środa, 27 kwietnia 2011

Wąż w kaplicy - Tomasz Piątek, czyli o tym czy Polska jest wyjątkowa

Dawno nie dałem się tak wciągnąć powieści. Ale Piątka lubię już od kilku lat więc może to kwestia też pewnego stylu, który mi sie spodobał? Gdyby próbować określić tę powieśc kilkoma słowami to najpierw przychodzą do głowy: spowiedź życia, specyficzna historiozofia, prowokacja i krzywe zwierciadło, w którym mamy okazję przyjrzeć się pojęciom narodu, mitów oraz marzeniom. A wszystko to dotyczy nas, Polaków, polskości, duszy narodowej, pragnień, zrywów, poświeceń, a opisywane z punktu widzenia obcokrajowca Andreas Issli - po troszę Niemca, Szwajcara, Włocha czy Austriaka.
Początek to dzieciństwo naszego bohatera jeszcze w czasach cesarstwa austro-węgierskiego w Krakowie - jego przyjaźń z jednym z Polaków i poznawanie świata wartości i ideałów zupełnie odmiennego dla siebie (matka pochodziła z Włoch, ale przyjęła zasady męża, dość surowego protestanta). Potem czas pierwszej wojny i podążanie za przyjacielem na front, narastająca fascynacja, ale i zdziwienie bo pojęcia ofiary, poświęcenia, bez specjalnych szans na to, że coś zmienią wydają się Andreasowi irracjonalne. Gdy przyjaciele ginie i nasz bohater wraca do domu rozpoczyna poszukiwania próby wyjaśnienia tego co leży u podstaw jego zdaniem chorej "duszy" tego narodu.


Czemu w każdym pokoleniu kolejne szeregi najlepszych, najmłodszych i często najzdolniejszych i pełnych romantycznych ideałów idą umierać za naród, za wolność kraju, za jakieś wartości, które wszyscy uznają za mrzonki? Umierają samotni, bez wsparcia starszych, nierozumiani i dopiero gdy zginą zaczynają żyć drugim życiem - nagle ich postawa rośnie do rangi symbolu, stawia się ich na ołtarze i jako wzór dla następnych pokoleń i tak w kółko. Andreas wciąż odnosi swoje refleksje na temat polskości do narodów z którymi się identyfikuje - do Szwajcarów, do Niemców. Swe poszukiwania wyjaśnienia i próby zmiany tej "chorej polskiej duszy" podejmuje najpierw studiując psychoanalizę, potem w trakcie drugiej wojny światowej we współpracy z nazistami.    
Bohater poszukuje odpowiedzi i ta książka towarzyszy mu w tym przez całe jego życie, to spowiedź, to wyznanie. Jest rozdarty pomiędzy przyjaźnią, podziwem czy nawet miłością do Polaków, a obrzydzeniem i irytacją gdy dociera do niego, że pojąć ich i być jak oni po prostu nie zdoła.
Autor szokuje, momentami gorszy, czy zasmuca, zmusza jednak do zastanowienia się nad polskością i naszymi mitami narodowymi, naszą historią. Oto polskie wieczne cierpienie i poczucie krzywdy, porównywanie się do Chrystusa i poprzez wiarę katolicką wpajanie też pewnych symboli do wychowania, do patriotyzmu, do postawy wobec innych. I również do postawy wobec śmierci. Tu Ci, którzy chcieli budować za wszelką cenę i w każdych czasach byli uważani za tych niegodnych miana Polaków, bo godzien tego miana był tylko ten kto walczył, zamiast budować wolał czekać, spiskować, buntować się i... ginąć. Lepiej więc celebrować pamięć czy myśleć o tym co dziś i co jutro? Tematów do dyskusji, wątpliwości znajdziemy tu całkiem sporo. Bo też i bohater przy końca życia stwierdzi, że może się mylił... 
Rzecz ciekawa, kontrowersyjna i na pewno do przemyślenia, trudno bowiem przejść obok tej książki obojętnie. Czyta sie dobrze bo nie jest to traktat, ale po prostu powieść z ciekawym pomysłem, z historią i pewnymi refleksjami na jej temat w tle. Polecam gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz