piątek, 11 listopada 2022

Bez granic - Jørn Lier Horst, czyli nie ignoruj przeczucia

Moje szesnaste spotkanie z komisarzem Williamem Wistingiem, czyli bohaterem kryminałów autorstwa Jørna Liera Horsta. I jeszcze mi się nie znudziło, a nawet stwierdza, że poziom trzymany jest dość wysoko. Zmienia się sytuacja w jednostce bohatera, pojawia się coraz więcej formalności, utrudnień, mimo wszystko jego intuicja i upór wciąż są potrzebne. I dobrze, że nie rezygnuje, bo młodsi mają od kogo się uczyć, pokazuje im co to znaczy zaangażowanie w sprawę. Jak choćby tu: przecież telefon od dziewczyny z zagranicy, że od kilku dni w sieci nie odzywa się ktoś kogo zna jedynie z pseudonimu na forum, ale podejrzewa, że ta jest z Norwegii, to nie jest powód do tego żeby rozpoczynać oficjalne poszukiwania. Ani nie wiedzą kim ona jest, ani też nie mają żadnych zgłoszeń o osobach w jej wieku, które by zniknęły z domu. Wistinga jednak coś w tej sprawie niepokoi i próbuje pociągnąć ją dalej. I jak się okazuje, dzięki temu uruchamia lawinę z tajemnic, które wcześniej skrywały nie jedną, ale wiele ofiar na przestrzeni lat.

Tytuł trochę sugeruje, że śledztwo będzie międzynarodowe i rzeczywiście tak jest. Wszystko zaczyna się od forum, które prowadzone jest po zamordowaniu w hiszpańskim miasteczku na wybrzeżu, młodej australijskiej turystki. Dziś taka moda - wiele osób uważa (i całkiem niejednokrotnie słusznie), że wykorzystując zasoby sieci internetowej, zaangażowanie wielu osób z całego świata, potrafi rozwiązać zagadkę kryminalną nie gorzej niż policja. Czasem oczywiście się mylą, błędnych tropów jest sporo, ale jeżeli ktoś umiejętnie moderuje taką grupą, może doprowadzić do prawdy. Skoro policja hiszpańska nigdy nie znalazła sprawcy, a w dodatku internauci odkryli, że sprawa przypomina zaginięcia innych kobiet na terenie Hiszpanii i Francji, może jednak warto przyjrzeć się ich hipotezom i zebranym poszlakom? Trzeba czasu żeby oddzielić ziarno od plew, nie wściekać się na to, że to amatorszczyzna, tylko pójść tam gdzie wydaje się najsensowniejszy trop.
I mimo, że współpraca z Hiszpanami nie układa się dobrze, Wisting postanawia ciągnąć to śledztwo, słusznie podejrzewając, że Norweżka zniknęła dlatego, że odkryła coś w sprawie, którą zajmowała się na forum. Być może nawet morderca czytał jej posty i postanowił ją uciszyć.
Tym razem mniej typowego dla serii żmudnego siedzenia nad aktami, bo za policję zrobili to częściowo już internauci. Sporo jest też fragmentów pisanych z punktu widzenia innych postaci niż bohaterowie. Ale pewne elementy się nie zmienią - zarówno bohater, jak i jego córka, która jest dziennikarką, będą działać przez długi czas na własną rękę, bardziej idąc za intuicją, niż działając zgodnie z wszelkimi przepisami, które nakazywałyby zdać się na system, z nadzieją że sprawdzi wszystko tak dokładnie jak zamierzają to zrobić oni. I to jest tu fajne. Realizm (autor zna się na rzeczy, bo sam był gliną), ale i umiejętność budowania napięcia. Możliwość przyglądania się bohaterom w śledztwie, ale i coraz lepszy wgląd w ich życie prywatne, dylematy i problemy. To kryminał, który naprawdę czyta się z przyjemnością.

2 komentarze:

  1. Szesnaste spotkanie czyli chyba naprawdę dobrze się czyta ;) Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad sięgnięciem po tę serię, ale od czasu Harrego Hole, nie chce mi się ryzykować, że w momencie kiedy zbyt się przywiążę do głównego bohatera, autor zrobi sobie dłuuuugą przerwę ( lub jak R. R. Martin baaaardzo dłuuuugą) a ja będę schnąć z tęsknoty ;) Pozdrawiam, Beata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę go lubię. u nas wydano początkowo tom 9, a potem serię uzupełniano w jedną i drugą stronę. Każda sprawa na szczęście jest osobna - polecam bo niezłe kryminały, bez jakiejś wielkiej przemocy

      Usuń