Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cormac McCarthy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cormac McCarthy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 grudnia 2014

Dziecię Boże, czyli ludzie widzą w nim zwierzę

Ponieważ wśród zaległych filmów, czekających na notkę, znalazłem ekranizację prozy McCarthy'ego, to zróbmy ciąg dalszy z tym autorem. A potem kolejne dwie klasyczne powieści rodem z Ameryki i Południowej Afryki. 
Chyba jedna z bardziej kontrowersyjnych i mocnych powieści McCarthy'ego, nic dziwnego, że i film przyjemny nie jest. Współczucie dla głównego bohatera miesza się w nas cały czas z obrzydzeniem. James Franco może i nakręcił film dość wierny klimatowi książki, ale chyba raczej dla koneserów, lub wielbicieli prozy pisarza.  

piątek, 19 grudnia 2014

Sunset Limited - Cormac McCarthy, czyli czy widzisz światełko w tunelu?

Nie uporam się z porządkami przed świętami..  Ani w domu, ani na blogu. Ale może lepiej sobie pewne rzeczy odpuścić, by nie zepsuć czegoś ważniejszego?  
Niedługo przyjdzie czas na jakieś subiektywne podsumowania, ale to już może w ostatnim tygodniu tego roku. Na dziś i jutro klasycy zza oceanu. 
McCarthy to dla wciąż wyzwanie i zagadka. Dwa tytuły, zresztą tak różne od siebie nie dają mi możliwości, by móc powiedzieć, że go już rozgryzłem. Wciąż mam wrażenie, że więcej w mojej głowie jest opinii na jego temat innych ludzi, przeczytanych recenzji, niż własnych odczuć. Kiedyś w jakimś komentarzu pod moją notką ktoś fajnie podsumował, że jego twórczość nie sprawia przyjemności, ale fascynuje. Jak mało kto potrafi pisać pięknym językiem o tak mało przyjemnych sprawach, że aż się człowiek zdumiewa tymi kontrastami. W przyszłym roku obowiązkowy powrót do tego autora! 

Sunset Limited trudno nazwać książką - to tekst dramatu, raptem niewiele ponad 100 stron dialogu rozpisanego na dwie role. Czy warto więc po nią sięgać? Może po prostu lepiej zobaczyć kiedyś to na deskach teatru lub sięgnąć po świetną ekranizację, o której już kiedyś pisałem?

wtorek, 7 lutego 2012

Sunset Limited czyli człowiek i jego argumenty

Czasem narzekamy na nasze krajowe filmy (szczególnie te telewizyjne) - że to teatr telewizji, a nie krwista produkcja, która na ekranie buduje nam świat tak realny, że nawet czasem fabułę i dialogi idą w kąt... A tu proszę - okazuje się, że za naszymi granicami też się tak kręci i że trafiają się perełki przy których zapiera dech. Tu w pełni skupiamy się na kreacjach aktorskich, na napięciu jakie buduje się między nimi, na emocjach no i przy dobrze napisanych dialogach praiwie spijamy każde słowo z ust. Czyż takim przykładem nie może być "Rzeź  "Polańskiego? A produkcja serialowa HBO "Bez tajemnic"  i jeszcze lepsze pierwowzory? Takim przykładem jest właśnie "Sunset Limited" - tu aktorzy i wypowiadane przez nich kwestie są w centrum. Czy to łatwy film? Na pewno nie - trzeba się nieźle skupić by wyłapać wszystkie smaczki i nie prześlizgnąć się po wierzchu konfliktu pomiędzy wierzącym i agnostykiem, czarnym i białym, optymistą i pesymistą.