sobota, 23 lipca 2022

Wolne serca - Kwiat Jabłoni i Goście, czyli w górze błękit nieba

Wczoraj premiera płyty i jednocześnie również koncert z tym materiałem, którym jak co roku Muzeum Powstania rozpoczyna obchody rocznicowe. Co roku inni artyści zostają zaproszeni do przygotowania materiału, a Kwiat Jabłoni podszedł do tego tak, że wybrał piosenki dotyczące wolności lub Warszawy i nagrał ich covery. Czy to wystarcza by jakoś nazwać ten krążek nawiązującym do Powstania Warszawskiego? Sami oceńcie. Fakt faktem, że poprzez muzykę, Muzeum rzeczywiście dociera z pamięcią o tych wydarzeniach do pokolenia, które już trochę inaczej patrzy na martyrologię. 
Kasia i Jacek Sienkiewiczowie na potrzeby projektu zebrali nowy zespół (są dęciaki!), ale zaprosili też ciekawe grono wokalistów, żeby wspólnie z nimi zaśpiewali te nowe wersje.


Gry słuchałem krążka, miałem wrażenie, że sporo tu jest na jedno kopyto i nie wszystko mi się podobało. Drażniły utwory z Natalią Kukulską, z Sanah, nie podobał się zupełnie numer TILTu w nowej wersji. Kwiat Jabłoni ma swój specyficzny styl i nie każdy numer da się podciągnąć pod to melodyjne, rozkołysane granie i łagodny śpiew. Może dlatego tak przypadł mi do gustu numer z Igo, z werwą, bardziej rockowo. Z takim trochę kręceniem nosem udałem się na koncert i jakże inaczej to wszystko brzmi! Jak ciekawe pobrzmiewa banjo, klarnet, jak słychać zabawę tymi melodiami. Na żywo ten materiał się broni jak najbardziej. Są oczywiście i momenty, które uważam za słabsze np. Kuba Kawalec raczej nie dał rady udźwignąć legendy Ciechowskiego i to nie znaczy, że nie wyobrażam sobie żeby tego materiały nie zaśpiewać inaczej, ale tu wypadło kiepsko. I nawet Igo nie podobał mi się tak bardzo jak na krążku - głos ma świetny, dawał radę, jednak ten utwór jakoś mocno się wyróżniał i wcale nie na plus. A może to tylko moje wrażenie? Miuosh podobał mi się bardziej.
Duży szacun za zaproszenie autorów tych piosenek, choć chyba nie wszyscy dotarli. Myślę, że i dla nich to była wzruszająca chwila. Trochę inny skład wokalistek, szkoda że zabrakło np. Jucho, ale Bela Komosińska też pięknie ukołysała nas Płachtą nieba. Łezka w oku. Ale to chyba też dlatego, że zawsze w tym miejscu, koncerty przeżywa się wyjątkowo. 

Posłuchajcie i zobaczcie sami. A krążek też legalnie do osłuchu. Wiecie gdzie?


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz