Poniedziałki miały być muzyczne, no to łapcie świeży i energetyczny krążek. Niby ostatnio rzadziej siedzę w ostrych klimatach, ale ci łoją nie tylko ostro, ale i z klasą. Zresztą co się dziwić - za nowym projektem stoi m.in. Corey Glover z Living Colour. Trochę tamtego ducha tu się przemyciło.
Panowie zafundowali nam 10 numerów i może niby bez zaskoczeń w porównaniu do tego czym się zajmują na co dzień, ale jest w tym też jakaś świeżość, jakby w nowym składzie potrafili złapać trochę oddechu i zacząć się bawić muzyką jak za dawnych lat. A przecież grają już długo.
Jest moc - ich debiutancki krążek to mieszanka metalu, rocka, ale i funku. Jak się okazuje nie trzeba jedynie ryczeć do mikrofonu przy cięższych riffach. Oni bujają, potrafią prawie tanecznie rozkołysać, a potem wbić w ziemię potężną perkusją i ścianą dźwięków.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą soul. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą soul. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 13 maja 2024
It is what it is - Sonic Universe, czyli ktoś potrzebuje porcji energii?
poniedziałek, 20 września 2021
Satellite - Bass Astral x Igo, czyli koncert, pożegnanie i pytanie co dalej
Półtora roku czekania na koncert i kompletnie inna rzeczywistość. Zespół przez ten czas nagrał kolejny krążek, ale i zdążył ogłosić koniec działalności. Smutne, choć jednocześnie wciąż mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec, może to tylko na jakiś czas. No i z dużą ciekawością spoglądam na to co panowie wymyślą solo. O projekcie Kuby napiszę może już za kilka dni, a Igor, przez którego tak naprawdę pokochałem ten projekt? Cóż. Się okaże. Zapowiada coś po polsku...
Dzisiejsza notka będzie więc trochę o koncercie i trochę o najnowszym krążku.
sobota, 24 października 2020
Dotyk - Renata Lewandowska, czyli perełka odkryta po latach
Jak to możliwe, że nagrania mające ponad 40 lat ukazują się dopiero teraz? Jak to możliwe, że artystka, która je wykonywała, porzuciła karierę wokalistki i zajęła się zupełnie czymś innym?
Pytań gdy słucha się tego krążka jest całkiem sporo, ale towarzyszy im również wdzięczność dla tych, którzy na nowo te nagrania odkryli w archiwach i wydobyli je na światło dzienne. The Very Polish Cut Outs są znani głównie z remiksów, a tu proszę - wraz z Astigmatic Records wydają rzecz absolutnie w klimatach przełomu lat 70 i 80, a przy tym zachwycającą. To nie tylko historia Renaty Lewandowskiej jest ciekawa, ale i sam album jak najbardziej zasługuje na uwagę. Może i chwilami te chórki, te aranże, trącą myszką, ale za to ten głos!
Pytań gdy słucha się tego krążka jest całkiem sporo, ale towarzyszy im również wdzięczność dla tych, którzy na nowo te nagrania odkryli w archiwach i wydobyli je na światło dzienne. The Very Polish Cut Outs są znani głównie z remiksów, a tu proszę - wraz z Astigmatic Records wydają rzecz absolutnie w klimatach przełomu lat 70 i 80, a przy tym zachwycającą. To nie tylko historia Renaty Lewandowskiej jest ciekawa, ale i sam album jak najbardziej zasługuje na uwagę. Może i chwilami te chórki, te aranże, trącą myszką, ale za to ten głos!
poniedziałek, 30 marca 2020
Pan od muzyki - Bartek Królik, czyli ręce w górę!
Marzec kończę ciut wcześniej, bo organizm wyczynia jakieś brewerie i nie wiem czy jutro będę miał siłę pisać. A mimo, że parę książek i masa filmów czeka na opisanie, kończę muzyką. Tak rzadko o niej ostatnio piszę. Wpadają w ucho pojedyncze numery, ale rzadko kiedy słucha się całych płyt. Myśląc o tych wszystkich dość dołujących myślach, jakie niestety wszystkich nas trochę ogarniają, znalazłem dla Was coś energetycznego, co może sprawić, że ciut się uśmiechniecie, że noga zacznie chodzić.
Mówi Wam coś nazwa Sistars? Za tym projektem oprócz dwóch świetnych głosów sióstr Przybysz, stał kompozytor i instrumentalista Bartek Królik. Współpracował m.in. z Edytą Górniak, Natalią Kukulską, Łąki Łan, czy O.S.T.R. a teraz funduje nam swój projekt solowy - rozbujany, roztańczony i optymistyczny.
sobota, 29 sierpnia 2015
Joshua Nelson i Katy Carr, czyli różne oblicza Festiwalu Singera
Wciąż sobie obiecuję, że na koncerty będę brał dobry aparat fotograficzny, ale potem jak się okazuje, że pędzę prosto z pracy z wywieszonym językiem, to jednak stwierdzam, że może lepiej jest jak jest. I lżej. I mogę bardziej skupić się na słuchaniu muzyki.
A ta jest po prostu świetna. Zaskakuje to jak różnorodne klimaty znalazły się w programie festiwalu. Będę jeszcze do tego wracał, bo już kolejne 3 koncerty za mną, a kilka jeszcze w planach.
Ale na razie - czwartek.
Joshua Nelson. Facet, który porywa tłumy swoją energią i chyba już po raz trzeci jest ściągany jako jedna z gwiazd Festiwalu - bez koncertu w Kościele Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim, nie byłoby tak samo. Czemu właśnie tam? Ano przecież dzięki temu właśnie to egzystowanie obok siebie kultur, przenikanie ich, jest najbardziej czytelne. Synagoga, a tuż obok parafia katolicka. I właśnie w niej występuje gość, który liturgiczne teksty hebrajskie wyśpiewuje do... muzyki gospel.
A ta jest po prostu świetna. Zaskakuje to jak różnorodne klimaty znalazły się w programie festiwalu. Będę jeszcze do tego wracał, bo już kolejne 3 koncerty za mną, a kilka jeszcze w planach.
Ale na razie - czwartek.
Joshua Nelson. Facet, który porywa tłumy swoją energią i chyba już po raz trzeci jest ściągany jako jedna z gwiazd Festiwalu - bez koncertu w Kościele Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim, nie byłoby tak samo. Czemu właśnie tam? Ano przecież dzięki temu właśnie to egzystowanie obok siebie kultur, przenikanie ich, jest najbardziej czytelne. Synagoga, a tuż obok parafia katolicka. I właśnie w niej występuje gość, który liturgiczne teksty hebrajskie wyśpiewuje do... muzyki gospel.
wtorek, 27 maja 2014
Cała Góra Barwinków - Beat 2 Meet U, czyli co ja tutaj robię?

Ta notka powstała pod wpływem impulsu już jakiś czas temu, ale dopiero teraz znajduję na nią miejsce. Ciasno się po prostu robi w szkicach różnych rzeczy przeczytanych i obejrzanych, a na płyty to już w ogóle brakuje miejsca. A jeszcze rok temu chwilami brakowało mi tematów do pisania. W jakiś nałóg chyba wpadłem...
Co takiego wydarzyło się, że postanowiłem napisać o CGB? Ano zobaczyłem ich w X-Factor. Po Bednarku chyba teraz każdy ma nadzieję na to, że telewizja zapewni mu karierę jakiej świat nie widział (a przynajmniej kraj). Do cholery. Czy wy wszyscy poszaleliście? Zostawcie miejsce w takich programach dla debiutantów, dla amatorów, dla ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją drogę. Kapela, która tyle koncertuje, gra już chyba z 10 lat, ma za sobą 3 niezłe krążki, robi z siebie pajaców wystawiając się na ocenę "celebrytów"? Przepraszam bardzo w czym np. Ewa Farna ma być lepsza od muzyków, którzy mają więcej doświadczenia od niej? Że niby jest bardziej "znana", to ma ją uprawniać do tego by kogoś oceniać? Zostawcie to żenujące widowisko, naprawdę szkoda się wygłupiać. I dotyczy to większości tego typu programów - obok ludzi z dorobkiem, w jury zasiadają tak naprawdę goście, którzy sami powinni schować się ze wstydu, bo na żywo wypadają gorzej niż ci, których oceniają.
Ulało mi się. To teraz mogę spokojnie napisać o płycie i Wam ją polecić uwadze. A CGB i tak odpadło z programu. Może i dobrze... Życzę Wam chłopaki jak najlepiej, ale nie tędy droga. Czemu stacje radiowe nie są otwarte bardziej na krajowe nagrania, na promocję świeżych płyt, a nie jedynie odgrzewane kotlety?
wtorek, 17 września 2013
Mietek Szcześniak - Signs, czyli nagrywać to co się czuje...

No i nadal jakieś takie jesienno nostalgiczne klimaty w odtwarzaczu. Tym razem głos, który znam i lubię od lat kilkunastu (a może kilkudziesięciu?). Ile to już było prób przebicia się tego artysty na rynek, ile już płyt? Zmieniają się trochę pomysły na repertuar, ale głos pozostaje ten sam, zresztą muza też podobna - fascynacje do soulu, gospel i czarnymi brzmieniami były przecież u niego zawsze.
Tym razem po 4 latach nieobecności Mietek Szcześniak wrócił w dobrym stylu. Ale od razu warto zaznaczyć, że mimo świetnej dopracowanej, produkcji, jest to płyta, która pewnie nie zdobędzie szerokiej popularności, no chyba, że wśród słuchaczy smooth jazzowych audycji Niedźwiedzkiego. Czy ktoś zwrócił na ten krążek w ubiegłym roku? A przecież rzecz jest na taką pogodę idealna - to muza delikatna, nastrojowa, klimatyczna...
piątek, 12 października 2012
Feels like home - Norah Jones, czyli jesiennie i nastrojowo

piątek, 14 września 2012
Big - Macy Gray, czyli łagodna muza, ale głos jak żyleta
Wybierając różne płytki, którymi chcę się z Wami podzielić najczęściej mało zwracam uwagę na to czy jest to nowość, czy o artyście jeszcze ktoś pamięta. Ważne, że mi coś tam w duszy zagra przy słuchaniu. A z tą artystką moja "przyjaźń" trwa już kilka lat. Co prawda nie mam zbyt wielu jej nagrań, ale te kilka płyt jak wpadną mi w ręce to czasem słuchane są non stop przez wiele dni.
Jak w tytule notki - muzyka łagodna - mieszanka soulu, R&B, może troszkę funky, jest melodyjnie, chwilami przebojowo, ale ten głos! To on stanowi o sile tej muzyki. Nie chodzi tylko o charakterystyczną barwę (nie będę przytaczał jej własnych wypowiedzi skąd ta barwa, bo to lekko niecenzuralne), ale przede wszystkim o to co Macy ze swoim głosem wyczynia. Od szeptu aż po krzyk, od spokoju i kołysania, aż po uniesienie, skoki w tonacjach i zmiany napięcia. Ta jej chrypka cudownie pasuje do tej muzyki, jest feeling, dużo emocji, dzięki temu całość aż kipi od energii. Bo nawet przy spokojnych numerach, które ktoś by zakwalifikował jako pościelówy, trudno by usnąć - wiem, bo ostatnio wracałem po nocy z wesela w kółko słuchając właśnie tej płyty).
niedziela, 19 czerwca 2011
Orange Warsaw Festiwal, czyli spory plusik za taki sponsoring
Subskrybuj:
Posty (Atom)