wtorek, 13 lipca 2021

Zabójczy pocisk. Dziedzictwo, czyli patrząc na obrazy mistrzów

Seria Zabójczy Pocisk od Wydawnictwa Skarpa Warszawska na stałe już chyba wpisuje się w nasz rynek wydawniczy. Poprzednie tomy zbierały głównie opowiadania autorów związanych z wydawnictwem, widzę jednak że coraz szerzej zarzucają sieci. Tym razem na uwagę zasługuje też sam temat przewodni, bo czegoś takiego chyba jeszcze nie było. Ze zbiorów Muzeum Narodowego każdy z autorów mógł wybrać jakiś eksponat, który by go zainspirował do napisania historii z kryminalną intrygą w tle. W czasach gdy muzea to się otwierają, to znów zamykają, to dobry sposób na promocję ich zbiorów, byśmy o nich nie zapominali. Dwanaście opowiadań, kilka głośnych nazwisk, kolorowe fotografie wybranych dzieł sztuki i... No właśnie. Ocena tego zbiorku będzie pewnie zależeć od tego czego będziecie oczekiwać i czy lubicie krótką formę. Nie ma tu zbyt wiele miejsca, by czytelnik polubił bohaterów, by się z nimi zżył, trzeba szybko zmierzać do finału, a to czasem może budzić rozczarowanie, jeżeli kogoś wciągnął klimat jakiegoś tekstu.


Generalnie: chyba bardziej podobały mi się opowiadania, w których dany eksponat został wpleciony w akcję. Może i powoduje to ograniczoną ilość dróg, w którą można pociągnąć fabułę, ale i tak jest to dla mnie ciekawsze niż teksty, które bardzo luźno związane są z danym eksponatem. U Grabowskiej,Witkiewicz czy Chmielarza przynajmniej dość wyraźne są inspiracje, jest jakiś wyraźny element nawiązujący do obrazu (choć dyskusyjne na ile trafne dla czytelnika), ale np. w niezłym opowiadaniu Duszyńskiego ta inspiracja jest bardzo odległa. Skoro jest słuchawka telefoniczna, wystarczy napisać opowiadanie z rozmową, która odgrywa jakąś rolę? To trochę pójście na skróty.

Może to kwestia moich oczekiwań, ale nawet jeżeli literacko nie wypadają dużo lepiej, ciekawsze jednak wydają się teksty, w których intryga toczy się wokół konkretnego dzieła (rzeźby, obrazu). Oczywiście czasem wychodzi dość sztucznie i na siłę (tajne bractwo u Grzegorza Kapli), innym razem przewidywalnie, bo ile razy można pisać o kradzieży, ale tu zawsze jest pole do nakreślenia jakiejś historii, jednocześnie wciąż kierując naszą uwagę na konkretny zabytek.
Dwanaście tekstów, poziom w miarę wyrównany, z zadaniem moim zdaniem najlepiej poradził sobie Krzysztof Bochus, pokazując nam też losy obrazu i na tej kanwie snując opowiadanie. Choć brakowało tam pazura, mimo wszystko chyba najbardziej wpisuje się w sam pomysł na zbiór opowiadań. Na pewno fanów poszczególnych autorów i autorek ucieszy okazja do przeczytania ich tekstów, trochę innych niż powieści (choć np. u Alka Rogozińskiego pojawiają się znane nam już postacie). Grabowska snuje klimatyczną opowieść w duchu grozy, Witkiewicz coś w stylu thrillera psychologicznego, Jax retro kryminał, a Zakrzewska coś bardziej sensacyjnego. Brawa za różnorodność, bo proporcje pomiędzy panami i paniami są idealnie po połowie i nie ma wcale poczucia, że ktoś byłby tu wciśnięty na siłę. Może czasem jest niedosyt (Ostrowski), ale generalnie duża przyjemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz