czwartek, 3 listopada 2011

Ślepa wierzba i śpiąca kobieta - Karuki Murakami czyli wciąż nieprzekonany

Drugie spotkanie z tym pisarzem. I z jednej strony nadal mam ochotę szukać jego kolejnych książek, z drugiej jakoś nie powala na kolana. Pocieszam się tym, że podobno nie czytałem jeszcze tego co najlepsze. Tym razem w ręce wpadł mi w ręce zbiór opowiadań gromadzący twórczość z różnych okresów i lat. Trudno doszukać się jakiejś jednej myśli przewodniej czy podobieństw - może to, że większość bohaterów to osoby w podobnym wieku (najczęściej mężczyźni) 30-40 lat, może to, że są przeciętni, a może to, że bardzo czesto przebija się w tych opowiadaniach samotność... A klimat? Forma? Rodzaj literacki? To właśnie jest najbardziej zabawne, bo we wszystkich pomysł jest dość podobny - nie ma zwykle linearnie rozwijającej się akcji, jakiegoś początku, rozwinięcia, końca, to nie proste opowiadanka gdzie znajdziemy na końcu morał czy rozwiązanie zagadki.
Jest za to pewnego rodzaju tajemnica, budowana czasem przez sięgnięcie po jakieś elementy ze świata ponadnaturalnego. Czasem duchy, czasem jakieś znaki, przeplatanie się świata realnego i wyobrażeń, mieszanie się czasu i przestrzeni. Momentami robi się zaskakująco, momentami jednak bardzo banalnie. Pewne metafory, niespieszne budowanie napięcia, sięganie do wspomnień, zwierzeń ludzi realacjonujących pewne zdarzenia po kilku opowiadaniach zaczynają trochę nużyć, przestają być takie świeże. I nawet pewien specyficzny klimat magiczno-realistyczny, odwoływanie się do spraw "ważniejszych" niz codzienne zabieganie, jakichś punktów zwrotnych w życiu, przestaje tak fascynować, zaczynamy zdawać sobie sprawę z powierzchowności tej "głębi". Bo podobne rozwiązania można spotkać i w tomikach horroru, fantastyki. Ba, nawet klimat podobny.
To co może się jednak podobać u Murakamiego to trochę dla nas egzotyczni bohaterowie. Inna kultura, inny świat i natychmiast podchodzimy do nich jak do kogoś dużo ciekawszego niż sąsiad, nawet gdyby o naszym sąsiedzie powstało równie ciekawe opowiadanie. Zabiegani, zamknięci w sobie, często udający przed otoczeniem kogoś innego niż są naprawdę, samotni, nawet w realacjach nie bardzo potrafiący się otworzyć, mało szczęśliwi i znajdujący szczęście w bardzo zaskakujący sposób - otwierając się na "inną rzeczywistość" - są ciekawi bo doszukujemy się w nich potwierdzenia różnych swoich wyobrażeń o tej kulturze i nacji... Obawiam się, że to równie udana bajka jak odmalowywanie wszystkich Polaków jako złodziei, kombinatorów i pijaków.  
Groteska, obsesje, fantazje, lęki, głębokie uczucia (zawsze przyżywane w samotności), przeznaczenie albo przypadek. I podane na rożne sposoby, bo na upartego można znaleźć tu i kryminał, horror, powieść psychologiczną czy egzystencjalną, a nawet zabawy skojarzeniami bliższe poezji niż prozy. 
To trochę zabawa z czytelnikiem, w którym wychodząc od rzeczy banalnych zmierzamy w kierunku prawie nie do odgadnięcia - nieraz siedziałem po zakończeniu opowiadania i zastanawiałem się: dlaczego u diabła właśnie tak. Może dlatego japończyk niektórych tak fascynuje? Bo świat, który tworzy w swej prozie nie jest przewidywalny? Mamy siedzieć i analizować jego twórczość doszukując się symboli i interpretacji?
Na pewno jego wyobraźnia jest przebogata, świetnie potrafi opowiadać o całej scenerii róznych zdarzeń (prawie wyobrażamy sobie rożne rzeczy, ubiory, kolory, a nawet prawie dotykamy emocji)... Ale czy jest wielkim pisarzem? Cóż będe grzebał dalej w jego prozie aby to sprawdzić.

Bo ten zbiorek jakoś mnie nie poruszył jako dzieło wyjątkowe.

wcześniej tego autora: O czym mówię kiedy mówię o bieganiu 

16 komentarzy:

  1. Za dużo mam niezwykłych rzeczy do czytania, więc raczej nie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Murakami od dawna siedzi mi w głowie, ale wciąż coś mi przeszkadza w czytaniu. Na święta się zmobilizuję i przeczytam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. podobno najlepsze Norwegian wood, ale może warto poeksperymentować :) ja raczej nie zaczynam do tego co ogłaszane jako najlepsze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli o Murakamiego chodzi, to mam za sobą spotkanie jedno, za to w dwóch odsłonach. Na trzecią czekam. Właśnie ukazał się trzeci tom '1Q84'. Historia opowiadana we wcześniejszych wciągnęła mnie bez reszty. Było tam to, o czym piszesz przy okazji omawiania opowiadań - nierealny świat, tajemnica, nadprzyrodzone siły. Dla mnie to był powiew nowości i świeżości - rzadko sięgam to takie książki. Czyta się świetnie, z niecierpliwością czekam na przesyłkę z kolejną książką.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. pierwszy tom czeka już u mnie na przeczytanie, zastanawiam sie tylko kiedy po niego śięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam jedną jego książkę, drugą mam w kolejce. cóż... niby przereklamowany, wcale nie taka rewelacja. ale jednak jest w nim coś, co przyciąga, a mnie to wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że sukces Murakamiego w Polsce opiera się na tej właśnie egzotyczności i całkiem odmiennej mentalności Japonii, która dla nas Polaków podobnie jak sam kraj jest całkowicie odległa. Liczę już dwa podejścia do pisarstwa Murakamiego i nie opisałabym ich jako coś, co całkowicie powaliło mnie na łopatki, choć "Norwegian Wood" niewątpliwie mnie urzekło. Mam nadzieję, że "1Q84" uznawane za najlepsze jego dzieło spełni moje oczekiwania względem tego pisarza. Swoją drogą rozmawiałam na czacie zorganizowanym przez wydawnictwo Muza z polską tłumaczką Murakamiego, która najbardziej ceni sobie "Przygodę z owcą", dlatego też jestem ciekawa tej książki. Muszę jeszcze nawiązać do tego, o czym piszesz, czyli braku jednoznacznego kierunku. Dlatego właśnie nie lubię opowiadań- są dla mnie zbyt rozbieżne i różnorodne, co oczywiście zwykle wadą nie jest, ale w przypadku opowiadań wolałabym, by oscylowały chociaż wokół jednego, wyraźnego punktu...

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przereklamowany, czy nie, jakoś dziwnie czuję się, bo nie czytałam jeszcze żadnej książki Murakamiego. Jednak jedna już do mnie idzie. Mam nadzieję, że do gustu mi przypadnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. warto pamiętać iż jego popularność to nie tylko Polaska (jak np. Wharton) ale jest ceniony i gdzie indziej - stąd tez może warto choćby z ciekawości sięgnąć po to co dostrzegaja inni.
    w tym zbiorku tą myslą przewodnią mogłaby byc samotność. Ale pewnie co czytelnik to inne zdanie :) i ktoś inny się ze mną nie zgodzi...

    OdpowiedzUsuń
  10. To pierwsza recenzja Murakamiego jaką czytam.Zauważyłam gdzie indziej zachwyty nad jego pisarstwem ale widzę, że to nie dla mnie.
    Wolę inne rodzaje literatury.

    OdpowiedzUsuń
  11. Murakami nie dla mnie. Niby ok, ale bez fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
  12. O Murakamim słyszę i czytam niemalże wszędzie ostatnio, ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej jego książki. Pewnie czas to zmienić, ale raczej nie w najbliższym czasie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie przeczytałam Murakami kolejną książkę "Tańcz, tańcz, tańcz". Dość wciągająca i do samego końca zagadkowa.
    Polecam;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak bym chciała wiedzieć, o co tyle hałasu z tym Murakami, póki co jednak nie bardzo nam po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie również nie po drodze z Murakamim na razie, ale mam w planach spróbowanie jego pisarstwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze nie czytałam żadnej książki Murakamiego.
    Muszę nadrobić, bo aż wstyd.
    Pozdrawiam!
    http://my-logorrhea.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń