sobota, 9 maja 2020

Korea Północna. Dziennik Podróży - Michael Palin, czyli czy "diabeł" taki straszny?

Dzisiejszy wywiad Nogasia z Michaelem Palinem w Wyborczej zainspirował mnie, by ze stosu wyciągnąć najnowszą książkę tego autora - reportaż z podróży do Korei Północnej. Miałem zamiast tylko zerknąć i przeczytać kilka stron...

Gdy już odłożyłem ją po kilku godzinach stwierdzam, że mam ochotę na więcej. Oczywiście znam już to podróżnicze oblicze członka legendarnej ekipy Monty Pythona - czytałem już jego reportaż z Brazylii, powieść, w której wątki podróżnicze też były istotne (Prawda), oglądałem jakieś filmy z jego podróży. Nie jest to więc dla mnie jakieś zaskoczenie. Może nim być co najwyżej kierunek podróży, bo jednak Korea Północna niechętnie wpuszcza do siebie dziennikarzy, a nawet jeżeli to robi, pozwala na pokazywanie jedynie tego co ich władze sobie życzą.
Rozumiem jednak jak bardzo kusząca musiała być dla Palina taka propozycja - mając już na koncie 88 krajów, dołączyć do nich kolejny i jeszcze mu za to zapłacą :) W sumie jedzie z ekipą filmową, więc chyba też nie musi się obawiać jakichś represji i kłopotów ze strony władz.
Wykorzystując chwilową poprawę stosunków KRLD ze światem (tuż przed spotkaniem Trumpa i Kim Dzong Una) pojechali na dwa tygodnie, wcześniej przez długi czas negocjując warunki, miejsca, ustalając szczegóły (w posłowiu opowiada o tym reżyser filmu, w którym Michael Palin był w roli zwiedzającego Koreę i naszego przewodnika).

Niby niedużo, ale trochę przez ten czas można już zobaczyć i jak się okazuje z tekstu powoli również przełamać pewną nieufność ze swoimi "opiekunami". Taka tam już naturalna kolej rzeczy, że sam nigdzie nie wyjdziesz z hotelu, nic nie sfotografujesz, ani nie porozmawiasz i choć twórcom reportażu zależało na tym, żeby pokazać życie codzienne Koreańczyków, nie było to takie proste. Musieli poświęcić trochę czasu na oswajanie się z tym co widzą, co słyszą, uważać na to o co pytają, by nie powodować natychmiastowego wycofania się i w ten sposób mieć nadzieję, że z czasem będzie im wolno coraz więcej i będą mogli rozmawiać trochę szczerzej.

Palin cały czas notuje swoje refleksje, potem gdy już nie będą mu tego zabraniać, również nagrywa je na dyktafon i dzięki temu powstaje potem ta książka - opisująca to wszystko co przeżyli jako ekipa. Niby te same miejsca możemy obejrzeć w filmie (jeżeli ktoś go upoluje na Channel 5), ale rozumiem, że tam nie będzie tego "komentarza" odautorskiego. Usłyszymy rozmowy, ale znowu książka daje nam pewną okazję do zobaczenia, być może trudną do przekazania na ekranie, ulotnej atmosfery chwili - czy ktoś był zdenerwowany, czy mówił szczerze. Jak rozumiem to dylemat z jakim wciąż się zmagali - na ile gospodarze podsuwają im same propagandowe obrazki i ludzi, którzy nie mówią nic od siebie, tylko recytują formułki. Wrażenia, jakimi się dzieli z nam w książce Palin trochę odbiegają od tego co zwykle się o Korei Północnej powtarza - że to kraj zniewolony, w którym wszyscy są zastraszani. Jego zdaniem wielu z rozmówców naprawdę wierzy w to co mówi, nie tylko dlatego, że w tym wyrośli, ale i dlatego, że kochają swój kraj, czują się częścią tego systemu, z którego są dumni. Dla nas może to być śmieszne, że tkwią w zacofaniu technologicznym i absurdach komunistycznej gospodarki, ale gdy pomyślimy o zrywie ludzi, by odbudowywać Polskę po wojnie, to może trochę zbliżymy się do tej dziwnej atmosfery, mieszanki dumy, zaangażowania, wzmocnionych jeszcze propagandą.
Palin pisze o rzeczach prozaicznych, jak menu i wygląd kolejnych miejsc noclegowych, dróg, wnętrz, o tym co być może nam się z tym krajem kojarzy, czyli gigantycznych pomnikach przywódców, portretach, hasłach propagandowych, próbuje przybliżyć nam historię, opowiada o tym co widzi, dzieląc się też jakimiś refleksjami. Przy okazji żartuje z siebie, bo jak się okazuje z powodu wieku w Korei takich jak on otacza się szczególnym poważaniem... I powiem Wam, że to się połyka błyskawicznie. I do tego spora ilość kolorowych zdjęć, pozwalających nam zbliżyć się do tej atmosfery. Naprawdę fajna rzecz. Lekko napisana, praktycznie bez jakichś z góry przyjętych założeń (np. atakowania wszystkiego co związane z władzą), może stać się zachętą, by poszukać czegoś więcej. Obrazów i książek skupiających się na propagandzie mieliśmy już sporo, Palin próbuje pokazać nam coś więcej - nadzieję na pojednanie z południem, budowę ośrodków turystycznych, które mają udowodnić, że Korea Północna nie jest krajem zamkniętym, problemy, ale i rzeczy, których się nie spodziewał, ludzi, których spotykał. Humoru w tym nie za dużo, ale za to mądrego spojrzenia na świat, otwartości, całkiem sporo.     


2 komentarze:

  1. Potrafisz narobić smaka. Interesuję się różnymi reżimami. Od Franco, po Hitlera. Pewnie sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to raczej reportaż o kraju, o atmosferze, a nie o samym reżimie, dla mnie raczej jako zachęta by sobie poszukać dalej, ale i tak było to ciekawsze niż czytane nie tak dawno wspomnienia nauczycielki w Korei

      Usuń