sobota, 11 grudnia 2021

Król Lear, czyli nieszczęśliwi głupcy co myślą tylko o sobie

MaGa: Nie mogę się nacieszyć, że znów można oglądać sztuki ze scen brytyjskich w ramach NTL. Tym razem byliśmy na „Królu Learze” w Multikinie i chociaż ta tragedia – jedna z najlepszych w dorobku Szekspira – dotyczy rodu królewskiego, to jednak problemy na linii starzy rodzice–dzieci są nadal aktualne. Tym bardziej, że nie tylko dotyczyły one głównego bohatera.

R.: Reżyser Jonathan Munby ewidentnie chciał skupić się na nie tyle na samej walce o władzę, ambicjach, urażonych uczuciach, a na relacjach bardzo osobistych. I rzeczywiście wtedy można zapomnieć o tym, że chodzi o króla, podział kraju, a na pierwszy plan wychodzi poczucie skrzywdzenia, niesprawiedliwe oskarżenia, słowa które ciągną za sobą jakieś konsekwencje. Z jednej strony mamy starzejącego się człowieka, który być może z powodu postępujące demencji zaczyna się dziwnie zachowywać, z drugiej mamy dwie córki, które dla swoich interesów postanawiają mu się podlizywać oraz jedną, dotąd ulubioną, która woli być szczera.

MaGa: Zdumiewające jak wiele wątków zawiera ta sztuka. Na plan pierwszy wybija się oczywiście relacja pomiędzy rodzicami i dziećmi; wychowywane w jednakowych warunkach córki Leara w podobnych sytuacjach rodzinnych potrafią zachować tak skrajnie odmiennie. Trochę inaczej wygląda to w rodzinie hrabiego Gloucestera – ojciec dzieli synów z prawego i nieprawego łoża, ale tam z kolei prawowity spadkobierca stara się być dobrym bratem dla bękarta.

R.: I znowu wątek osobistej krzywdy, a może jedynie poczucia takowej i pragnienia zemsty, ukarania kogoś za wyrządzaną niesprawiedliwość. A gdy już coś się powie lub zrobi, bardzo trudno potem się z tego wycofać, naprawić. I może pojawić się pokusa, by iść dalej tą samą drogą, mając nadzieję na ostateczne pognębienie "wroga", skłonienie go do ukorzenia się. Chyba jedynie odrzucony przez króla przyjaciel Kent (w tej wersji to postać kobieca grana przez Sinéad Cusack), potrafi wznieść się ponad urazy i dalej służyć władcy pod przebraniem, chronić go przez nim samym i otoczeniem.
MaGa: Ponadczasowy temat i przesłanie. Jakże często starzy rodzice, na wzór króla Leara usiłują „na starość wyzbyć się trudów i trosk” oddając w dobrej wierze wszystko co mają swoim dzieciom, a potem z opieką różnie to bywa. Niektórzy doświadczają losu króla Leara.

R.: Gdy przejmowały władzę w podzielonym kraju, wydawało im się, że utrzymanie drużyny króla i goszczenie ich co jakiś czas, nie będzie dużym problemem, jednak wiadomo, że rezygnacja z tronu nie znaczy, że ten ktoś nie będzie chciał dalej rządzić. Szybko więc pojawiają się zgrzyty, które dla nich są jedynie próbą ukrócenia zachcianek starzejącego się człowieka, a dla niego są oznaką niewdzięczności i jawną krzywdą.

MaGa: Można wprawdzie w jakiś sposób wytłumaczyć siostry Gonerylę i Reganę… Lear ze swoją świtą mógł być dla nich uciążliwy, ale… jeśli przejęło się pół królestwa w zamian za naprzemienną opiekę – to należy zacisnąć zęby i się wywiązać z umowy.

R.: Tu można by się spierać, na pewno jednak warto w pewnym momencie zatrzymać się przed powzięciem kolejnych kroków. Mało kto w tej sztuce to potrafi, refleksja przychodzi zwykle zbyt późno. Można jedynie załamać ręce nad tym, że ktoś wierzył w plotki, pozory, dawał się ponieść emocjom, myśląc jedynie o swoim skrzywdzonym ego. Zobacz, że na "mędrca" wyrasta w ich oczach ktoś, kto przybiera postać szaleńca, odrzucającego wszelkie dobra, wszelkie więzi, tytuły, żyjącego na odludziu w skrajnych warunkach - w nim m.in. król dostrzega szczęśliwca, który o nic nie musi się już martwić, bo nikt mu nic nie zabierze, nikt mu nie zazdrości. Skoro pragnie tak niewiele, to i nikogo nie będzie krzywdził, nie popełni błędu - oto postawa jaką można podziwiać.

MaGa: Właściwie, jak się dobrze zastanowić, to „Król Lear” to tragedia o zmaganiu się człowieka z siłami natury: zarówno jako przyrody (burza, nawałnica, wichry) jak i z naturą ludzką, fałszem, obłudą, chciwością. Smutne jest to, że przegrywają ci wrażliwi, gardzący demonstracjami uczuć na pokaz, skłonni do pomocy innemu. Wygrywa za to pogoń za władzą i bogactwami, chore ambicje, intrygi, podłość. Heroiczne postawy broniące racji serca, zasad moralnych, uczciwości przegrywają z nimi sromotnie. Smutne to.

R.: No cóż. Szekspir pisał zarówno komedie, jak i dramaty, które pokazywał nie tylko bogatym, ale i prostym ludziom, lubił więc wywoływać emocje np. poprzez pokazanie tragedii, która ma czegoś uczyć.

MaGa: To bardzo mądra sztuka. Mamy w niej całą gamę ludzkich przekonań, uczuć, emocji. Z jednej strony egoizm i nikczemność „w białych rękawiczkach, z drugiej – obowiązkowość, wierność przekonaniom, lojalność i tak zwykła ludzka przyzwoitość. I bardzo się cieszę, że na sali było tak dużo młodych ludzi.

R.: Mimo, że to spektakl nagrany już ponad 3 lata temu, podobnie jak kilka innych tytułów National Theatre pokazywanych u nas w ramach cyklu Na żywo w kinach, to pewnie będzie jeden z samograjów, które będą wracać i będą oglądane. Po pierwsze dlatego, że to głośny tytuł i okazja, by porównać lekturę z wersją sceniczną, po drugie ze względu na dobrą obsadę. I nie szkodzi, że tym razem scenografia i pomysły inscenizacyjne nie zachwycają tak bardzo jak w innych sztukach z tego cyklu.

MaGa: Trzeba przyznać, że odtwórca króla Leara, Ian McKellen był naprawdę rewelacyjny. Mniej więcej w wieku mitycznego króla ze sztuki miał w twarzy, ruchach, postawie, sposobie poruszania zarówno niemoc wieku starczego jak i mądrość zdobytą w przeżytym życiu. Tego charakteryzacja nie zdoła osiągnąć. Szczerze powiem, że jego gra najbardziej skupiała uwagę. Zresztą cała obsada była bardzo dobra, chyba najmniej podobała mi się Kordelia – wprawdzie urodziwa, ale jak dla mnie mało przekonująca. Za to obie starsze siostry – no, miały w sobie to „coś”.

R.: Ian McKellen wyborny. Prawie 80 na karku, a on potrafi nie tylko pokazać tą bezradność opuszczonego starca, ale i udowadnia, że ma w sobie sporo życia i siły! Nie wszyscy aktorzy mi tu pasowali, wskazałbym parę słabszych punktów, na szczęście w drugim planie, więc na pewno nie będę marudził. Bez fajerwerków wizualnych, bez zaskoczeń fabularnych, więc tym trudniej utrzymać uwagę widzów przez ponad 3,5 godziny - większy ciężar spada na aktorów, tym bardziej docenia się więc ich pracę. Na pewno nie będzie to spektakl w 10 najlepszych z NT, ale warto go zobaczyć - po prostu poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko.

MaGa: Dzieło ponadczasowe, warte obejrzenia i przemyślenia.

Obsada: Ian McKellen, Luke Thompson, Ian McKellen , James Corrigan, Sinéad Cusack, Lloyd Hutchinson, Danny Webb, Anita-Joy Uwajeh, Kirsty Bushell, Claire Price
DIRECTOR:
Jonathan Munby 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz