środa, 8 września 2021

Głos kobiet – Teatr WARSawy, czyli ja chcę więcej

W ostatni weekend intensywnie nie tylko rowerowo, ale i dwa koncerty. O jednym napiszę może krótko jutro, a dziś oddaję głos M. Teatr WARSawy na otwarcie sezonu wraz z zapowiedziami kolejnych premier zaprosił widzów na koncert trzech kobiet, ciekawe, energetyczne spotkanie ze wspaniałymi głosami. Część tych piosenek można usłyszeć zresztą raz na jakiś czas w repertuarze na tej scenie (polecam gorąco szczególnie Kobietę, która wpadała na drzwi, ale i Ninę). A jak się okazało mogliśmy też spróbować trochę tego co jeszcze jest na ten sezon szykowane :)
Ja szczególnie ucieszyłem się z okazji zobaczenia i usłyszenia Katarzyny Groniec, bo na żywo nie miałem okazji wcześniej jej widzieć, Mariotti kolejny raz pokazała ogromną rozpiętość swoich umiejętności, a i Agnieszka Bogdan stworzyła ciekawy, dość spójny mini recital. Długo potem jeszcze sobie gadaliśmy z M. i stwierdzam, że tym razem chyba jej oddam pole w notce całkowicie - ja tak ładnie o emocjach chyba nie napiszę. Zapraszam więc do spotkania z głosem kobiet :) które zrecenzuje kolejna kobieta.

Trzy kobiety na scenie, a każda inna. Każdy głos mocny, choć interpretacje różne. Kiedy w notce do spektaklu Teatr WARSawy pisze: „Niezwykle charyzmatyczne, nietuzinkowe i wyraziste (…)” to jest to prawda. Trzy mini recitale piosenki aktorskiej w wykonaniu Agnieszki Bogdan, Katarzyny Groniec i Moniki Mariotti. Jak ja to lubię! Nie jestem znawczynią muzyczną, na mnie muzyka się „rzuca” i jak emocje są zgodne, to ze mną zostaje. A interpretacja tekstu zawsze zależy od śpiewającego. Każdy tekst można zaśpiewać w różny sposób (czego dowiodła M. Mariotti śpiewając „Felicita”) i dlatego zdecydowanie wolę piosenkę aktorską na żywo od oglądania nawet najlepszych teledysków.

Na pewno serca widzów skradła Monika Mariotti, aktorka Teatru WARSawy, znana publiczności tegoż teatru z innych muzycznych spektakli. Aktorka, która potrafi zaśpiewać czarnego bluesa w taki sposób, że ciarki chodzą po plecach („Moja Nina”), naśladować gardłowy śpiew z mongolskich stepów („Szaman”), a jednocześnie – jak sama mówi – rozdarta pomiędzy krajami, które ją ukształtowały, z wdziękiem i gracją wykonywać znane i mniej znane utwory włoskie. Przechodząc z piosenki do piosenki potrafi dokonywać metamorfozy zarówno emocjonalnej jak i wizualnej, z bellissimo młodej Włoszki czy syrenki, przez krzywdzoną czarnoskórą Ninę, wystraszoną Rosjankę do mongolskiej szamanki. I pokazała to wszystko z mocą, żywiołową radością, prześmiewczo lub z humorem. Brawo!

Spektakl otworzyła Agnieszka Bogdan. Wydawać by się mogło, że ta zgrabna blondynka zacznie delikatne piosenki śpiewać, a tu nic z tego. Kobieca wersja „Murów” Kaczmarskiego, mniej znane utwory Osieckiej i „On tak ładnie kradnie” z musicalu „Hallo, Szpicbródka…” w zupełnie zmienionej aranżacji i interpretacji. Kiedy na ekranie Gabriela Kownacka śpiewała swoją dziewczęcą, delikatną wersję tej piosenki, na scenie Agnieszka Bogdan śpiewała całkiem inną jej interpretację, ale trzeba to zobaczyć. I ten mocny głos! Pięknie!

Spektakl zamykała Katarzyna Groniec. Całkiem inna od poprzedniczek, ale mnie się ogromnie podobała. To taka Groniec jaką znam i uwielbiam. Tutaj mroczna, zimna, wyrachowana. Każdy utwór to mini spektakl, dopracowana interpretacja, ważny każdy gest czy spojrzenie. Pokazała swoją klasę, jednak muszę przyznać, że repertuar na taki mini recital trochę przyciężki. Dopiero „Miasteczko Millhaven” rozruszało widownię. Jednak zobaczyć Katarzynę Groniec w roli Lotty to niezapomniane przeżycie. Dla mnie to mistrzostwo. Dziękuję za to przeżycie!

Na koniec występu Agnieszka Bogdan i Monika Mariotti dały widzom przedsmak nowego spektaklu muzycznego p.t.: „Lady kundel” przygotowywanego w teatrze jako kolejna premiera – zapowiada się wesoło 😊.

Weekend rozpoczęty takim spektaklem… czegóż chcieć więcej. Ja chcę częściej takich spektakli!

MaGa

Teatr WARSawy – „Głos kobiet”
Wykonawcy: Aga Bogda, Katarzyna Groniec, Monika Mariotti
Aranżacje: Michał Lamża

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz