No dobra, dość marudzenia, przynajmniej na chwilę. Do czeskiego krymi zawsze zasiadam z przyjemnością, a i cykl Michala Sýkory już znam i polubiłem. No to przed Wami tom trzeci. Można czytać w kolejności, można i osobno, choć wtedy nie będziecie znali wcześniejszych losów postaci. To akurat troszkę się przydaje, bo sytuacja niektórych bohaterów wtedy jakoś staje się czytelniejsza.
O poprzednich dwóch tomach z ekipą Marie Výrovej pisałem na blogu, więc notki znajdziecie w spisie przeczytanych na górze.
To dość klasyczne kryminały policyjne, bez spektakularnego tempa, ale z solidną intrygą i dość wiernie opisaną robotą śledczą.
Co ciekawe, Sýkora wcale nie buduje swoich fabuł w podobnym stylu - mieliśmy więc już polityczną intrygę, ponurą historię rodzinną, a teraz... No cóż, za wiele nie chcę zdradzać, ale są tu i lokalne układziki, jak i ludzie którzy są kompletnie bez zasad. A gdy policjanci podejdą zbyt blisko, zrobi się bardzo nieprzyjemnie.
A wszystko zaczyna się dość niepozornie.
W Ołomuńcu Marie Výrová zwanej Wielką Sową wraz z ekipą próbuje rozwikłać dziwną sprawę kradzieży trzech niedźwiedzi. W tym samym czasie jedna z policjantek, za karę przeniesiona do niewielkiej wioski, znajduje zakopane ciała martwych psów. Tu niewiele się dzieje, więc podejmuje śledztwo mimo zniechęcania przez swoich obecnych przełożonych. Przecież Kristýna marzy o powrocie do starej ekipy, do prawdziwej pracy, a nie do obijania się na wiejskim posterunku. Gdyby tak wykryła stojących za procederem walk psów, mogłaby dogrzebać się czegoś jeszcze, a za to może wreszcie by ją doceniono i przywrócono szacunek do samej siebie.
Co ciekawe to właśnie prowincjonalne śledztwo jest tu na pierwszym planie i bardziej wciąga, dopiero w pewnym momencie zaczynamy łączyć tropy. Mniej jest więc całej ekipy, za to śledzimy trochę wydarzeń z innych punktów widzenia, próbując poskładać jakoś tą dziwną układankę.
Ostrzegam tych którzy są bardziej wrażliwi na krzywdzenie zwierząt, że może to być niełatwa lektura. Nie tylko o czworonogi tu jednak chodzi, potwierdzi się bowiem prawda iż jeżeli ktoś jest obojętny na krzywdę zwierząt, to i wobec ludzi może postąpić podobnie, to wszystko jest kwestia okoliczności. Zahamowanie moralne jedni po prostu mają, inni nie.
Wciągające, choć zdecydowanie tempo nie należy do najszybszych. Końcówka jednak od razu powiem Wam, że baaardzo satysfakcjonująca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz