niedziela, 28 maja 2023

Zawsze coś - Marta Kisiel, czyli z rodziną to najlepiej na zdjęciach

Tereska Trawna powraca! Łapcie notki o poprzednich częściach cyklu, czyli Dywan z wkładką i Efekt Pandy, jednak nawet jeżeli ktoś nie ich nie zna, spokojnie może sięgać po "Zawsze coś". Niby lepiej poznać trochę możliwości i charakter bohaterki, żeby wiedzieć czego się spodziewać, tym razem jednak to nawet nie ona jest głównym źródłem zamieszania. No dobra, trochę robi zamieszania, bez niej jednak i tak raczej nie skończyłoby się to dobrze. Zawsze tam gdzie na horyzoncie widać jakiś spadek (np. dom), nawet w najlepszej rodzinie może zaiskrzyć. A u Jędrzejczyków, czyli rodzinnym domu Tereski, do którego przez lata nie zaglądała, raczej nigdy dobrych relacji nie było. Zawsze wydawało jej się, że to po prostu jakieś różnice charakterów, zazdrość, niechęć są źródłem konfliktów, wolała zapomnieć, odciąć się... Jak jednak odmówić zaproszenia na urodziny 90 letniej nestorki rodu? Może uda się to szybko załatwić, wręczyć prezent i tego samego dnia wrócić do domu, by cieszyć się tym, że nie trzeba będzie spędzać całych świąt Bożego Narodzenia w gronie rodzinnym. Cisza, spokój, niech wszyscy się odwalą - tak Trawna lubi najbardziej. Nie dość jednak, że podróż zajęła jej trochę więcej czasu niż planowała, to na miejscu dowiaduje się, że przyjechała na...

...pogrzeb, tylko zapomniano ją o nim poinformować. Wyobraźcie sobie jak musiała się wyróżniać w gronie gości w żałobie, gdy ona miała na sobie pomarańczową kurtkę puchową... To jednak nie koniec kłopotów, bo przez kontuzję nogi okazało się, że Tereska nie ma jak wrócić do domu. I tak jej największe koszmary zaczynają się urzeczywistniać. Każdy z członków rodziny ma w sobie jakieś wady, a gdy musisz przebywać na małej przestrzeni z nimi przez ileś dni, wkurzenie i złe emocje sięgają zenitu. No bo jak tu myśleć o spokojnym spędzaniu czasu razem, wspominkach, gdy
a) pojawia się temat ewentualnego spadku
b) sekrety rodzinne jakie wychodzą na jaw trochę komplikują wydawałoby się oczywiste kwestie dziedziczenia
c) nie może obejść się bez zwłok, wizyty policji, wzajemnych podejrzeń oraz dziwnych zdarzeń, w których o mało co nie giną kolejne osoby
d) no i należy przygotowywać święta, a to przecież rzecz święta w każdym polskim tradycyjnym domu.

Gdy do tego dodamy, że Teresce skończyły się kasztanki, czyli jej sposób na rozładowywanie napięcia, nic dziwnego, że tam wciąż iskrzy. I nawet syn, ze swoim łagodnym usposobieniem nie potrafi jej za bardzo pomóc... Marcie Kisiel udało się po raz kolejny stworzyć historię dość szaloną, z jakąś zagadką w tle, ale przede wszystkim wyładowaną humorem, złośliwościami, emocjami i różnymi pomysłami na ich rozładowanie :) Chyba nie muszę dodawać, że im bardziej chce się coś naprawić i rozwiązać konflikty, czasem wychodzi odwrotnie... Jest trup, więc nadal pewnie należałoby pozostać w kręgu gatunku komedii kryminalnej, to jednak raczej po prostu komedia mocno bazująca tym razem na rodzinnych układach i wzajemnych animozjach. Któż tego nie zna? A jednak nawet jeżeli się to zna, wciąż bawi, a może nawet bawi tym bardziej jeżeli się to zna? Trochę to śmiech z domieszką goryczy, bo zdajemy sobie sprawę, że tu wiele pomogła by szczera rozmowa, a tej brakuje, poruszamy się raczej w przestrzeni żalu, pretensji, oczekiwań, urazów, domysłów i domniemanych win.
Lekkie, może odrobinę szalone i przerysowane, za to jednak lubi się tą bohaterkę i cały cykl. Nadal moim zdaniem pierwszy tom najlepszy, z ciekawością jednak wypatruję kontynuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz