czwartek, 3 lutego 2022

Skrywając sekret, czyli Córki Rzeszy, Obraz pożądania, Układ idealny

Znowu filmowo, choć muszę przyznać, że znowu nic takiego, co by mogło zostać zapamiętane na dłużej. Albo zawodzi fabuła, albo reżyseria i nawet znane twarze nie ratują całości. Zacznijmy od czegoś co można by chyba nazwać thrillerem sensacyjnym osadzonym w czasach wojny. Follett kiedyś po mistrzowsku dał sporo inspiracji dla scenariuszy i tu zabrakło zdecydowanie takiego mistrza, który by powiedział: ta historia nie może być tak przewidywalna.
Samo istnienie elitarnej szkoły w Wielkie Brytanii, w której uczyły by się córki najważniejszych urzędników III Rzeszy, może i jest ciekawe, ale przecież tu zdaje się miało być coś więcej. Jakaś intryga szpiegowska, tajny plan, któremu trzeba przeciwdziałać, zagrożenie życia...
Tymczasem cała historia jest ledwie letnia, przewidywalna i nawet Judi Dench tego nie uratuje, zwłaszcza, że jej rola jest raczej zepchnięta na margines. Od początku wiemy, że podający się za nauczyciela angielskiego nowy nauczyciel, ma za zadanie rozgryźć to co dzieje się w szkole, ale wiemy też, że jest szpiegiem raczej marnym, nic więc dziwnego, że szybko zostaje rozpracowany. I co? Ano niewiele z tego wynika. Bo niemieccy agenci są dziwnie wobec niego wyrozumiali, nie zabijając od razu, tylko wożąc tu i tam, by dać mu szansę na ucieczkę i przechylenie szali zwycięstwa na jego stronę. Nudy... I w głowie zostają tylko obrazki z lekcji tych pannic. Te rzeczywiście mogą wydawać się trochę niepokojące.


Obraz pożądania czaruje nas nie tylko ciekawą obsadą i niezłymi rolami, ale i pięknymi plenerami. Ach, sceneria nad jeziorem Como, gdzie położona jest willa, w której rozgrywają się najważniejsze sceny, to istna poezja i pal licho wszystkie dzieła sztuki skoro można mieć takie widoki. No dobra, jak się komuś znudzą widoki za oknem, rozumiem że może zapragnąć czegoś więcej. I tu pojawia się na horyzoncie jedna z postaci: kolekcjoner (sam Mick Jagger!), który potrafi wiele poświęcić, by zdobyć to czego pragnie. Najlepiej samemu nie ryzykując, czyli płacąc komuś kto dostarczy mu tego co chce. Tak się składa, że w jego posiadłości domek na jakiś czas otrzymał malarz (Donald Sutherland), który od dawna nic nie chciał światu pokazać. Jak go przekonać do oddania czegoś do kolekcji bogacza? Może znany krytyk, który by przeprowadził z nim wywiad oraz piękna kobieta, która mu towarzyszy, przekonają go do tego gestu? Albo przynajmniej odwrócą uwagę od kradzieży? Jest w tej historii napięcie, jest dobra gra aktorska i chyba jedynie finał trochę mnie rozczarował. To na pewno jednak kino warte uwagi.
Ciekawie poprowadzone są poszczególne postacie, ich sekrety, jakieś ukryte motywacje, próby rozgryzienia pozostałych, o których tak mało się wie. Postać krytyka, który jest spłukany i sfrustrowany, dlatego zdeterminowany, by zrobić wszystko dla kasy i sławy, prowadzi całą historię, ale równie ważni są pozostali jej bohaterowie. Oni tworzą tu istotne elementy układanki, która potem tworzy nam tak ciekawą całość. Równie ciekawą jak i opowieść o obrazie, otwierająca ten film. Sztuka jest wielkim kłamstwem i zależy od tego kto jaką historię nam sprzeda? W takim razie Obraz pożądania może nie zasługuje na to, by zapłacić miliony za oryginał, ale kupienie reprodukcji, by móc spojrzeć na nią raz czy dwa i by zachwycić się kilkoma detalami, na pewno jest warte czasu i kasy.  


I wreszcie coś bardzo dziwnego. Debiut reżyserski Christophera Waltza i z nim w roli głównej to rzecz bardzo pokrętna. Historia genialnego oszusta, cynicznego drania wykorzystującego ludzi, czy jednak opowieść o człowieku chorym, z jakimiś urojeniami na swój temat? Aż nie chce się wierzyć, by ktoś z taką inteligencją, zdolny do snucia wielkich planów, jednocześnie popełniał tak idiotyczne błędy i nie był w stanie przygotować linii obrony. Film jest oparty na prawdziwej historii człowieka, który był oskarżony o morderstwo swojej żony, dużo starszej od siebie, ale bardzo ustosunkowanej kobiety. Nie wiem czy detale również oddane są jeden do jednego, ale chwilami naprawdę zadziwiają - ktokolwiek dawał się na to nabrać? Mało brakowało, by człowiek znikąd, bez wykształcenia, stał się doradcą najważniejszych oficjeli w kraju. Poprzez pochlebstwa, snucie wspaniałych wizji i udawanie kogoś zupełnie innego, Ulrich Mott zbudował w szybkim czasie silną pozycję w towarzystwie. I to jest strona komediowa tego filmu, ale jednocześnie Waltz pokazuje nam tą drugą twarz - gdy coś wymykało się spod jego kontroli, gdy nie szło po jego myśli. I to już budzi przerażenie. Balansowanie między jedną i drugą nutą wychodzi dziwnie i chyba dlatego ten film nie wzbudził jakiegoś większego zainteresowania. Dobra rola, ciekawa historia, ale finalny efekt - średni.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz