środa, 5 lutego 2020

Małe kobietki, czyli to samo życie, siostro

Znalezione obrazy dla zapytania: małe kobietki"
Przy takich seansach w kinie, żałuje się tego, że nikt jeszcze wpadł na pomysł by podawać widzom gorące kakao. Klasyka powieści, kino pełną gębą kostiumowe, bez udziwnień i prób uwspółcześniania, świetna mieszanka humoru i wzruszenia, a do tego bardzo fajne role kobiece (bo mężczyźni mnie tu raczej drażnili). Greta Gerwig (tak to ta od Lady Bird) zrobiła adaptację, która nie nudzi, jest żywa, ma dobre tempo, a do tego w ciekawy sposób wybrzmiewają w niej refleksje na temat roli kobiet, ich walki o to by układać swoje życie samodzielnie, nie według oczekiwać innych.
Film przesympatyczny, ciepły, mimo swoich dramatycznych momentów, wywołujący uśmiech na twarzy, spodoba się pewnie bardziej kobietom niż mężczyznom, ale to już kwestia tego co się lubi - walk, akcji, zwrotów akcji tu nie znajdziecie. 


Sam pomysł na opowiedzenie tej historii jednak wcale nie jest tak klasyczny. Wrzuceni jesteśmy jakby w środek historii, gdy Jo (świetna rola Saoirse Ronan) przebywa w Nowym Jorku i próbuje zarabiać nie tylko na udzielaniu korepetycji, ale i na sprzedaży swoich opowiadań, a dopiero potem śledzimy jej wspomnienia z domu rodzinnego i dalsze losy sióstr March. Przeplatanie tych wątków pozwala nie tylko na ukazanie ich dojrzewania, ale i tego jak zmieniały się ich życiowe cele. To chwilami gorzka opowieść o tym ile wolno mężczyznom, a jaki los przypada kobietom, a także o marzeniach, które czasem trzeba niestety porzucić. Zamiast upierać się przy swoim talencie i wyjątkowości, trzeba przełknąć żal i poświęcić się czemuś co gwarantuje przyszłość dla mnie i dla rodziny. Nie chodzi jedynie o pieniądze, choć odgrywają one na pewno duże znaczenie, równie wielkim problemem może być po prostu zwykła samotność, która doskwiera szczególnie gdy wokół siebie widzisz szczęśliwe związki. Każda z sióstr pewnie inaczej wyobrażała sobie swoją przyszłość, każda miała jakąś swoją pasję, którą chciała rozwijać. Poważna Meg (Emma Watson), zwariowana Jo (Saoirse Ronan), nieśmiała Beth (Eliza Scanlen) i trochę rozpieszczona Amy (Florence Pugh) wkraczając w dorosłe życie i konfrontując się z problemami, nie będą już mogły liczyć na tyle wsparcia i zrozumienia co dotąd, zmuszone do własnych decyzji.

Scenariusz jest wierny powieści, ale dzięki równolegle prowadzonemu, zabawnemu wątkowi rozmów z wydawcą, pewnej kompromisowości bohaterki z finału nie odbieramy jako porażki. Przecież pragnienie wolności nie musi zostać stłamszone gdy zrodzi się uczucie, a miłość nie niszczy szczęścia, tylko sprawia, że inaczej na nie patrzymy. 
Ciekawe, że film, w którym kobiety są tak silne i wyraziste sugeruje jednocześnie, że nie mogą one się obyć bez mężczyzn. Po odważnej reżyserce można by się spodziewać odważniejszego przesłania, ale może to dobrze, że w czasach mody na dekonstrukcje wszystkiego i wszystkich, ktoś postanowił że z szacunku dla oryginału nie będzie robił rewolucji. Ona nie potrzebuje hałasu, bo pewne zmiany dokonują się powoli i systematycznie - fakt iż mężczyźni mogą takie "nudy" oglądać z przyjemnością świadczy o tym, iż przez parę dekad chyba wiele w kwestiach wrażliwości się zmieniło.
Na minus dla mnie chyba jedynie postać Lauriego Laurence'a (Chalamet), bo jak dla mnie zagrał prawie identycznie jak u Allena. 

1 komentarz:

  1. Świetnie bawiłam się w trakcie seansu! Uśmiech prawie nie schodził mi z twarzy i zapragnęłam przeczytać książkę :D Na pewno nadrobię lekturę.

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń