poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz - Filip Springer, czyli mosty, ludzie, ich lęki i nadzieje

Po Miedziance, dzięki której jakby na nowo odkryłem reportaże, Filip Springer ma zawsze u mnie miejsce w serduchu i z ciekawością witam każdą jego książkę, która wpada mi w ręce.
Z lekturą "Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz" ostrzegam, że nie jest wcale łatwo. Konstrukcja książki, podzielenie jej na kilka przeplatających się wątków/tematów, próby łączenie ich sobie w głowie, niedopowiedzenia, czy też fragmentaryczność niektórych historii, mogą męczyć i sprawiać, że być może ktoś się szybko zniechęci. Może to jedna z takich książek, które potrzebują wstrzelić się w odpowiedni czas u czytelnika, musi być gotowy na wyruszenie w podróż. Wyprawę w poszukiwaniu odpowiedzi na jakieś swoje wyobrażenia, przemyślenia, w gotowości by skonfrontować je z rzeczywistością.
Niewielu autorów pewnie by zdecydowało się np. napisać o poszukiwaniach kontaktu z człowiekiem, który ewidentnie nie zamierza z nimi rozmawiać. Dla dziennikarza i reportażysty to przecież porażka. A może jednak z próby pogoni za celem, odpowiedzi sobie na pytanie skąd wynika ta niechęć kontaktu, również może coś wyniknąć ciekawego co zarówno autor, jak i potem czytelnik będą mogli uchwycić. Nie tylko to co chcemy o sobie powiedzieć jest przecież ważne... Czasem w tych trudnych do uchwycenia chwilach kontaktu, nawet pewnych elementach otoczenia, świata który ktoś sobie zbudował wokół, jest to coś, co powie nam jeszcze więcej.

Paris Police 1900, czyli inne oblicze belle epoque

Na jutro zostawiam sobie notkę książkową, a dziś coś serialowego. W sumie jakoś odzwyczajam się od Netflixa, może to brak czasu na większe porcje, a tak dawkuję sobie po godzince na tydzień - ostatni sezon Opowieści Podręcznej, Fargo (już 4!), a teraz coś kostiumowego.

I mimo, że przy pierwszym odcinku jak to mówią zażarło średnio, to zamierzam oglądać i chyba nawet poszukam jakichś bliższych informacji na temat przełomu wieku we Francji, bo mocno mnie zaskoczył aż tak duży radykalizm. A to nas oskarżają o przedwojenny antysemityzm? Wiadomo, że w serialu pewne rzeczy mogą być przerysowane albo po prostu gdy skupiamy się na jakimś fragmencie społeczeństwa, to wydaje nam się to tak fascynujące i czasem szokuje (Król też nieźle namieszał w postrzeganiu dwudziestolecia międzywojennego). Tak też i tu - twórcy kładą nacisk na wszechobecne bagno w polityce, przekupstwo policji, podziały społeczne, niesprawiedliwość, olbrzymią przestępczość i bezczelność bogaczy, mających szerokie plecy i uważających się za nietykalnych.

niedziela, 29 sierpnia 2021

Mistrz, czyli walczysz nie tylko dla siebie

Jedna ze spóźnionych premier kinowych - przecież film już rok temu był gotowy. I może szkoda, bo teraz w nawale innych filmów, których przecież tyle czeka na wejście na ekrany, a widzów wciąż niewielu, ten tytuł może zginąć. Prawa strona być może wybierze film o Wyszyńskim, lewa będzie bać się patosu widząc współudział w produkcji TVP.
Tymczasem może nie jest to film wybitny, może w porównaniu z kinem amerykańskim nie ma też takiego nerwu, napięcia, ale to niezły film biograficzny, w którym czuje się tragedię, ale i nadzieję, o jaką próbują walczyć bohaterowie.

sobota, 28 sierpnia 2021

Dziedziczki - Andrzej Pilipiuk, czyli Kruszewice się odradzają

W tempie błyskawicznym przelatuję przez trylogię, by oddać na czas tom czwarty, który pożyczyłem. Bez tak wielkich zachwytów jakie towarzyszyły mi lata temu, przy pierwszej lekturze, za to z uśmiechem na twarzy. Teraz wydaje mi się, że spokojnie można by te historie rozbudowywać, że są aż nazbyt pobieżne, wtedy wydawały się idealnie skrojone. Nie przeszkadzały mi wtedy pewne fragmenty, które dziś zgrzytają i jak się wydaje miały być mruganiem okiem do nastoletniego, napalonego czytelnika, który z lubością chłonie wszystko co pikantne. Niby Pilipiuk kreśli postacie silnych kobiet, coś jednak jest takiego, że wyłazi z niego trochę mizogina.
Ten tom na pewno podobał mi się bardziej niż drugi, to chyba głównie zaleta wątku związanego z odbudową dworu Kruszewskich i koniecznością zmagania się z oporem mieszkańców pozostałości po PGR, którzy nijak nie mają ochoty pracować ani przyjąć do wiadomości powrotu dziedziczki.

czwartek, 26 sierpnia 2021

Różne oblicza komedii, czyli Włoskie wakacje, Łowcy zombie i Drugie życie pana Alaina

Czasem nazbiera się pakiet filmów, gdzie o każdym z osobna aż się nie chce pisać, a nie ma za bardzo ich jak połączyć tematycznie. Więc niech będzie gatunkowo, bo choć każdy zupełnie z innej bajki, to nazwane zostały przez dystrybutorów komediami.

Włoskie wakacje. Kto lubi Liama Neesona obejrzy choćby dla niego, może ktoś lubi klimaty Toskanii i ładne widoki... Natomiast nawet jeżeli znajdziecie jakiś pretekst, by po ten film sięgnąć, nie wiem czy się nie rozczarujecie. Ot, komedyjka romantyczna, a nawet powiedziałbym raczej film obyczajowy z wątkiem romantycznym, sztampowy jak cholera i nawet te widoki nie powalają. No chyba, że samej willi, która jest w centrum fabuły. O dom bowiem tu chodzi. Dom, który został kiedyś pozostawiony, bo kojarzył się z traumą, a teraz powracają do niego ojciec z synem, zastanawiając się nad jego sprzedażą.

środa, 25 sierpnia 2021

Skull, czyli zagrywaj, licytuj, blefuj

Kurcze, kilka kafelków, a ile emocji. Ty decydujesz czy chcesz innym graczom coś ułatwić, czy utrudnić, a blef niejednokrotnie może sprawić trochę kłopotu. 

Nieduże rozmiary, niewielka ilość elementów sprawiając, że ta gra to niezły pomysł na jakieś wyjazdy lub spotkania towarzyskie. Łatwo to wytłumaczyć, a gra przebiega dość płynnie.
Licytujesz próbując ocenić ryzyko, a inni gracze jak w pokerze zastanawiają się nad tym jak cię wpuścić w maliny, żebyś przeszarżował. 

wtorek, 24 sierpnia 2021

Zemsta ze skutkiem śmiertelnym - Katarzyna Gacek, czyli no weź się ogarnij

Sporo u mnie ostatnio takich "lekkoduchów", czyli czytadeł, ale to trochę ze względu na podróże autobusem, gdzie takie lektury najlepiej wchodzą do głowy, nie wymagając za bardzo skupienia.

Czy to strata czasu? No owszem, pewnie za jakiś czas niewiele będę pamiętał z większości z nich, ale jako materiał do relaksu, żeby oderwać myśli od poważniejszych spraw nadaje się idealnie. A seria autorstwa pani Gacek, to nie tylko jakaś intryga kryminalna, ale i sympatyczna bohaterka, które perypetie czasem mogą wywołać również uśmiech na twarzy. Nie jestem kobietą, ale przecież mogę bawić się tym co też paniom siedzi w głowach, prawda? W tym przypadku to taka mieszanka ciekawości, pewnej intuicji, ale i chaosu w codziennym funkcjonowaniu. Zmiany w życiu małżeńskim okazały się dla Magdy sporą rewolucją i chwilami zastanawia się czy dobrze zrobiła wystawiając walizki męża za drzwi. Nie chodzi jedynie o to, że samej ciężko ze wszystkim podołać, że kasy mniej, ale i jakoś nie czuje się dobrze z tą decyzją dobrze wobec dzieci ani wobec siebie. Jak to stwierdziła jej koleżanka, przyzwyczaiła się być niczym meduza, która nie ma swojego życia, zdania, tylko przejmuje wygląd tła i tak było jej dotąd dobrze. Sprawy kryminalne dają jej kopa do działania, potem jednak musi na nowo wrócić do szarej, nudnej codzienności. No chyba, że jednak stwierdzi, że ta codzienność wcale nie musi być ani szara ani nudna.

Rana – Wojciech Chmielarz, czyli zło przyczajone

Uczennica prywatnego gimnazjum warszawskiego ginie pod kołami pociągu. Pochodziła z biednego domu, była dobrą uczennicą. Cicha, spokojna, skryta. Niekiedy tylko rozmawiała z wycofanym, nieprzystosowanym społecznie kolegą z klasy - Gniewomirem, którego hobby stanowili seryjni przestępcy. Sekcja wykazała, że była w ciąży. Polonistka Elżbieta mimo własnych kłopotów rodzinnych, otrzymująca rysunki pornograficzne z nią w roli głównej od milczącego Gniewomira, sama próbuje dociec prawdy i nagle znika. Wprawdzie jej zwłoki przez chwilę widziała Klementyna, koleżanka matematyczka, jednak przerażona uciekła, a następnego dnia okazało się, że ciała nie ma, a dyrektorka twierdzi, że Elżbieta złożyła wymówienie. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy do mieszkania Klementyny przychodzi Gniewomir i nie chce wyjść…

Chmielarz co chwila odkrywa przed czytelnikami nowe puzzle. Jednak ta układanka nijak nie chce się ułożyć, bo każdy element co kolejna strona traci na barwie i kształcie. Nikt nie chce odkryć kart, wszyscy nakładają maski, chowają się za pozorami. Każdy ma coś do ukrycia. Jednocześnie każdy jest w jakiś sposób poraniony psychicznie.

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Klatka dla niewinnych - Katarzyna Bonda, czyli gdzie są granice w szukaniu przyjemności

No i tak, nie nadrobiłem jeszcze pierwszych trzech części cyklu z Hubertem Meyerem, a tu wcale nie tak długo po tomie czwartym, pojawia się kolejny. I jeszcze mocniejszy od poprzedniego. I mroczniejszy.
Bonda na pewno lubi budować zawiłe, piętrowe intrygi i czasem się zastanawiam czy sama w nich się nie gubi, skoro pewne wątki jakby urywa i ich nie kończy. Doceniam to z jaką starannością stara się opisać środowisko, jakiś kontekst, ale ilość spraw i postaci mam wrażenie, że warto by ograniczyć, a przyjemność z lektury byłaby jeszcze większa. Na pewno trzeba w "Klatce dla niewinnych" trochę skupienia, by się nie pogubić w różnych sekretach i intrygach, a żeby było śmieszniej, dotyczy to nie tylko początku, gdzie dość szybko wrzuca nas się w sprawę, ale i na końcu, nie pozwalając czytelnikowi na spokojne poukładanie sobie wszystkiego. 

Fabuła zbudowana jest nie tyle na szybkiej akcji, co na przedzieraniu się przez kolejne warstwy sekretów, kłamstw i dziwnych zdarzeń, ale chyba podobnie czuje się nie tylko czytelnik, a również sam bohater.

niedziela, 22 sierpnia 2021

Księżniczka - Andrzej Pilipiuk, czyli w powietrzu latają srebrne kule, kołki i miecze

Ponieważ jak już pisałem, czwarty tom niedługo muszę oddać, odświeżam sobie cały cykl o Kuzynkach :) Trzy kobietki - wampirzyca, była agentka CBŚ oraz żyjąca od kilkuset lat nestorka rodu Kruszewskim, przy wsparciu mistrza Sędziwoja wiją sobie już na spokojnie swoje gniazdko. Stanisława nie denerwuje się już o to czy znajdzie sposób na przedłużenie życia, Monika nie musi martwić się o dach nad głową, a Katarzyna przestaje się dziwić temu co one we dwie wyrabiają. Korzysta z ich wiedzy, przygląda się i gdy trzeba wkracza do działania z odrobiną nowoczesności. Pilipiuk ma sentyment do tego co dawne, współczesności raczej nie poważa, ale czasem wprowadza dla zabawy jakieś nowinki i to właśnie Katarzyna wtedy jest ich nośnikiem - dla niej komputery nie mają tajemnic. Jej poszukiwania i tak jednak wcale nie są dużo skuteczniejsze od metod "chałupniczych" - przeczucie albo stare dobre metody jak się okazuje sprawdzają się równie dobrze. I dowodem na to jest nie tylko całkiem niezłe utrzymywanie się w naszej rzeczywistości trójki "nie starzejących się", ale również działania tych, którzy na nich polują. Taaaak, w tym tomie Sędziwój oraz Stanisława słusznie mają przeczucie, że coś niepokojącego wisi w powietrzu. Za rogiem czają się bowiem nie tylko łowcy wampirów rodem z Siedmiogrodu, którzy przybyli to tropem Moniki, ale i tajemnicze Bractwo Drugiej Drogi, które od wieków poluje na alchemików, chcąc wydrzeć im sekret produkcji kamienia filozoficznego.

piątek, 20 sierpnia 2021

Niewinny - Graham Moore, czyli 12 zmęczonych ludzi

System prawniczy w USA i fakt, iż to ławnicy odgrywają w nim decydującą rolę już niejeden raz stał się kanwą ciekawych thrillerów. Jak wpływać na emocje i decyzje ludzi, jak nimi manipulować, podważać dowody i słowa świadków, zasiać niepewność, by potem triumfować, bo nigdy za to samo klient nie może być już sądzony. Grisham po mistrzowsku potrafił to rozegrać, ale to rozwiązanie powraca w kolejnych odsłonach. Wystarczy jeden głos i wątpliwość co do winy, a obrona może mieć nadzieję na wygraną, bo przecież głosy ławy przysięgłych muszą jednogłośnie wydać wyrok. I tak też się stało przed 10 laty w sprawie Boby'ego Nocka, który oskarżony był o zamordowanie młodej dziewczyny, córki bogatego przedsiębiorcy. Tyle świadczyło przeciw niemu - ślady w samochodzie, wcześniejsza korespondencja sms, świadcząca o tym, że mógł utrzymywać ze swoją uczennicą stosunki seksualne, kłamstwo w sprawie alibi. Co więc się zadziało? Czy wystarczyło przekonanie innych, że może za chęcią ukarania go stoi rasizm i uprzedzenia, by wypuścić go na wolność? Ta sprawa zaciążyła na życiu całej 12.

czwartek, 19 sierpnia 2021

Annette, czyli wzlot i upadek

Ten film jest zupełnie jak muzyka zespołu, który tworzył do niego muzykę (pisałem nie tak dawno od The Sparks) - trąci kiczem, chwilami bawi, ale i fascynuje. Trzeba mieć dużo odwagi, tupetu, ale i wyobraźni, by z takich składników przygotować danie, które jest przemyślane od początku do końca. Fascynuje i wkurza jednocześnie.
Proste melodie, chwilami banalny tekst powtarzany po wielokroć, pewnego rodzaju bezczelność - to nie tylko słychać w ścieżce dźwiękowej, ale i widać na ekranie. Nie będę się dziwił, gdy po seansie wielu widzów będzie trochę zagubionych i nie będzie potrafiło jednoznacznie tego obrazu ocenić. Są w nim chwile piękne i poruszające, świetna jest gra zarówno Adama Drivera, jak i Marion Cotillard, ale i nie brakuje przynudzania albo momentów dość żenujących.

środa, 18 sierpnia 2021

O mrówkach i dinozaurach - Cixin Liu, czyli tajemnice pierwszej i najwspanialszej ziemskiej cywilizacji

Nie tak dawno pisałem o "Folwarku zwierzęcym", powiastce, w której w na poły bajkowy sposób udało się zawrzeć bardzo trafne spostrzeżenia na temat systemu, określanego jako najlepszy z możliwych, a tu proszę - niespodziewanie trafia w moje ręce coś bardzo podobnego. Czyta się bowiem "O mrówkach i dinozaurach" trochę jak bajkę, wszystko jest dość proste, ale i zmusza do pewnych refleksji nie tylko na temat współegzystencji gatunków i sojuszów, jakie mogą być korzystne dla wszystkich stron, ale i na temat tego jak łatwo zniszczyć równowagę, na której budowana jest cała cywilizacja. Ktoś myśli - mam dość sojuszów, jestem silniejszy, mądrzejszy, poradzę sobie sam, w inny sposób i ucina gałąź, na której sam siedzi.
Cixin Liu, zaciekawił mnie i choć zdaję sobie sprawę, że ta książka jest zupełnie inna od poprzednich, mam ogromną chęć sprawdzić niedługo te głośne tytuły, które przyniosły mu taką popularność. Chyba dawno dobrej fantastyki nie czytałem. Może więc obok klasyki zapodać sobie coś świeżego?

wtorek, 17 sierpnia 2021

Kuzynki - Andrzej Pilipiuk, czyli jak się żyje tyle lat...

Po kilkunastu latach wracam do tej książki i do całej serii, bo dowiedziałem się przypadkiem, że po trylogii jaką znam, powstał jeszcze czwarty tom. No to korzystam z okazji, by przypomnieć sobie całość, którą wspominam miło jako lekkie czytadełko z klimatem.
Pilipiuk, któremu przyczepiono łatkę po Wędrowyczu, ma przecież sporo fajnych pomysłów, pisze z pasją, wplata historię, w sentymentalnym spojrzeniu w przeszłość i krytyce przemian współczesnych jest sporo trafności i poczucia humoru. I w tej serii to się czuje. Pal licho, że to o wampirach, alchemikach i nieśmiertelnych, ważne, że udaje mu się całość opowiedzieć tak, że lubimy te postacie, nie są nam obojętne.
Mamy więc trzy panie. W centrum uwagi Stanisławę Kruszewską, która przeżyła już kilka wieków, wędrując po całym świecie, unikając niebezpieczeństw i gdy tylko może powracając do tego co kocha, nie tylko w sensie przedmiotów, ale i wykonywanego zawodu, czyli nauczania. Jej kuzynka, młoda pracownica CBŚ, specjalizująca się w komputerowych bazach danych, natrafia na jej ślad i próbuje rozgryźć tajemnicę długowieczności, wspierając ją potem w poszukiwaniach jej mistrza, który może zapewnić kolejną dawkę kamienia filozoficznego, pozwalającego na długowieczność.

Dolny Śląsk po raz kolejny, czyli i tak chcemy tu wrócić

Obiecywałem notkę krajoznawczą, a ponieważ wrażenia tak szybko ulatują, to nie odkładam tego dłużej. Rok temu Dolny Śląsk i w tym roku powtórka. I kto wie, czy niedługo znów tam nie powrócimy. Zdecydowanie jest co zwiedzać, co oglądać! I robi się niestety coraz ciaśniej w sezonie. Na szczęście wyciągając wnioski z roku ubiegłego, starsza córka w tym roku dobrze nas przygotowała - gdzie trzeba porobiła rezerwacje, zaplanowała trasy i potem tylko staraliśmy się trzymać ich realizacji. Mimo kolejek i dróg, które przyprawiają o palpitacje, udało się w 100%.

Notka to głównie fotki, postaram się o każdym miejscu ciut napisać, ale nie mam zamiaru bawić się w przewodnika - to wszystko znajdziecie na innych stronach. Ale jeżeli coś Was zainteresuje, chętnie odpowiem. 

Zaczynajmy wędrówkę.

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Jarocin, Stacja wolność, czyli foty, muzyka i czegoś brakuje

Żona już od kilku tygodni męczyła mnie o wyjście na tą wystawę, stwierdziłem więc że nie ma co czekać do ostatniej chwili. Co prawda Jarocin z tych najlepszych czasów nie był miejscem dla nas, bo byliśmy zbyt małoletni, ale na pewno stanowi część jakiejś legendy buntu w muzyce, jaki zrodził się w Polsce w latach 80.
Tyle kapel, tyle nagrań, które przetrwały w pamięci do dziś, które wciąż są dla nas ważne, kultowych koncertów, choć jakościowo to są one do d... W tym jednak są autentyczne emocje, pragnienie wolności. Dziś, gdy wszystko wolno, może namiastką tego jest Woodstock, ale wtedy Jarocin był czymś więcej, bo tak naprawdę rzeczywistość wokół, co by nie mówić o obecnym rządzie, dużo straszniejsza.
I oto Muzeum Rocka udostępnia część swoich zbiorów, by umożliwić powrót w to miejsce, tym którzy jeździli wtedy na festiwal i by mogli dotknąć choćby fragmentu tego fenomenu ci co tam nie byli. Bo nie oszukujmy się - wskrzeszony festiwal to już nie to samo (żona jeździła, ale porównania też nie ma).

niedziela, 15 sierpnia 2021

Czarna owca, czyli żyj jak najlepiej, zamiast mieć pretensje do innych

"Czarną owcę" trudno tak naprawdę nazwać komedią, szczególnie jeżeli myślimy o tym gatunku w kontekście tego co zwykle się u nas jako komedie sprzedaje. Słodko-gorzka opowieść o tym jak różnie mogą się potoczyć ścieżki ludzi, którym wydawało się, że mają wszystko poukładane, pewnie nie wywoła wielkich wybuchów śmiechu na sali kinowej, jednak nie powinna też wywołać u nikogo poczucia zażenowania i chęci odzyskania ostatnich dwóch godzin życia seansu.
Bawi nas trochę nieporadność ludzi, którzy znaleźli się na jakimś dziwnym zakręcie życiowym, próby odnalezienia się w nowej sytuacji, ale przede wszystkim czujemy do nich sympatię, trzymamy kciuki za to, żeby im się wszystko ułożyło. Aleksander Pietrzak stworzył historię, w której empatia, pozytywne podejście do życia mimo porażek jakich się doświadcza, stanowią klucz do tego, że widz wychodzi z kina uśmiechnięty.

sobota, 14 sierpnia 2021

Gdzie jest skrytka generała Grota - Artur Pacuła, czyli projekt edukacyjny może być wielką przygodą

To już moje czwarte spotkanie z Alą, Moniką, Igorem i Mirasem oraz ich nauczycielem historii. W nowej szacie graficznej cała seria prezentuje się po prostu wyśmienicie, a rekomendacje Forum Miłośników Pana Samochodzika wcale nie są na wyrost. Lektura tych książek to dla takich dinozaurów jak ja, jest powrotem do emocji z dzieciństwa, jakie towarzyszyły nam przy lekturach książek Nienackiego, czy Niziurskiego. Przyjaźń, szalone pomysły, ekscytujące przygody, poszukiwanie skarbów - to wszystko na pewno podobać się może młodym czytelnikom, a i rodzice nie powinni smucić się tym, że ich pociechy wolą serię Artura Pacuły od nudnych lektur szkolnych. Dlaczego? Każda z czterech wydanych w ramach tego cyklu (a chyba będą kolejne), jest nie tylko lekką powieścią dla młodzieży, ale i zaproszeniem do odkrywania nowych pasji, do aktywności, do poznawania świata. Wspinaczka, zainteresowanie historią, geografią, oderwanie się od komputera, zanurzenie się w książki dające wiedzę, to przecież same pozytywne rzeczy. A i o rozwiązywania trudnych sytuacji, szukania wsparcia u dorosłych, naprawianiu relacji, przyznawaniu się do błędów, młodzi ludzie mogą tu znaleźć całkiem sporo.

piątek, 13 sierpnia 2021

Pół płyty - Adam Nowak i Akustyk Amigos, czyli cokolwiek ujęte, wymyka się

Zdaje się, że to już ponad 30 lat obecności Raz Dwa Trzy na polskiej scenie muzycznej. Adam Nowak to już pewnego rodzaju marka, ma swój styl i z ciekawością sięgałem po album sygnowany jego nazwiskiem. Tymczasem nie ma jakiejś dużej różnicy pomiędzy tym co znajdujemy na "Pół płyty" i tym co nagrywa z zespołem - klimat jest podobny, nawet jeden z muzyków się powtarza. W Akustyk Amigos świeżym dodatkiem jest obecność Karima Martusewicza (kontrabas) - zresztą to w jego studiu nagrywano cały materiał. Nie ma może tak dużego rozmachu jeżeli chodzi o instrumentarium, nadal jesteśmy jednak w kręgu podobnej wrażliwości, zarówno muzycznej, jak i tekstowej. Może jest bardziej osobiście? Kameralnie i nostalgicznie? Na pewno krążek spodobać się może zarówno tym, którzy znają i lubią Raz Dwa Trzy, jak i tym, którzy szukają muzyki trochę innej niż to co grają stacje radiowe, nastawione głównie na komercję.

Rok szczura - Marta Guzowska, czyli jak zmieniliśmy się przez 20 lat

Zapchane szpitale, oddziały ratunkowe, bezradni lekarze, ludzie umierający z powodu wirusa grypy w kilka dni od zarażenia, komunikaty nadawane w telewizji, by ograniczyć wszelkie wyjścia z domu, by pracodawcy dali możliwość pracy zdalnej.
Dziś to wszystko dobrze znamy, ale latem roku 2019 jeszcze to wszystko było w zakresie fantastyki, a tu proszę - czyta się powieść Guzowskiej trochę jako proroctwo. I żeby było śmieszniej, objawy są grypowe, ale nie chodzi przecież o wirusa grypy, a o coś dużo bardziej groźnego. Być może gdybyśmy wszyscy świadomi zagrożeń, słuchali się zaleceń lekarzy i szczepili się, by uzyskać nie tylko indywidualną, ale i społeczną odporność, zagrożenie byłoby mniejsze. Skoro jednak takie mamy czasy, że każdy uważa się za eksperta, a Internet jest dla wielu lepszym źródłem wiedzy niż naukowcy i lekarze, to i tą mądrość zbiorową nie jest łatwo. Głupota nas zabija, a prawa do wolności wyboru staje się ważniejsze niż zdrowie i życie.
Niby fabuła "Roku szczura" jakoś bardzo nie porywa, to fragmenty z antyszczepionkowcami, z opisami tego jak rozwija się sytuacja, wywołują ciarki na plecach. Czy łatwo było przewidzieć to co wydarzyło się w ostatnich dwóch latach? Protesty, teorie spiskowe, ignorowanie lekarzy i szczepionek, wygłaszanie własnych opinii jakby miały one większą wartość niż to co mówią ludzie nauki?

czwartek, 12 sierpnia 2021

Babcie - Petr Šabach, czyli marząc o wolności, dziewczynach i upajając się młodością

To już szósta książka Petra Šabacha jaką wydaje wydawnictwo Afera i za każdym razem dostajemy świetne połączenie czeskiego humoru i odrobiny sentymentalnych wspomnień. I trudno jest powiedzieć na 100% co jest ma charakter autobiograficzny, a co jest jedynie gdzieś zebraną, usłyszaną historią. U niego nigdy nie wiadomo. Snuje te swoje opowiastki, w których nie brakuje procentów, różnych awantur i dowcipów, uśmiechamy się, gdy jednak natykamy się pewne sytuacje już wcale nam do śmiechu nie jest. Bo to samo życie. Jak choćby fakt, iż przy rodzinnym stole czasem trzeba próbować posadzić osoby o skrajnie różnych poglądach i obchodzić się z nimi jak z jeżem, żeby nie urazić.
Tytułowe babcie są tu na pierwszym planie, choć narratorem jest Matěj, urodzony na początku lat 50. Mając jedną babcię, która jest chodzącą elegancją i nienawidzi komuny, a drugą zatwardziałą komunistkę, chłopak czerpał zarówno od jednej, jak i drugiej, korzystając z ich opiekuńczości, która czasem aż wylewała się uszami, ale kochając jedną i drugą.

Eastern, czyli rozwiązaniem jest karabin

Kompletnie niszowe kino, ale należą się duże brawa za odwagę realizacji takiego pomysłu. Może gdyby to jeszcze trochę podkręcić, dodać klimatu, byłby to świetny seans trochę na pograniczu SF, ale bez tego... Zapamięta się surowość, pomysł, tylko detale za bardzo przypominające realia naszego zwykłego świata, trochę psują przyjemność. Western w realiach Polski? W dodatku z dziewczynami w roli głównej? Można i tak.

środa, 11 sierpnia 2021

Nowe życie, czyli procedury czy intuicja

Bashir Hamed ucieka z Syrii, jako uchodźca trafia do Kanady. Stara się ułożyć sobie życie na nowo. Jest lekarzem, podejmuje pracę na oddziale ratunkowym w szpitalu w Toronto.

Czytając taki opis skusiłem się na ten serial, spodziewając się elementów dramatu, może pogłębionego obrazu problemów z integracją. A tymczasem dostałem bajkę w stylu znanych już seriali medycznych, tyle że teraz pojawił się nowy element w układance - człowiek z jakimiś traumami, z trochę innej kultury. Czy jeden element ma sprawić, że uznamy to za coś bardziej interesującego?
Kanadyjczycy w każdym odcinku poupychali zarówno wątki z życia prywatnego personelu, jak i przypadki z jakimi muszą się zmagać (czasem trochę w stylu dr House'a).

wtorek, 10 sierpnia 2021

WaluśKraksaKryzys - Atak, czyli wolność, swoboda i szczerość

Odrywam się na chwilę od książek i od telewizora (drugi sezon Kruka) i parę słów o muzyce. Najbliższe tygodnie znowu w pracy, więc żeby nie zwariować pewnie będę szukał sobie jakiejś nowej muzy. Radio jakoś nie pozwala na skupienie. A tu sobie coś gra, czasem nawet wychwycę coś fajnego, zapętlę, a pracować można dalej.
I tak właśnie dziś odkryłem Walusia - niby nie debiut, ale dla mnie jednak odkrycie czegoś nowego. Niby już tyle razy krzyczano o wskrzeszeniu autentycznego rockowego buntu, że spokojnie można takie zapowiedzi włożyć między bajki, podobnie jak napisy bestseller na co drugiej książce zagranicznej. Trzeba jednak przyznać, że ten materiał naprawdę ma w sobie coś świeżego, nie czuje się w tym pozowania, ale autentyczność. Nie tyle wściekłość, co raczej bezczelność. Nie tyle bunt, co chwilami bardziej nihilizm. I spora dawka energii.

Zbrodnia po irlandzku - Aleksandra Rumin, czyli wymarzone miejsce do wyjazdu?

Sympatyczna i lekka lektura wakacyjna - wziąłem ją na wyjazd, a potem podczytywałem wieczorami, śledząc też mapę Irlandii, bo sporo miejsca zajmują tu konkretne propozycje miejsc do odwiedzenia. Oto niewielka grupa rusza na wycieczkę, którą biuro podróży zaproponowało im jako wygraną w konkursie - niby Irlandia nie kusi tak bardzo jak w sezonie letnim ciepłe kraje, ale jak dają za darmo...
Jadą więc, choć od początku niewiele rzeczy idzie zgodnie z planem jaki przygotowano na początku. We znaki daje się pogoda, różne przeciwności, a nawet mentalność naszych rodaków, którzy jak się okazuje na zielonej wyspie zaczynają być kojarzeni z totalną destrukcją i brakiem zasad.

sobota, 7 sierpnia 2021

Kult – Łukasz Orbitowski, czyli święty i grzesznik

Historia oparta o objawienia oławskie z 1983r., choć w gruncie rzeczy nie one były głównym motywem książki. Tematem przewodnim był raczej obraz rodziny „dotkniętej” cudem, którego ani się nie spodziewali ani go chcieli. Takie objawienia miały rzeczywiście miejsce, jednak Kazimierz Domański, których ich doświadczył był jedynie pierwowzorem Henia – bohatera „Kultu”. Narrację powieści autor oddał Zbychowi, książkowemu bratu mistyka, co okazało się zabiegiem rewelacyjnym, bo przez to historia stała się lżejsza a jednocześnie świetnie opisująca czasy upadku komuny widziane oczami prostego człowieka. Zbychu to fryzjer, brat-łata dla licznego grona znajomych, człowiek, który niespecjalnie dąży do osiągnięcia szczytów w jakiejś dziedzinie; ślizga się po życiu, a że jest przy tym przystojnym „facetem z bajerem” – bierze z życia to co mu przynosi radość. To taki typ człowieka co zapewniając o wielkiej miłości do żony - zdradza ją z inną, pójdzie pić z kolegą, bo akurat ma na to ochotę, przemilczy rzeczy istotne, bo nie dotyczą jego, kochając brata – też go zdradzi. Byle tylko ślubna się nie dowiedziała. Jego życie to codzienność „lekko przybrudzona” i kolejne „sprawy do załatwienia”. Jednocześnie ten prosty człowiek niesie w sobie odrobinę nadziei, przyjmując o ile nie z pokorą to ze zrozumieniem, co mu życie niesie, jakby mówił, że trzeba żyć. Jakoś, ale jednak trzeba. Prosty człowiek, który robi błędy, ale nie jest złym człowiekiem. I to właśnie w rodzinie Zbycha, jego brat Henryk, człowiek zawsze lekko wycofany, doznaje objawień.

piątek, 6 sierpnia 2021

Wspólnota mieszkaniowa, czyli powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki

Dzięki M. coś na blog leci, a ja wciąż na Dolnym Śląsku. Intensywnie, ale frajda jest. Wracam w niedzielę, więc notki pewnie od poniedziałku.
***
Kolejna premiera w OCH-Teatrze i znów sukces. Komedia czeskiego autora Jiri Havlanka, jest satyrą na współczesne społeczeństwo, ukazuje przekleństwo jego polaryzacji i wszechogarniającej zawiści. Śmiejemy się, jednak jest to gorzki śmiech przez łzy.

W starej kamienicy wspólnotę tworzą właściciele lokali. W tej wspólnocie lokatorów dzieli właściwie wszystko. Ot, przekrój społeczeństwa w pigułce. Spotykają się, by podjąć decyzje o sprzedaży strychu, co umożliwi z uzyskanych środków wybudowanie windy i poprawę instalacji gazowej. Sprawa wydawać by się mogła ważna dla każdego, a jednak…

wtorek, 3 sierpnia 2021

Poświata – Michael Chabon, czyli szczęście w szczelinach

Ciężka choroba dziadka autora, jego powolne odchodzenie, środki uśmierzające ból, które rozwiązują język starca stają się impulsem, by z tych ostatnich jego wspomnień wnuk mógł utkać opowieść o losach swojej rodziny, powrócić do czasów dzieciństwa i odkryć wiele spraw, o których nie wiedział. Barwne wspomnienia dziadka, przepełnione marzeniami i fantastycznym przygodami potrafią mocno zaskoczyć czytelnika. Mamy tu i młodego człowieka, który ratować próbuje prostytutkę przed suchotami, karty tarota, modelarstwo, rakiety V-1 i V-2, marzenia o lotach w kosmos i odkrywaniu nowych galaktyk, „tęczę grawitacji”, szpiega, który szuka nazisty, wojnę, polowanie na węża. Kiedy zaczyna nas ta opowieść nużyć nagle Chabon tak prowadzi narrację, aby dać nam wytchnienie i zabarwia opowieść absurdalnym humorem.

To historia ludzi, którzy przeżyli drugą wojnę światową w Europie i po niej wyemigrowali do Ameryki. Poprzez wspomnienia umierającego poznajemy losy zwykłego człowieka, którego dotknęły wszystkie plagi XX wieku. Tragiczna egzystencja Żyda, który doświadczył antysemityzmu i okrucieństwa wojny, a potem jako jej weteran sam musiał sobie radzić z przeżytymi traumami. To również opowieść o nieumiejętności i niechęci do mówienia o tym czego się doświadczyło, a to z kolei prowadziło do niezrozumienia ich postaw i lęków przez kolejne pokolenia. I chociaż brzmi to ponuro autor tak umiejętnie prowadzi opowieść, aby nie przytłoczyć czytelnika, a gdy trzeba dorzuca garść serdecznego uśmiechu.

Wołyńska gra - Justyna Białowąs, czyli pamieć ofiar i co z niej wynika

To jedna z nowości, która leżała na stosie i kusiła mocno, choć pewnie jeszcze by poczekała na swoją kolej, gdyby nie prośba od Allegro, żeby właśnie o niej napisać w lipcu. Trzeba było szybko złapać się za te blisko 600 stron i jeszcze na szybko recenzować. 
Wydawca pisze o tym jako o najmocniejszym debiucie sezonu, co oczywiście można potraktować jako chwyt reklamowy, na pewno jednak warto zwrócić uwagę na ten tytuł ze względu na jego oryginalność. Rzeź Wołyńska i niełatwa historia Polski i Ukrainy oczywiście pojawiała się już na łamach różnych powieści, nie tylko historycznych, ale i tych fabularyzowanych, Justyna Białowąs miała jednak ciekawy pomysł, by pokazać na ile pamięć o tych wydarzeniach może wywoływać emocje współcześnie i wplotła to w intrygę sensacyjno-kryminalną. Morderstwa na tle narodowościowym, groźby zamachu, pokazanie niechęci zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, śledztwo prowadzone w pojedynkę, bo nie wiadomo komu ufać, mają napędzać akcję, czytelnik chyba jednak zapamięta z tej książki przede wszystkim próbę pokazania jak pamięć o historii wpływa na młodych. Czasem źródłem są wspomnienia rodziny, nielicznych ocalałych, czasem to próby nadrabiania choćby na własną rękę luk w edukacji historycznej, bo szkoła tego nie robiła, ale czasem też historia staje się jedynie narzędziem do tego, by rozgrywać jakąś własną grę polityczną, podgrzewać emocje i choć ofiary są wciąż wspominane, nagle schodzą na drugi plan. Nagle wchodzi narracja w której padają słowa takiej jak naród, nienawiść, wykorzystywanie, wykorzenianie kultury i pamięci. Co ciekawe u Białowąs stara się ona w miarę obiektywnie pokazać sposób myślenia, odczucia i argumenty zarówno Polaków jak i Ukraińców.

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Wakacje, czyli proza życia

Dziś króciutko, jutro jeszcze dwie notki i chyba potem kilka dni przerwy - kolejny wyjazd rodzinny. Będzie dużo zwiedzania, więc i fotki będą, może i notka powstanie krajoznawcza... Niby region już troszkę znamy, ale tam jest tyle do zobaczenia, że w głosowaniu wygrał ponownie. Kierunek Dolny Śląsk.
A dziś króciutko bo i film króciutki. Etiuda Filipa Bojarskiego to raptem 15 minut. I trochę nawiązuje - zgodnie z tytułem - do wakacji.

niedziela, 1 sierpnia 2021

Oszuści, czyli gry pozamałżeńskie

OCH-Teatr po raz kolejny wystawia komedią, na której śmiejemy się często, a refleksje po niej są goryczkowate.

Zdrada. Ta małżeńska. Czym jest spowodowana? Nudą? Rutyną? Brakiem satysfakcjonujących doznań? Co powoduje, że kobieta/mężczyzna decyduje się na zdradę swoich współmałżonków? Czy rzeczywiście te uniesienia „na boku” warte są rozpadu związku małżeńskiego? Komedia „Oszuści” podejmuje temat zdrady małżeńskiej i stawia trudne pytania o współczesne podejście do związku małżeńskiego. Śmiejemy się często, ale jednak wytrąca nas tymi pytaniami ze strefy komfortu.