niedziela, 19 października 2025

Co ćpać po odwyku - Jakub Żulczyk, Juliusz Strachota, czyli czym zapełniamy pustkę

Nie planowałem tego, że przez kilka dni nie będę miał ani sił ani chęci do pisania, ale może to dobry czas by napisać o książce dość wyjątkowej. 

Niektórzy znają już podkast Jakuba Żulczyka i Juliusza Strachoty, więc pomysł na ich rozmowy na temat uzależnienia i trzeźwienia nie będzie zaskakujący. Dla innych być może tak. Warto jednak wspomnieć że to jednak nie jest przepisanie jakichś odcinków podcastu! To od nowa spisane ich refleksje na różne tematy, część pisana w formie rozmowy, a część w formie dłuższych wypowiedzi oby panów. 


Choćby ich się nie znało, choćby nie znało się podcastu, po pierwszych rozdziałach, gdy już przyzwyczaimy się do ich pomysłu na spisanie różnych przemyśleń, powoli zaczynami odnajdywać w tym sprawy być może znajome. Nie chodzi im przecież o to by się chwalić, pokazywać "o jacy mądrzy jesteśmy", a raczej pokazać tą zmianę perspektywy i zmianę życia o 180 stopni, gdy uświadomisz sobie "mam problem i chcę coś z tym zrobić".



To oczywiście proces, który trwa, czasem praca nad emocjami i różnymi sprawami to kolejne lata od momentu podjęcia terapii. Te szczere rozmowy mają jednak na celu pokazanie wyraźnie, że to proces którego się nie żałuje, że szczęście na trzeźwo, bez używek smakuje zupełnie inaczej. 
Czy tęskni się do wspomnień, do imprez, do ludzi, do tego stanu? Ano warto zobaczyć co mają na ten temat do powiedzenia. 

O sprawach najważniejszych, którymi przecież wcale nie jest stan portfela, liczba znajomych czy polubień na FB, nie iluzje na jakie się łapiemy, ale coś zupełnie innego. O emocjach. O sobie. O presji i o wolności. o tym jak było dzień po, rok po i dziesięć lat po zmianie. 

Dwa głosy, czasem się uzupełniające, a czasem jakby płynące trochę obok siebie, pokazujące też że nie ma przecież identycznych rozwiązań, które by pasowały dla każdego. Nie musimy myśleć i czuć w każdej sytuacji tego samego i to nie znaczy że jeden jest lepszy a drugi gorszy. 

Powiem Wam, że choć początkowo płynąłem lekko, niewiele się zatrzymując, bo tematy przecież dla mnie nie tak nowe i trudno mnie zaskoczyć, choćby to było nie wiadomo jak osobiste i szczere, potem jednak coraz częściej się zatrzymywałem. I przy niektórych rzeczach, jak choćby kawałku relacji, różnych pretensji otoczenia, własnych na to reakcji, sposobach na znalezienie spokoju, czy wyładowania się od złych myśli - przychodziła refleksja: zaraz to nie tylko że to jest ich, to jest też moje. Że mogę w jakiś fragmencie zobaczyć też siebie i nie zawsze mi z tym tak wesoło, już nie ma heheszków, że ja to uzależniony nie jestem. Co z tego że od substancji może nie, skoro i tak sięgam po nie i po inne rzeczy żeby sobie coś regulować, niekoniecznie zawsze kontrolując albo budując sobie jakąś racjonalizację. Mechanizmy te same, a uświadamianie sobie ich oraz tego że mogę inaczej, zdrowiej, to nieustanny proces.  

Czym zapełniamy pustkę i gdzie szukamy źródeł siły, spokoju i szczęścia? To pytanie warto sobie zadawać. Choćby dla tej jednej myśli z którą zostaję, która na nowo mocniej zadrgała po lekturze, uważam że było warto. I książka powędruje w kolejne ręce. A potem mam nadzieję w kolejne.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz