Nie oszukujmy się - serial Ranczo od prawie 20 lat jako towarzyszy nam jako wyznacznik serialowego hitu komediowego, łączy pokolenia i nawet jeżeli nie wszystko bawi tak samo, to trudno odmówić nam znajomości i sympatii do tych postaci. Stąd też gdy zobaczyłem obsadę najnowszej premiery przygotowanej przez Wydział Produkcji, od razu się uśmiechnąłem. Bo to nie jedna aktorka, czy aktor, ale cała piątka to właśnie ekipa z tego serialu. Pewnie niejeden tydzień spędzili razem na planie, więc znają się jak łyse koniec i już trochę "wyczuwają" - może dlatego tak lekka i frywolna komedyjka tak bawi?
Za tekstem stoją Robert Górski (który fajnie też zagaduje z offu zmiany dekoracji) i Doman Nowakowski, a spektakl wyreżyserował Wojciech Adamczyk. Od początku jednak publika z ogromną sympatią reaguje na twarze które zna z ekranu i to oni stanowią o sile tego przedstawienia.
Nieśmiały nauczyciel z Radomia (Piotr Ligienza, czyli serialowy Duda) wraz ze swym wujem, pozującym na podrywacza (Bogdan Kalus, czyli jeden z ławkowiczów) udają się do sanatorium. Nie to, żeby zdrowotnie tego potrzebowali, po prostu ciągnie ich fama rozrywkowego życia w takich miejscach, a dla młodego ma to być inicjacja, do której popycha go nadopiekuńcza mamusia (Beata Olga Kowalska, czyli doktorowa). Na dworcu spotykają parę, która od razu rzuca im się w oczy, a panie choć początkowo odrzucają ich zaloty, będą jednak wciąż wokół nich krążyć, jakby ciesząc się okazywanym zainteresowaniem. Tak bardzo różne, a mimo to wzajemnie się wspierające - starsza z nich grana przez Violę Arlak (oczywiście wójtowa), to kobieta z zasadami, bogobojna wdowa, a młodsza (Emilia Komarnicka w której rozpoznacie managerkę Kusego) pozuje na wojującą feministkę, której mężczyźni kompletnie nie interesują.
Choć to Bogdan Kalus i Viola Arlak robią najwięcej zamieszania na scenie, co i rusz wywołując wybuchy śmiechu publiczności, to młodsi bohaterowie są w centrum akcji i to ich przemiana będzie tu najbardziej interesująca. Niby Emilia Komarnicka i Piotr Ligienza grają trochę w mniej przerysowany sposób, nie mają w sobie aż tak wielkiego pazura komediowego na pierwszy rzut oka, radzą sobie całkiem fajnie. I tylko jakby drugoplanowej roli Beaty Olgi Kowalskiej trochę żal, bo mogłaby zostać jeszcze bardziej rozbudowana.
Fabuła to dość frywolna i szalona historia o oczekiwaniach i rozczarowaniach. Wiadomo, nie do końca udane zabiegi starszego mężczyzny, mającego spore ego, nieśmiałość i nieporadność młodszego, alkohol, może nawet coś więcej, kobiety, które biorą sprawy w swoje ręce i mamy gotowy materiał, pełen dość schematycznych żartów. I pewnie można marudzić, że to nie dość wyrafinowany humor, ale przecież większa część publiczności ma z tego dobrą zabawę, może więc właśnie takich tekstów trzeba? Aktorsko jest naprawdę dobrze, czuje się fajną energię.
Zakończenie aż za słodkie, skoro jednak budzi entuzjazm sali, to pewnie ja się nie znam :)
Niewiele mamy tekstów oryginalnych na naszych scenach, lekkich komedii, wykorzystujących potencjał aktorski w sposób, który publiczność kocha, jeżeli więc macie chęć zobaczyć jak tym razem to wyszło, szukajcie Erotic Zdrój w swoich okolicach (najlepiej przez strony z biletami w całej Polsce albo przez stronę https://wydzialprodukcji.pl/produkcje/erotic-zdroj-czyli-sanatorium-nie-wybacza/
Obsada:
Viola Arlak
Emilia Komarnicka
Bogdan Kalus
Beata Olga Kowalska
Piotr Ligienza
Reżyseria: Wojciech Adamczyk
Autorzy: Robert Górski i Doman Nowakowski
Scenografia: Wojtek Stefaniak
Kostiumy: Sylwester Krupiński
Producent: Wydział Produkcj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz