czwartek, 27 października 2011

Sherlock, czyli mimo, że współcześnie to nadal atrakcyjnie

O tym serialu dowiedziałem się kiedyś z bloga Malwiny, a że kryminały uwielbiam, wiedziałem, że prędzej czy później gdzieś go upoluję. No i wreszcie BBC pokazało go w cyklu "Mordercze zagadki" w niedzielne wieczory. „Sherlock" to jedynie (na razie bo powstają kolejne) tylko 3 odcinki, ale za to na szczęście są dość długie. To co może zaskakiwać fanów słynnego detektywa to fakt, iż twórcy trzymając się dość wiernie pomysłów z książek Artura Conan Doyla całą akcję przenieśli do współczesnego Londynu. Wszystkie więc postacie będą trochę inaczej wyglądać, ale za to możemy być spokojni, że się pojawią. Co zostało? Na pewno dość ciekawa postać Sherlocka - i nie chodzi tu o samą zdolność analizy i dedukcji, ale o inne jego wariactwa. Tu trochę nawet więcej miejsca poświęcono jego dziwactwom niż samemu śledztwu (być może postać dr Housa i fascynacja tą postacią trochę zainspirowała twórców scenariusza), detektyw tym razem bez fajki i swej czapczki, ale za to ekscentryczny równie bardzo jak jego pierwowzór.
Jest oczywiście również dr Watson - były wojskowy, niezdarny i mało pojętny, ale za to oddany i coraz bardziej (mimo wkurzenia na cechy charakteru) pełen podziwu dla zdolności współlokatora. Zamiast pisać książkę tym razem pisze bloga, ale w tym też widać próby zachowania pewnej wierności oryginałowi.
Pewnie zagorzali wielbiciele Holmesa będą trochę oburzeni, ale po filmie Guya Ritchiego, można było spodziewać się i takich pomysłów. To co ważne to zagadka - a sprawy do rozwiązania mimo nowych scenerii, bardzo przypominają to czym zajmował się słynny detektyw. Pierwsze odicki są zrobione na kanwie opowiadań: "Studium w szkarłacie", "Znak Czterech", "Plany Bruce-Partington". Śledztwo również jest prowadzone dużo bardziej klasycznie, policja nie zawsze chce współpracować (jest oczywiście też Lestrade), a zbrodniarze to niekoniecznie mafiosi latający z kałachami.
Wizualnie sporo Londynu, niekoniecznie mrocznych załuków, choć nie ma tu jakiegoś wyjątkowego klimatu podkreślającego akurat to miasto. Montaż też dość ciekawy - sporo scen jest połączonych ze wskazówkami bardzo współczesnymi np. treść sms na ekranie, jakaś informacja znaleziona w necie itd. Jedynie chyba muzyka jest nawiązująca trochę do klimatu opowieści klasycznych - mimo wszystko juednak dobrze pasuje i pomaga budować napięcie.
Benedict Cumberbatch na początku trochę drażni - nie bardzo można go zaakceptować w roli detektywa, ale może to kwestia przyzwyczajenia. Na pewno to, że akcję przeniesiono do współczeności pomogło mu zrzucić cały bagaż porównań i budować swoją kreajcę na własnych pomysłach. Cały serial to spora przyjemność, szczególnie jeżeli ktoś lubi kryminały. Temat może ograny, ale podejście oryginalne, świeże i zaskakująco udane. I jest też trochę humoru :) sugestie do tego, że obaj mieszkajacy ze sobą przyjaciele są parą są dość częste i momentami naprawde zabawne.
Brawa dla BBC za ciekawy i dobrze zrealizowany serial!

12 komentarzy:

  1. Niewiele widziałem filmów o Sherlocku Holmesie. Przypomina mi się dość oryginalna wersja "Piramida strachu", a wersja Guya Ritchiego podobała mi się średnio. Lubię kryminały, ale z przygód Sherlocka Holmesa czytałem tylko jeden zbiór 12-tu opowiadań i nie było wśród nich żadnego z trzech opowiadań, na podstawie których powstały te pierwsze trzy odcinki. Ten serial obejrzę tylko wtedy, kiedy trafię na niego w ogólnodostępnej telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ritchie mam wrażenie, że za bardzo poszedl w stronę akcji (a la Bond czy Indiana) co wpłynęło na to, że małolatom się podoba ale klimatu kryminału to tam już mniej... Druga część wkrótce ale obawiam się, że będzie w tym samym stylu. Od dawna to co mnie bardziej pociąga od akcji to klimat np. niepowtarzalne "Siedem" Finchera

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ja też lubię kino klimatyczne. Dlatego wysoko cenię czarne kryminały z lat 40-tych, gdzie styl i klimat jest czasem ważniejszy od intrygi kryminalnej. "Siedem" też mi się podobało, ale uważam, że równie dobry jest mniej doceniany thriller "Psychopata" ("Copycat", 1995).

    OdpowiedzUsuń
  4. widziałem, ale jakoś bardzo dawno temu, musiałbym sobie przypomnieć, "Siedem" oglądałem po wielokroć i dlatego tak dobrze go pamiętam. No to widze kogo będę mógł podpytywać o rekomendacje filmowe w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję się bez bicia, że nie czytałam jeszcze niczego spod pióra Doyle'a. Pamiętam jakiś stary serial, z którego zapamiętałam, że Sherlock wcinał morfinę i grał na skrzypcach.

    Film Ritchiego uwielbiam, ale głównie przez postać Watsona. Fanki Downey'a jr. totalnie mi obrzydziły tego aktora (fanki Deppa też mają to na sumieniu). Druga część będzie prawdopodobniej jeszcze bardziej "czaderska", przynajmniej tyle widzę po zwiastunie. I tak pójdzie się zobaczyć. ;)

    Serial BBC ubóstwiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. opowiadania ConanDoyla to już pewnego rodzaju klasyka - podobnie jak i Christie - jednych nadal urzeka ten klimat, zagadki, sposób rozwiązania, innych nudzi to niemiłosiernie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się naprawdę ciekawy serial :) Uwielbiam Sherlocka Holmesa, ale żałuję, że jego postać została przeniesiona do współczesności... W każdym razie chętnie obejrzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny serial, wciagający, nieoklepany i nietuzinkowy. Podobno już niedługo 2. seria.Pierwsze recenzje są wyjątkowo pozytywne.

    OdpowiedzUsuń
  9. drugiej serii jeszcze nie mam, ale chyba już emicja w WB byla. A na razie do kin na Ritchiego - tylko najpierw musze odświeżyć pierwszego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm, ostatnio czytałam artykuł, że to postać dr House jest budowana na postaci Holmesa - nawet w jednym z odcinków tego medycznego serialu jest pokazany adres House'a i się pokrywa z adresem Holmesa. Podobnie jest w przypadku Watsona i Wilsona (mi nawet nazwiska wyglądają podobnie).

    OdpowiedzUsuń
  11. hmm myślę, że pierwowzór Holmesa nie był aż tak złośliwy, cyniczny, perfidny w kontaktach z ludźmi jak House. Ale masz rację, że w tej chwili pewnie można wskazać w obu postaciach i ich obrazach w filmach czy książkach cechy podobne - a co było pierwotnym pomysłem trudno dociec.

    OdpowiedzUsuń