niedziela, 4 maja 2025

Kofman, podwójne wiązanie, czyli co mnie tak naprawdę ukształtowało

MaGa: Powiem szczerze, że ten spektakl wystawiony w ramach Nowych Epifanii lekko mnie rozczarował. Wprawdzie zawierał ciekawą historię kobiety, o której nic nie wiedziałam, ale był taki… oczywisty. Nie wiem dlaczego tak się stało, bo przecież cała obsada grała wybornie, a Maja Ostaszewska w głównej roli była bez zarzutu, a jednak czegoś tu zabrakło. A może coś niepokojąco drażniło?



Robert: Nie nazwałbym go oczywistym, choć rzeczywiście sam początek historii nie zaskakuje - oto w trakcie okupacji i polowań na Żydów, matka postanawia chronić swoje dzieci i ukryć je u różnych rodzin. Ryzykuje to że traci z nimi kontakt, wpływ na to jak będzie wyglądać ich codzienność, ale przecież ratuje im życie.


MaGa: Wydawać by się mogło, że tragiczne dzieciństwo małej dziewczynki rozpięte pomiędzy dwiema matkami, dwiema religiami, dwoma światopoglądami, z wieloma traumami po drodze powinno osłabić tak doświadczoną osobę, a jednak wydaje się, że raczej nie. Od dzieciństwa do śmierci sprawiała wrażenie, że wiedziała czego chce.




Robert: I to jest moim zdaniem klucz do tej historii - nie samo doświadczenie zagrożenia, konieczności ukrywania swojej tożsamości, zyskanie jakby nowego życia i nowej rodziny, ale konsekwencje tego mające wpływ na dalsze wybory. Umiłowanie do lektur, ambicje, filozoficzne analizy, sceptycyzm wobec religii - przecież to nie wzięło się znikąd. Choćby temu bohaterka zaprzeczała, wiele wzięła zarówno od jednej, jak i drugiej matki. To ją ukształtowało, ale i rzeczywiście pozostawiło jakiś ślad - przecież wdzięczność do jednej, oznacza zdradę drugiej, na zawsze więc pozostaje niezaleczona rana, jakiś żal, gorycz, poczucie straty.


MaGa: Maja Ostaszewska gra i opowiada historię Sarah, dziewczynki ukrytej dla bezpieczeństwa przez żydowską matkę w Paryżu, w domu katolickiej mieszczki w czasie II wojny światowej. Dziewczynka w tym czasie zmagała się anoreksją i bulimią. Niezrozumiana przez przemęczoną matkę biologiczną, lgnęła do wyemancypowanej, delikatnej kobiety, którą dla bezpieczeństwa również nazywała matką. Przez wiele lat rozpięta pomiędzy dwiema różnymi kobietami i religiami, w powojennych latach dalej nieustannie poszukiwała własnej tożsamości.



Robert: Jej wejście w rozważania filozoficzne czy etyczne można odczytywać właśnie w takim sensie - jako próbę zrozumienia człowieka. Nie tylko tego zła, które niosła ze sobą wojna, ale i również tej przedziwnej determinacji, która pchała do tego by oddawać swoje dzieci, byle tylko mogły przeżyć. Bóg rozpozna i znowu nas połączy... Tylko czy na pewno? A może Boga nie ma skoro pozwala na takie rzeczy? Pewnie gdybyśmy zanurzyli się w pracę Kofman moglibyśmy powiedzieć więcej, u nas chyba jednak jej publikacje nie są tak bardzo znane jak we Francji.


MaGa: W sumie trudno powiedzieć co miało wpływ na jej samobójstwo. Ta kobieta niosła na sobie taki bagaż doświadczeń i traum, że nic nas nie jest w stanie zdziwić. Ten spektakl to jest wysłuchanie jej świadectwa w oparciu o jej teksty dotychczas nie publikowane po polsku. Każdy widz wyjdzie zapewne z inną interpretacją przyczyn samobójstwa Kofman. Ten spektakl zostawia nas z wieloma pytaniami, na które można znaleźć wiele odpowiedzi, ale żadnej pewności mieć nie będziemy.


Robert: Może dobrze, że to pozostaje takie otwarte? Własne poszukiwanie szczęścia, dążenie do przyjemności, zranienia i chwile szczęścia, czasem wystarczą by zagłuszyć pytania o sens cierpienia, o los setek tysięcy innych, którzy nie mieli tyle szczęścia co ona. Dlaczego ja? I jak mam z tym żyć, żeby to miało znaczenie...
Świetnie zagrane (przebierający się Poniedziałek, kapitalna Ostaszewska) i jak dla mnie na pewno ciekawe, choć to propozycja bardziej dla widzów szukających rzeczy intelektualnych, mniej oczywistych.


MaGa: Bardzo mi się podobała też scenografia i delikatny podkład muzyczny.


Robert: Tak, muzyka na żywo mogła zaskoczyć, a Kamila Wąsik-Janiak stawała się jakby dodatkową postacią na scenie, świadkiem czy też aniołem.

Spektakl oglądaliśmy w ramach Festiwalu Nowe Epifanie, jednak przedstawienie wchodzi do normalnego repertuaru.

Teatr Nowy - Kofman, podwójne wiązanie - więcej tu 

Reżyseria: Katarzyna Kalwat
Obsada: Ewa Dałkowska / Maria Maj, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Jacek Poniedziałek oraz Alicja Strojek / Emilia Mytkowska / Nina Żubrowska
Tekst: Janusz Margański, Monika Muskała
Sceniczne opracowanie tekstu: Monika Muskała
Scenografia: Zbigniew Libera
Muzyka: Wojtek Blecharz
Reżyseria światła, zdjęcia do filmu: Marcin Koszałka
Kostiumy: Katarzyna Kalwat, Saskia Hellmann
Konsultacja choreograficzna: Igor Shugaleev
Opracowanie architektoniczne koncepcji scenografii i jej realizacja wizualna: Saskia Hellmann
Instrumentalistka: Kamila Wąsik-Janiak
Inspicjentka: Marta Śmierzchalska
Asystentka reżyserki: Maja Wisła-Szopińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz