czwartek, 19 maja 2022

A gdyby tak ze świata zniknęły koty? - Genki Kawamura, czyli spoglądając wstecz

Nie tak dawno pisałem o miniaturce z Japonii, wydanej w serii z żurawiem wydawnictwa BoWiem, a na półkach znalazłem jeszcze jedną, ciut starszą i nawet ciekawszą. Choć można dostrzec w nich pewne podobieństwa, tu jednak pomysł jest ciekawszy. W czym są podobne? W tym jak prosto do celu prowadzą czytelnika, jak zwracają uwagę na wartości, na to co ważne w życiu. Czym się różnią? Powieści Genki Kawamury ma w sobie szczyptę humoru, ale przede wszystkim zbudowana jest na ciekawszym pomyśle.
Oto młody mężczyzna, pracujący jako listonosz, żyjący samotnie i od śmierci matki opiekujący się jej kotem. Jego życie nie było jako szczególnie radosne ani szczęśliwe, ale gdy otrzymuje diagnozę, że zostało mu być może raptem kilka dni życia, mocno go to przygnębia. Nie ma odwagi skończyć ze sobą i zastanawia się nad tym co mógłby zrobić, gdyby dostał drugą szansę.
I oto ją dostaje. Diabeł oferujący mu przedłużenie życia podaje jednak cenę, którą trzeba zapłacić - za każdy dodatkowy dzień musi on zgodzić się na usunięcie ze świata jednej rzeczy. Niby otaczamy się masą przedmiotów, ale to nie jest takie proste. Wybór zwykle bowiem dotyczy rzeczy, które są w jakiś sposób ważne dla bohatera książki lub jego bliskich. Ile wspomnień, ile refleksji nad tym co się traci... I nad tym co w życiu ważne. Ostatni film? Ostatni wykonany telefon? A może po raz ostatni zjedzona jakaś potrawa?
W tej prostej historii jest poruszona masa ciekawych spraw: żałoby, potrzeby pojednania, naprawienia błędów. A wszystko to w dość lekki i ciepły sposób, niczym we współczesnej baśni o tym co można odkryć w zderzeniu ze świadomością kresu. Urokliwe. I nie tylko ze względu na to, że występuje tu kot i że mamy do czynienia z odrobiną egzotyki. Ta historia jest dość uniwersalna, chyba nawet mniej "japońska" niż "Ona i jej kot", o której wspominam na początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz