czwartek, 10 kwietnia 2025

Lista marzeń, czyli czy potrzebujemy takich produkcji?

Czasem chyba człowiek potrzebuje takich seansów, żeby się wyluzować, zanurzyć w ciepełku, popatrzeć sobie na ładne twarze i cieszyć się dobrym zakończeniem.


I niby wiadomo - schematyczne, przewidywalne, ckliwe, prościutkie... Ale jak milutko się to ogląda.

Nawet miałem ochotę na powieść Lori Nelson Spielman, która była pierwowzorem dla produkcji Netflixa, na razie jednak do mnie nie dotarła, więc zadowalam się filmem :) A może dobrze? Bo przecież jak na ekranie wszyscy tacy piękni, to nawet ich smutek z góry wydaje się jakiś taki tylko na chwilę, a i my czujemy się lepiej... W końcu temu mają służyć takie historie - pocieszać, dawać nadzieję, wołać głośno: głowa do góry, daj sobie szansę.


W skrócie: najmłodsza z rodzeństwa, oczko w głowie mamy, dość luźno podchodząca do życia Alex, staje w trudnej sytuacji. Okazuje się, że matka przed śmiercią postanowiła dać jej pewną lekcję i zamiast zapisać coś jej w testamencie, postawiła jej warunek by najpierw zrealizowała pewną listę zadań. Może i nie byłoby to tak kuriozalne, gdyby nie fakt, że lista marzeń do zrealizowania była pisana przez 13 letnią Alex i sporo tam rzeczy albo kompletnie nierealnych albo takich od czapy, które dziś nie mają dla niej znaczenia. Ale czemu matka tak się na nią uwzięła? Był w tym pewien pomysł, bo dzięki temu że każde zakończone zadanie kończyło się otrzymaniem przez dziewczynę kolejnej płyty z nagraniem jej słów, udało się przejść przez pierwsze miesiące żałoby jakoś mniej boleśnie. Ale był również dodatkowy zamysł i efekt - zmobilizowanie się do realizacji niektórych rzeczy jakoś obudziło w niej nową radość życia i energię, którą zdaniem matki trochę utraciła ostatnimi laty, wybierając sprawy, które może osiągać bez większego wysiłku...

 

Ciepła opowieść o relacji córki z matką, oczywiście również romans, poszukiwanie sensu w swoim życiu... Czasem po prostu potrzebujemy takich historii.

Sympatyczne, tym razem więcej będzie chyba uśmiechów niż łez :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz