środa, 20 czerwca 2018

Tato nie wraca, czyli ma się ochotę ją przytulić

Ja wciąż mam kłopot ze znalezieniem czasu, by napisać o spektaklu z Teatru WARSawy, jaki widziałem tydzień temu, a tu M, która była ze mną, zdążyła napisać o czymś co widziała na tej samej scenie w weekend. Ech... Wstyd. Miejcie na uwadze ten teatr i ich repertuar!
Ale dopisuję i od siebie parę zdań

Wiedziałam o tym spektaklu niewiele … że monodram (uwielbiam), że o porzuconym dziecku (tytuł sugerował), że współczesny, że dobry (opinia szeptana). Koniec sezonu, może drugi raz się nie trafi – warto zobaczyć. Poszłam.
Monodram to najbardziej wymagająca forma spektaklu; aktor i widz i co najmniej godzina na snucie opowieści i przykucie uwagi widza. Trudna forma. Ten monodram to autobiografia Agnieszki. Agnieszki Przepiórskiej, która w tym spektaklu obnaża swoje przeżycia, traumy, przemyślenia. To jednocześnie rozrachunki z wielkim nieobecnym… ojcem. Tym co porzucił, nie chciał, nie dbał, nie przytulał, nie tłumaczył… nie kochał. To spektakl o ranieniu dziecka. Nieobecnością, głupim słowem, nieprzemyślaną decyzją. To spektakl o walce dziecka o to by mieć wizję ojca wbrew temu co mówią inni, o poszukiwaniu miłości i słowa „kocham”.

Znamy setki takich przypadków z naszego otoczenia. Porzucone matki, porzucone dzieci. Potem walka o alimenty, walka o uwagę tatusia, potem rezygnacja i układanie sobie na nowo życia z tą pustką w sercu, z tą zadrą, że ojciec mnie nie chce, że się mną nie interesuje, że mnie zostawił. Im dziecko starsze tym wyrwa większa. I to rozdwojenie jaźni… na portalach prywatnych i zawodowych ten tatuś, ten mój, jest dla innych wyrozumiały, obecny, nastawiony na dobro. Dla innych, nie dla Agnieszki. Potem przychodzi bunt. Nie to nie. Nie chcesz mnie - to ja nie chcę ciebie. Zrobię ci symboliczny pogrzeb, na zawsze zamknę sprawę twojego ojcostwa i mojej tęsknoty za tobą. Koniec!
Czy aby na pewno? Czy można postawić tamę tej wyrwie w sercu? Agnieszka uważa, że się uda. Ma taką nadzieję. Ja takiej nadziei nie mam. Gdyby pociągnąć ten wątek o „i co dalej”… Tatuś się zestarzał, koledzy odeszli, kobiety już nie biegają za starcem, z pracy wysłano go na emeryturę … I co dalej, tatusiu? Teraz kiedy zostałeś sam oczekujesz miłości córki? A ona mówi: nie! Ma swoją rodzinę, nie chce cię przy sobie. Tak mówi. Ale czy na pewno? To skąd wie z dokładnością do jednego dnia ile czasu minęło od ostatniego ich spotkania? Ale czy rodzic ma prawo żądać po tym wszystkim, by córka wypełniła przykazanie „czcij ojca swego…” i czy córka powinna być przy nim w godzinie ostatecznej?
Ten spektakl mnie zadziwił jeszcze z innego powodu. Nie lubię wchodzić w interakcję z aktorem. Chyba większość z nas czuje się skrępowana, gdy osoby ze sceny chcą czegoś od nas, wciągają na scenę, podają rękę, proszą o zrobienie czegoś. Ja w każdym razie tego nie lubię. I nagle na tym spektaklu miałam ochotę podejść do Agnieszki i ją przytulić. I zła byłam, że robi pewne rzeczy tylko z mężczyznami. A było to takie wzruszające i robione z takim smutkiem, że łza się w oku kręciła.
To bardzo dobry spektakl. Świetnie skonstruowany, świetnie zagrany. Jednocześnie do jego twórców mam prośbę: o ile to możliwe, zróbcie jego ciąg dalszy, np. za 10 lat, bo na moje wyczucie ten spektakl to nie koniec sprawy, to jedynie obietnica dalszego postępowania. To rewanż. A życie zawsze pisze inne zakończenia niż sobie wymarzymy. Mogłoby być ciekawie…
Polecam!
MaGa

M. napisała już tyle, że trudno cokolwiek dodać. Dla mnie - zaskoczenie. Wiedząc bowiem, że spektakl oparty jest na własnych wspomnieniach Agnieszki Przepiórskiej, widząc chwilami jej emocje na scenie, nie mogłem wyjść ze zdumienia, że chce wciąż to grać. Nie raz, czy dwa, ale powracać wciąż do pewnych emocji, do pewnych słów. Pytać samą siebie czy ma prawo do braku wybaczenia, do żalu. Ma prawo. To niezaprzeczalne. A jednocześnie czujemy, że to temat, który choćby nie wiem ile powtarzała, że ma przepracowany, wciąż w niej siedzi.
Z punktu widzenia terapeutycznego, wybaczenie nie jest konieczne, ale powiedz to sercu, które wciąż wypełnia gniew i rozgoryczenie, w którym wciąż jest niezaleczona rana. To historia bardzo osobista, ale ma wymiar uniwersalny, bo przecież podobnych emocji doświadczały i doświadczają setki tysięcy ludzi. Może i czasem mający wszystko, ale bardziej ceniący sobie nie te złote karty visy, wakacje na Majorce, tylko wspomnienie spaceru do zoo i lodów zjedzonych na mieście gdy mieli kilka latek.  

W tym przedstawieniu nie zwracamy uwagi na scenografię, detale, muzykę i inne rzeczy, prawie całkowicie wchodząc w opowieść Przepiórskiej. Emocjonalnie poruszające, nie tylko dzięki napisanemu scenariuszowi, ale dzięki temu iż wierzymy w to, że to jest jej opowieść. Na granicy czegoś bardzo intymnego, szczerego i zadania aktorskiego jakich wiele.
R

Tekst: Piotr Rowicki
Reż. Piotr Ratajczak
Występuje: Agnieszka Przepiórska

2 komentarze:

  1. Jeśli będzie wystawiany w Krakowie, to obowiązkowo się na niego wybiorę, pozdrawiam znad filiżanki porannej kawy :)

    OdpowiedzUsuń