poniedziałek, 26 grudnia 2011

Barbie: Idealne święta czyli co w tym takiego jest?

Jako, że święta to czas gdy dużo rzeczy robi się razem oczywiste jest też, że mam więcej okazji zerkać w całości na to co oglądają moje dzieci. I dziś właśnie dwie notki o tym. Pierwszy filmik to pewien fenomen - seria o Barbie ma już chyba około 20 tytułów i każde święta to okazja by od rodziców wyciągnąć dodatkową kasę. Ponieważ jak pewnie wiecie w domu mam dwie córy więc seria ta chcąc nie chcąc zagościła i u nas. A ja za każdym razem zastanawiam się co takiego jest w tych produkcjach (bo o lalkach już nie mówię), że przyciągają uwagę i dziewczynki wolą to od innych (moim zdaniem lepszych kreskówek?). Przecież nawet treść nie zawsze jest oryginalna - to adaptacje klasycznych bajek np. Roszpunki czy 12 tańczących księżniczek, jasny podział na postacie dobre i złe, humoru tu raczej mniej niż w produkcjach Pixara czy Disneya (zwykle jakieś zabawne zwierzątko, które robi psikusy). No więc co?


No to omówmy to na przykładzie tego ostatniego. Najpierw treść: Barbie wraz z 3 młodszymi siostrami chcą polecieć na wymarzone święta do Nowego Jorku. Niestety z powodu śnieżycy wszystkie loty są odwołane. Dziewczyny postanawiając więc pojechać samochodem, ale i tu pogoda pokrzyżuje im plany. Po drodze są zmuszone zatrzymać się w małym miasteczku Tannebaum w dość niezwykłej gospodzie. Zarówno gospodarze jak i okolica zadziwiająco przypominają w różnych momentach o magii świąt, a dziewczyny będą mogły zamiast w NJ spędzić tu niezwykły czas, który pozwoli im odkryć, iż w świętach nie prezenty i sklepy są najważniejsze.
Banał? Kicz? No dobra - trochę, ale i tak ogląda się przyjemnie. Mocną stroną filmów o Barbie zwykle są wpadające w ucho piosenki (co ważne po polsku!), tym razem trochę na rockowo. No i to co wplecione w opowieść - tu fajnie pokazane relacje między siostrami, użeranie się z młodszym rodzeństwem :) albo humory tego starszego (ech te nastolatki), pokusa by robić coś samemu i nie prosić o pomoc - jest trochę takich smaczków, z którymi dzieci mogą się identyfikować, takie mini moralizowanie... 
Kolorowo, proste przesłanie (najważniejsze by na święta byli bliscy, a nie prezenty), sporo muzyki i dużo o uczuciach i relacjach. Dziewczynkom się podobało, a ja mimo wszystko też obejrzałem z przyjemnością... Słodko, trochę kiczowato i pewnie dla chłopaków nie do strawienia. Ale dziewczynki zachwycone. A jak jeszcze potem przyjdzie pora na karaoke z tymi piosenkami to już wogóle szaleństwo! Zdaje się, że na youtube jest do obejrzenia nawet całość - jak macie w domu dzieci w domu 6-12 możecie wypróbować...

5 komentarzy:

  1. Ja jestem zachwycona tym filmem. Wszyscy tak narzekaja na ta Barbie. A we filmach i fotoopowiesciech wyłania się obraz kobiety dla której jest ważna rodzina i przyjaciele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt - jakiś morał jest, ale wielu dorosłych pewnie drażni ta cukierkowatość, lalkowatość bohaterki i motyw zakochania w prawie każdym filmie... W końcu dziewczynka, czy kobieta? Mogliby się zdecydować kreując bardziej uwspółcześniona bohaterkę - ja wolę Merindę, czy trochę zakręconą Roszpunkę z Zaplątanych

      Usuń
    2. Z pewnością ich to drażni. Mnie drażnią napompowane monstra z zerowym ilorazem inteligencji, które lansują media. To one są zagrożeniem tak naprawdę dla dzieci czy młodzieży.

      Usuń