wtorek, 19 kwietnia 2011

Wszystko będzie dobrze, czyli mały i duży w drodze

Prosty film, ba nawet można powiedzieć, że przewidywalny, że grający na emocjach (bo bieda, bo dziecko itd.) ale jak to się ogląda. Dawno się nie wzruszyłem na filmie a tym razem miałem łzy w oczach. To nie tylko zsługa samego filmu, ale i muzyki Michała Lorenca, który jak zwykle czaruje i buduje nastrój, który uzupełnia zdjęcia (że wciąż taki sam czy teraz czy w 300 mil do nieba to nieważne, ale porywa tak samo).
Nastoletni Paweł (Adam Werstak) wychowuje się w malutkim miasteczku na pomorzu, ojciec alkoholik już nie żyje, matka umiera na raka, w domu jest jeszcze starszy brat z upośledzeniem umysłowym. Nasz bohater radzi sobie w życiu jak umie - przyzwyczajony, że musi o wszystkim myśleć sam, trochę zarobi, trochę ukradnie, ale jest normalnym przeciętnym chłopakiem. To co go wyróżnia to talent do biegania - jest oczkiem w głowie trenera, który szykuje ekipę na zawody do Niemiec. Dla Pawła jednak najważniejszy jest dom i chora matka - kiedy lekarze nie dają już żadnych szans chłopak czepia się ostatniej nadziei - zawiera umowę z Matką Bożą - on pobiegnie do Częstochowy w intencji cudownego uzdrowienia mamy. I wyrusza nie zważając na przeciwności.
W ślad za nim wyrusza trener (świetny Robert Więckiewicz) - dla niego chłopak jest ostatnią nadzieją, jeżeli nie będzie go miał w drużynie i nie będzie zdobywał medali, wyleci natychmiast z pracy w szkole - jest alkoholikiem i wszyscy już mają go dość. Jedzie wiec za Pawłem by go wspierać, jednocześnie odkrywając, iż dzięki temu, że historię chłopka można "sprzedać" on sam może przy okazji na tym skorzystać. Pojawia sie ekipa telewizji...
Chłopak, którego prosta i dziecinna wiara zadziwia wszystkich i cyniczny, ledwie żywy, chory nauczyciel. Obaj wiedzą co to problemy w życiu - jeden próbuje walczyć ze swoim losem, drugi już się poddał i tylko ucieka. To wystarczy na dobry film? Tylko tyle i aż tyle. Bieg. Zmęczenie. Ich dialogi i kłótnie gdy jeden próbuje wychowywać i zmieniać na lepsze drugiego, wspieranie siebie nawzajem gdy przychodzi zwątpienie. Bieg. Nadzieja. Ktoś zainteresował się jego historią i obiecuje pomoc. Matka, która nagle zyskuje nadzieję. Bieg do końca.
Wzruszające, i mimo to nie nie jakieś ckliwe. Wiara chłopca może jest i naiwna, dziecięca, ale on wcale nie jest tu dzieckiem - jest dojrzały w swoich decyzjach i wytrwały, zadziorny i jednocześnie rozbrajający (brawa, że chłopak wcale nie dał sie zepchnąć na drugi plan takiemu aktorowi jak Więckiewicz). Czy jego determinacja i wiara pomogą mu zmienić jego los? Pewnie byśmy oczekiwali happy endu, ale nawet ten nie jest tu prosty.   
Tomasz Wiszniewski stworzył film, który być może komuś wyda sie antyreligijny - oto ludzie, którzy w swej religijności tkwią takimi jakimi są - prości, próbujący targować się z Bogiem o cuda, żyjący jakby Go nie było, a jednocześnie wracający z każdą potrzebą... Śmieszne? Żałosne? Takie nasze swojskie? Przecież nie ma w tym filmie jednoznacznych potwierdzeń, że tak jest dobrze, że tak ma być, a zawsze będzie za to nagroda. A dla mnie mimo wszystko to ciekawy film o tym czym jest prawdziwa wiara i o tym, że Bóg jest obecny w naszym życiu. Nie tak jakbyśmy my Go chcieli tam wpisać i poukładać. Ale jest. Nawet tam gdzie byśmy się go najmniej spodziewali. Czuwa, opiekuje się, po prostu jest obok nas. I od nas zależy czy to zobaczymy, co z tym zrobimy i czy dokona się jakaś zmiana...
W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. 2Tm 4,7

Kino drogi? Moralitet? Religijny czy wręcz odwrotnie wiarę wyśmiewający? Wszystko będzie dobrze czy będzie byle jak? Każdy niech sam sobie dopowie takie zakończenie jakie tam zobaczy. Dla mnie ta scena finalna mimo wszystko daje nadzieję.
Świetny film z kapitalną muzyką - dla Lorenca można w ciemno oglądać wszystko do czego zrobi ścieżkę dźwiękową.

2 komentarze:

  1. No nie!
    Już myślałam, że to jest rozwiązaniem dzisiejszej zagadki :(

    Buuu nigdy tego nie znajdę :(

    OdpowiedzUsuń
  2. no niestety :( duet o który chodzi zagrał w wielu filmach...

    OdpowiedzUsuń