sobota, 27 maja 2023

1989, czyli czy możemy mieć pozytywny mit?

MaGa: Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego, że rapowany musical wzruszy mnie do łez. Ogromne brawa dla twórców tego spektaklu, którzy umiejętnie, bez martyrologii, opowiedzieli w jaki sposób powstawał związek „Solidarność” i jak doszło do upadku komuny. I to w tak przemyślany sposób, że nikomu nie buduje się tu pomników, ale także nikogo nie obraża. Jakby od początku chciano zaakcentować, że stawiamy pytania, mamy inne zdanie, jednak dialog jest najważniejszy, bo bez niego to tylko krew na ulicach.


Robert: Podkreślmy jeszcze, że to ciekawa perspektywa, daleka od tego co widzi się w podręcznikach od historii. To nie patos i wielkie słowa, ale punkt widzenia normalnego człowieka, który zmaga się z tym czy będzie miał co dać dzieciom jeść następnego dnia. Psioczenie na władzę, na komunę, to nie fanaberia ludzi którzy chcą przejąć władzę, ale robotników, którzy walczą o swoje prawa, o to by coś zmieniło się w ich kraju na lepsze. Oddanie im władzy, ich samych zaskoczyło i przytłoczyło. Dalekie to od pomnika i uczenia się o wielkich przywódcach. Mamy za to nadzieję i wątpliwości, entuzjazm i wątpliwości, upór i zwykły ludzki strach.


MaGa: Historia tej transformacji opowiedziana została poprzez losy trzech małżeństw: Lecha i Danuty Wałęsów, Jacka i Gai Kuroniów oraz Władysława i Krystyny Frasyniuków. Wszyscy panowie tworzyli trzon późniejszej „Solidarności”. Każdy z nich był różny, każdy widział wolną Polskę trochę inaczej, jednak musiała być ona przede wszystkim wolna. I na tym się koncentrowali, choć mieli swoje strachy, obawy, zamykano ich w więzieniu, bezpieka kontrolowała ich życie… Każda z tych rodzin zapłaciła straszną cenę za tę działalność.

Robert: Widzimy ich narady, kłótnie, wiece w stoczni, śledzimy ich losy po ogłoszeniu Stanu Wojennego, często jednak równie istotne są nie tylko ich uczucia, przemyślenia, ale i tych, którzy na nich czekali w domu, którzy przeżywali rozstanie. Pytanie o cenę wcale nie jest więc takie bez znaczenia - nikt przecież wtedy nie myślał o tym, że w perspektywie jest sława, władza i pieniądze. To przekonanie: bo tak trzeba, jakiś pierwiastek sprzeciwu i złości, wtedy procentowały jedynie szacunkiem w środowisku i niczym więcej. Choć oczywiście wyraźnie kreśli się przed nami już linie sporu (socjalizm naprawiany, czy wolny rynek), to wtedy one jeszcze nie powodowały tak wielkich napięć jak potem, gdy nagle od ich decyzji zależało tak wiele.

MaGa: Bardzo mi się podoba, że ten spektakl, choć opowiada o mężczyznach, równolegle pokazuje, jakie reperkusje dotykały ich rodzin. Każda z nich zapłaciła straszną cenę za tę działalność, jednak ten spektakl oddaje głos również innym kobietom związanym ze zrywem solidarnościowym, np. Henryce Krzywonos, Annie Walentynowicz czy Alinie Pieńkowskiej. Bardzo umiejętnie nawiązuje do obecnej sytuacji w kraju (kobiety wychodzące na ulice).

Robert: Chwilami aż za mocno moim zdaniem twórcy ciągną to w stronę roli kobiet w tym zrywie (łącznie z sugerowaniem, że Nobla powinna dostać również żona Wałęsy), ale jak rozumiem jest to trochę wynik milczenia o tym przez wiele lat. Wpisuje się to trochę w tak modny nurt, domagania się uznania, nawet kosztem umniejszenia zasług mężczyzn - her stories ma być ciekawsze, bardziej prawdziwe, budzące cieplejsze odczucia. Publiczność przyjmuje to bardzo ciepło, więc może to jedynie moje subiektywne wrażenie, że było tego zbyt wiele. 

MaGa: Ten spektakl zręcznie przedstawił wszystkie strony zdarzeń, pokazał jak można przejść nad podziałami, ponad własnym ranami, traumami i dramatami – dla dobra ogółu – by uzyskać kompromis. Czy jesteśmy w stanie docenić dziś siłę i odwagę tych ludzi i zrozumieć całą złożoność sytuacji?

Robert: I to pewnie stanowi o fenomenie tego spektaklu: gdy już ochlapano błotem wszystkie autorytety, wyśmiano i wykrzywiono nawet najlepsze intencje, nagle cofamy się do tych emocji, które naprawdę jednoczyły ludzi. Twórcy nie unikają mówienia o sprawach trudnych, kontrowersyjnych, ale mimo wszystko zwracają uwagę na to, iż wtedy liczył się wspólny cel i dzięki temu udało się wywalczyć zwycięstwo. Nie zostawiamy naszych ludzi, będziemy razem - to brzmi jak pusty slogan, ale wtedy naprawdę łączyło to tak wielu - było przeciwwagą dla kłamstw, propagandy, buty okazywanej przez władzę. I tu nagle całkiem zgrabnie opowieść o latach 80 staje się dla widza, który być może nawet tamtych czasów nie pamięta, pięknym wezwaniem do jedności - nawet jeżeli się różnimy, powinniśmy stać wszyscy razem przeciw tym, którzy niszczą nasz kraj.

MaGa: Bardzo mi się ten spektakl podobał. Bardzo. Nie wstydzę się przyznać, że poruszył we mnie czułe struny, przypomniał, że był taki czas kiedy Polak Polakowi był przyjacielem, że nawet część ówczesnej milicji była głucha i ślepa i po cichu wspierała ruch solidarnościowy, a i partyjni nie zawsze byli tak mocno „czerwoni” jak chciałby aktyw. Czas, kiedy obok pustek w sklepach była życzliwość dla drugiego człowieka i wszyscy starali się sobie pomagać. I złość kiedy przy scenach kojarzących się ze współczesnością przypominam sobie jak to zmarnotrawiono, jak Polaków podzielono, zantagonizowano.

Robert: Tu wiele rzeczy zasługuje na brawa. Mimo pewnych wątpliwości czy rapowane piosenki będą pasować do rzeczywistości lat 89 i PRL, okazuje się że wiele z nich ma naprawdę świetną energię i jednocześnie dobrze oddają emocje bohaterów. Dość prostą scenografię wykorzystuje się w bardzo pomysłowy sposób (Generał patrzący na to co dzieje się w kraju), choreografia i sceny zespołowe są bardzo mocną stroną spektaklu, a i do gry poszczególnych osób raczej nie można się przyczepić. Zgrzytnęło mi kilka fragmentów, chyba zbyt prześmiewczą konwencją nie pasujących do całości, ale to naprawdę drobiazgi i po zastanowieniu się nie wiem nawet czy byłby lepszy sposób na zarysowanie tych wątków (postacie przywódców "bratnich" krajów). Jest moc! I biję brawa zarówno za pomysł, jak i wykonanie. Starsi oglądają ze wzruszeniem, ale i z ciekawością jak też opowiada się młodym o tych wydarzeniach, a młodzi? Nagle widzą że ich rodzice lub dziadkowie wcale tak bardzo się od nich nie różnili - tyle, że ich marzenia tłamsiły nie tylko finanse, ale przede wszystkim władza sprawująca nad wszystkimi kontrolę. Zrobić spektakl mądry (ach jak wzruszyło mnie spojrzenie w przyszłość odśpiewane przez scenicznego Jacka Kuronia), nie przytłaczający, dający dobrą energię, to naprawdę duża sprawa.

MaGa: Chylę czoła przed twórcami tego spektaklu; reżyseria, scenografia, kostiumy, muzyka, choreografia – to wszystko było z najwyższej półki. Osobne brawa za teksty utworów… to dzięki nim raz patrzyliśmy na bohaterów z czułością a raz krytycznie choć może i tolerancyjnie. To one oddały w ogromnej mierze ducha tamtych czasów: mimo obaw i niepewności czuło się, że stajemy się jako naród jednością. Również na słowa największego szacunku i uznania zasługuje cała obsada tego spektaklu. Ponad dwie godziny w ciągłym ruchu to wymaga żelaznej kondycji, ale za to widzowie mają z widowiska niebywałe emocje i masę wzruszeń, co nagrodzono owacją na stojąco choć jeszcze nie wybrzmiała ostatnia piosenka. Pierwszy raz widziałam coś takiego; młodzi i starsi wiekiem spontanicznie wstawali z miejsc, a brawa nie cichły. 

Oboje stwierdzamy: to się Wam należało.

1989 - Koprodukcja Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie i Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego 

TWÓRCY
Reżyseria: Katarzyna Szyngiera
Pomysł: Marcin Napiórkowski
Muzyka: Andrzej „Webber” Mikosz
Scenariusz: Marcin Napiórkowski, Katarzyna Szyngiera, Mirosław Wlekły
Teksty piosenek i szkice linii wokalnych: Marcin Napiórkowski
Redakcja rapów i tekst utworu „Debata” i „Porozmawiajmy”: Patryk „Bober” Bobrek
Tekst utworu „Olo, game changer”: Patryk „Bober” Bobrek, Antoni Sztaba
Tekst utworu „A co jeśli wygramy?”: Adam “Łona” Zieliński
Partie wokalne: Mateusz Bieryt
Choreografia: Barbara Olech
Scenografia: Milena Czarnik
Kostiumy: Arek Ślesiński
Światło: Paulina Góral
Asystent reżyserki i choreografki: Wojciech Dolatowski
Asystentka kostiumografa: Daria Stefania Krawczyk
Konsultacje wokalne: Klaudia Rabiega
Inspicjent i asystent reżyserki: Bartłomiej Oskarbski
Producentki: Izabella Oleś i Melania Szymerowska

/ OBSADA
KAROLINA KAZOŃ – DANUSIA (Danuta Wałęsa)
RAFAŁ SZUMERA – LECHU (Lech Wałęsa)
AGNIESZKA KOŚCIELNIAK – KRYSIA (Krystyna Frasyniuk)
MATEUSZ BIERYT – WŁADEK (Władysław Frasyniuk)
MAGDALENA OSIŃSKA – GAJA (Grażyna Kuroń)
MARCIN CZARNIK – JACEK (Jacek Kuroń)
DANIEL MALCHAR – BOGDAN (Bogdan Borusewicz)
KAROLINA KAMIŃSKA – ALINA (Alina Pienkowska)
DOMINIKA FEIGLEWICZ – HENRYKA (Henryka Krzywonos)
MAŁGOSIA MAJERSKA ** – ANNA (Anna Walentynowicz)
JULIA LATOSIŃSKA – ZOFIA (Zofia Romaszewska/Danuta Kuroń), TOPOLA, CÓRKA WŁADKA
RAFAŁ DZIWISZ – GENERAŁ (Wojciech Jaruzelski), NAZISTA (Erich Koch),
DOMINIK STROKA – PREMIER (Mieczysław Jagielski), SEKRETARZ (Tadeusz Fiszbach), MINISTER (Czesław Kiszczak)
ANTEK SZTABA ** – ARAM (Aram Rybicki), ALEKSANDER (Aleksander Kwaśniewski, WRONA (Erich Honecker)
WOJCIECH DOLATOWSKI ** – JERZY (Jerzy Borowczak), WRONA (Nicolae Ceaușescu)
DZIAŁACZ ZWIĄZKOWY (Alfred Miodowicz), PROFESOR (Janusz Reykowski)
BARTOSZ BANDURA** – WRONA (Leonid Breżniew/Todor Żiwkow), PROFESOR (Bronisław Geremek)
PAULINA NAROŻNIK **
DASHA MELEKH **
**zespół taneczny

ZESPÓŁ MUZYCZNY
PIOTR BOLANOWSKI – instrumenty klawiszowe
JASIEK KUSEK – bas
JAROSŁAW PAKUSZYŃSKI – elektronika
WOJCIECH DŁUGOSZ – perkusja, kierownictwo muzyczne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz