środa, 21 maja 2025

Retro mrocznie i kryminalnie, czyli Psy gończe Joanny Ufnalskiej i Zły samarytanin Jarosława Dobrowolskiego

Czy polskie miasta, kawałek naszej historii, mogą stać się tłem dla ciekawych retro kryminałów? Jak najbardziej! I dowodem na to nie tylko książki Krajewskiego, czy Wrońskiego. Do Wrocławia i Lublina można spokojnie teraz dorzucić jeszcze Warszawę (i to tę praską część) i Łódź. Dziś więc trochę o dwóch książkach które docenią miłośnicy historii i kryminałów retro. W przypadku Dobrowolskiego również ci, którzy lubią nutkę grozy, bo autor znany dotąd raczej z fantastyki, czuje się, że lubi Kinga i trochę czerpie pomysłów z takich klimatów.  


Ciekawa jest już sama postać Romana Burego - prostego faceta, który wychowywał się i nadal mieszka na Pradze, po służbie w wojsku postanowił jednak pozostać w mundurze i przejść do pracy w policji, choć wykorzystują go głównie jako postrach i silne pięści przy wymuszaniu zeznań. Mężczyzna często ładuje się w kłopoty - potrafi nieźle przyłożyć, gra hazardowo, więc ma długi, ledwie mu starcza od pensji do pensji, dlatego akceptuje zbieranie haraczy od przedsiębiorców przez swoich przełożonych, mając z tego działkę. Za coś musi utrzymać mieszkanie i synka, którego wychowuje samotnie po śmierci żony. Mimo tego że trudno go stawiać za wzór moralności, Bury ma jednak w sobie jakąś cząstkę moralności, sprzeciwu wobec zła, braku zgody na krzywdę, szczególnie tych najsłabszych. 


Wrażliwy brutal? Prostoduszny i wciąż wpadający w kłopoty?
No to właśnie takiego bohatera sobie wyobraźcie.



Kiedy w podwarszawskim sierocińcu zostają zamordowane trzy zakonnice, dość szybko policji udaje się znaleźć mordercę, dla Burego to będzie jednak dopiero początek śledztwa. Poza tym "kto" będzie on bowiem próbował zrozumieć "dlaczego". A to pytanie zaprowadzi go w bardzo mroczne zakamarki rzeczywistości i cząstkę jego własnej duszy.

Chwilami jest brutalnie, ale to taki świat - raczej daleki od pięknych ulic i kamienic śródmieścia, więcej tu obrazków pełnych biedy, mroku i braku zasad. Nawet Kościół, w którym wielu pokłada nadzieję, nie jest wolny od grzechów. A kto doświadczy prawdziwego mroku i zła, ten łatwo może popaść w szaleństwo.
W tej powieści czujemy że właśnie dotykamy takich właśnie spraw - tragedii za którymi nie czuje się już nic, może poza pragnieniem zemsty i wymierzenia kary, czy zasad, które można łamać, naginać dla choćby odrobiny zysku, władzy, poczucia bezpieczeństwa. Zabić człowieka przychodzi tu prawie równie łatwo, jakby to był komar. 

Nawet jeżeli chwilami będziecie czuć że akcja jest już ciut przeciągana - warto czekać na finał! I nie będę zdradzał więcej, ale szczerze polecam i mam nadzieję, że Jarosław Dobrowolski kiedyś jeszcze powróci do tego bohatera.
 


U Ufnalskiej również można znaleźć pewne elementy bardzo zbliżone - znikające dzieci z ochronek, zamordowany duchowny, czyli punkt wyjścia jest podobny. Potem jednak mam wrażenie, że fabuła trochę się zbytnio zawikłała w detale śledztwa, nie dając satysfakcji czytelnikowi, poczucia że posuwa się do przodu.

Wątków jest przynajmniej kilka (w tym na przykład odnalezione w świeżym grobie urny z prochami), dla jednego człowieka ich łączenie nie jest więc sprawą prostą. Pomocny może okazać się lekarz sądowy - mamy więc odrobinę informacji na temat tego jak rodziły się nowoczesne metody analizy ciał ofiar i miejsca zbrodni.

Na pewno na plus miejsce akcji - Łódź tętniąca życiem, choć wciąż dopiero dźwigająca się po wojnie, ze wszystkimi swoimi zaszłościami historycznymi, specyficzną mieszanką etniczną, całym przekrojem warstw społecznych jest fascynującym miejscem.

Autorka porusza się w dość wąskich ramach gatunkowych, nie wykracza jak Dobrowolski w inne rejony, co dla jednych pewnie będzie plusem, a dla innych raczej sprawi, że nie odnajdą tu wiele czegoś co może ich zaskoczyć. Jak dla mnie - średniak, trochę zawiodła mnie też końcówka, ale jak na debiut - jest nieźle i chętnie kiedyś bym jeszcze coś tej autorki przeczytał. Ma dobre pióro, niektóre postacie i sceny są naprawdę fajnie przemyślane, natomiast zabrakło w tej intrydze jakiego bardziej spektakularnego, oryginalnego pomysłu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz