piątek, 20 maja 2022

Witajcie w Rosji, czyli to nie kraj, to stan umysłu

Dmitry Glukhovski kojarzony głównie z postapokaliptycznymi klimatami i fantastyką dość mroczną, jak się okazuje ma też całkiem niezłe poczucie humoru. Witajcie w Rosji jest bowiem podróżą w krainę groteski i dowcipu, choć pewnie tym, którzy będą rozpoznawać pewne obrazki, wcale nie będzie do śmiechu. To trochę jak z prozą Bułhakowa, czy Zoszczenki, gdzie niby się uśmiechasz czytając o różnych absurdach, ale potem przychodzi refleksja, że wiele rzeczy wcale nie jest do końca przerysowanych, że ten pomysł wziął się z rzeczywistości. Oryginalny tytuł to zdaje się "powiastki o ojczyźnie", więc to nie jest jak u Pilipiuka żartowania dla może samego żartu, ale Glukhovski chciał trochę autoironicznie przyjrzeć się temu co siedzi w duszy Rosjanina. I z czym zmagają się na co dzień. Dodajmy: nie reagując, dając się manipulować i będąc wdzięcznym za to, że nie jest gorzej. A władza robi co chce. Ręka w rękę z oligarchami urzędnicy się bogacą i coraz bardziej odklejają się od życia przeciętnego mieszkańca Rosji. Przypominają sobie o nim przy wyborach, raz na kilka lat, ale mając w ręku wszystkie mechanizmy kontroli, o wyniki mogą być spokojni.
Mówi się, że Rosja to stan umysłu. No to zobaczcie sami.
Tu nawet UFO za bardzo nie jest w stanie się odnaleźć, bo nie ma z kim rozmawiać. Czasem jest poważniej (łapówki, kolesiostwo, partyjne rządy tych samych ludzi przez lata), czasami bardziej groteskowo (kult prezydenta), ale we wszystkich można dostrzec ciekawe i dość ostre oceny rzeczywistości. Krytyka spada nie tylko na władzę, urzędników, ale i ich sojusz z kościołem, media, prostych ludzi, którym wygodnie jest w ich grajdołku, bo tak się przyzwyczaili. Po co wolność? Od niej to tylko bałagan większy. A jak ktoś rządzi silną ręką, to porządek jest. I dopóki parę rubli na alkohol i jedzenie, dach nad głową, to reszta nieważna. Gdy ktoś podpadnie władzy, widocznie miał pecha albo mógł się nie wychylać.
Tak to już tu jest. Witajcie w Rosji. Dobrze, że Insignis wznawia ten tytuł, bo przy nagonce na rosyjskojęzycznych pisarzy, warto pamiętać, iż nie wszyscy z nich są pochlebcami Putina i jego reżimu.
Opowiadanka krótkie, chwilami zabawne, choć pozostaje po nich gorzki smak, bo trochę prawdy udało się tam uchwycić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz