
Film Cinema Verite jest fabularyzowanym odtworzeniem tamtej historii. Małżeństwo Pat i Billa wydawało by się na pierwszy rzut oka szczęśliwe - piątka dzieci, piekny dom, niczego im nie brakuje. Tyle, że Pat już w momencie podejmowania decyzji mówi o tym, iż jednym z powodów jej zgody było pragnienie by mąż mniej wyjeżdżał, więcej był z nimi w domu. Dzieci dorastają, ale praktycznie bez więzi z ojcem - on ich nie rozumie, oczekuje wdzięczności za to że pracuje, żąda by szybko podejmowali jakąś pracę. Ich wsparciem jest Pat - to ona pomaga im w realizacji nawet najbardziej szalonych projektów (kapela muzyczna), wspiera nawet wtedy gdy do nie do końca rozumie ich wybory (jeden z synów, który się od nich wyprowadził nagle odkrył w sobie ciągoty homoseksualne). Bill coraz mniej stara się ukrywać iż życie z żoną go już znudziło, szuka ucieczki w licznych romansach pod pretekstem delegacji. Kryzys nadciaga.

To co najciekawsze w filmie następuje potem. Bo z jednej strony ktoś może twierdzić, że tego typu filmy zmieniały amerykańską moralność, świadomość społeczną i np. pokazywały, że kobiety nie muszą godzić się ze swoim losem kury domowej, która biernie przyjmuje nawet najgorsze rzeczy ze strony męża. To pewnie prawda. Ale dużo ciekawsze wydała mi się druga strona tu pokazana - jakim kosztem to się wszystko odbyło i w jakim świetle ich pokazano. Bo tak naprawdę reżyserowi wcale nie chodziło o dobro Pat, o to by była szczęśliwa - chciał jedynie uzyskać jak najbardziej sensacyjny materiał, pokazać jak najwięcej brudów, bo to mu "mogło zrobić oglądalność". To ewidentne szokowanie i naigrywanie się z "idealnej rodziny". Co byś zrobił gdybyś miała takiego syna? Ile można udawać przed sobą, dziećmi i otoczeniem, że się kochają, a oboje marzą o zdradzie? Pruderia, moralność, rozwód, obowiązki małżeńskie, nierozerwalność, prawo do szczęścia - to wszystko będzie nam się gdzieś kołatało pod czaszką po tym filmie i pewnie kołatało się też ludziom oglądającym ten film.
Mimo, że Loudowie uczestniczyli w przeglądaniu taśm byli w szoku gdy ujrzeli ostateczny kształt filmu i zobaczyli komentarze jakimi różne sceny obdarzono. Zapłacili sporą cenę, ale paradoksalnie znów byli razem - mimo rozstania się, razem zaczęli walczyć przeciw twórcom filmu o dobre imię rodziny.
Ktoś może wzruszyć ramionami, że mogli się nie godzić. Ale moim zdaniem film dobrze pokazuje nie tylko naiwność i podatność ludzi na wpływ mediów, ale również mechanizm oszukiwania zarówno tego kto jest przed kamerą i zachęcany liczy, że szczerość zostanie wysoko oceniona, jak i widza do którego potem puszcza się oko mówiąc zobaczcie jakiego świra, dziwaka, oszołoma znaleźliśmy. Po 40 latach można by rzec nie zmieniło się wiele - może poza tym, że dziś pewnie nawet do łazienki już bez oporów by się władowali z kamerą, wtedy mieli jeszcze opory.
Warto.
ps. Zapowiadają mi się Święta ze stosami książek do przeczytania - kiedyś marzyły mi sie takie stosy pod choinką, teraz przychodzą darmowe, ale robi się tego troszke sporo - do wczorajszych dołaczyła jeszcze piękna paczka dzisiejsza od Pascala - Biografia Micka Jaggera oraz biografia Beara Gryllsa. Cegły takie, że ho ho. I po co ja obiecywałem, że co otrzymam to i oddam na konkursy? buuuu.ps2. Przypominam o konkursach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz