawione przez wywiady i ludzi komuny, którzy nadal rozgrywają w tym układzie, nawet nie z najwyższych stanowisk, ale mając haki na polityków, policjantów, sędziów itp. Narkotyki, wszystkie prywatyzacje, wielkie biznesy, czyli pieniądze, które dają prawdziwą władzę, bo na stołkach siedzą jedynie figuranci.
Bonda bawi się w Severskiego, czyli każdy tu jest agentem, szpionem, każdy kogoś udaje, ma przeszłość, której trzeba się bać. U niej wszyscy szukają papierów i najwyraźniej ktoś uznał, że szantażując Saszę, zmusi ją, by je znalazła i przyniosła w zębach. Ale wiecie co? Choć nie brakuje tu akcji i ciekawych scen, to niestety ich natężenie, pogmatwanie jest tak duże, że odbiera to przyjemność z lektury. A teza o czerwonej sieci oplatającej Polskę, nie jest nawet nowa - wystarczy zajrzeć do jakiegokolwiek prawicowego pisemka, by znaleźć podobne historie. Wielowątkowość sama w sobie nie jest zła, ale w takim wykonaniu jednak mało strawna. Gdyby odchudzić tę książkę o połowę, w sposób bardziej zdyscyplinowany pookładać klocki, myśląc o celu, byłoby dużo lepiej. A i tak moje pokolenie, pamiętające zabójstwo generała, różne afery, będzie łapać więcej smaczków, boję się, że młodsi będą jeszcze bardziej zagubieni.
Szkoda. Chyba wolałbym jednak pociągnięcie intrygi kryminalnej, a nie zabawę w szpiegomanię.   



3 komentarze:

  1. Do tej pory nie czytałam żadnej książki tej autorki, jednak w najbliższym czasie mam w planach tę serię :)
    Pozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda - jest tu sporo wątków i trzeba czytać uważnie, ale mi cała seria razem z finałowym "Czerwonym pająkiem" bardzo się podobała. Nawet trochę mi szkoda, że to już koniec przygód Saszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Twórczość Katarzyny Bondy dopiero przede mną, ale już niedługo to nadrobię, przynajmniej częściowo. :) Polecano mi ostatnio jej powieści. Na pierwszy ogień pójdzie "Sprawa Niny Frank" z serii o Hubercie Meyerze, bo akurat ten tytuł niedawno zakupiłam.

    OdpowiedzUsuń