czwartek, 23 grudnia 2021

Planeta singli. Osiem historii, czyli szukając drugiej połowy

Nie obejrzałem co prawda całości, ale myślę sobie, oceniając to co obejrzałem dotąd, że mamy całkiem fajny materiał do tego, by obejrzeć w święta. W zastępstwie Kevinów, Listów do M i wszystkiego co różne kanały oferują nam jako hity, a tak naprawdę zwykle są jedynie zabijaczami czasu. Osiem historii na szczęście nie ma nic wspólnego poza tytułem z dość banalną komedią "Planeta singli". No dobra, ma, ponieważ wykorzystuje motyw aplikacji, przez którą poznają się poszczególne postacie. Potem już nie jest raczej ani banalnie i nawet niespecjalnie komediowo.
Czy romantycznie? Ano to właśnie jest fajne w tym mini serialu, że twórcy starają się odejść od sztampy, chcą trochę widza zaskoczyć, więc najczęściej wcale nie chodzi o słodką historię z happy endem.
Każdy odcinek jest o czymś innym, bohaterowie są w różnym wieku, mają różne doświadczenia, oczekiwania. Ba, czasem nawet wcale nie szukają miłości. Może być to np. pretekst do tego, by odegrać się na mężu, który chce odejść, ale bywa i bardziej romantycznie, choć wcale nie bez przeszkód.

Podoba mi się sposób opowiadania tych historii, dość nowoczesny i w scenariuszu i zdjęciach, podoba mi się ich słodko-gorzki smak. Miłość ma różne oblicza i to fajnie, że uniknięto tego co zwykle jest problemem większości komedii romantycznych (przesłodzenia), w szczególności tych polskich (bardziej żenujących nawet od tych zza oceanu). Nawet na tematy bardziej kontrowersyjne, ale wprowadzane właśnie jakoś tak bardzo normalnie, znalazło się trochę miejsca, za co duże brawa.
Lekkie a inteligentne. I wzruszające (przynajmniej część odcinków). Cóż za miła odmiana w polskich produkcjach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz