Ani się obejrzałem a na liczniku odwiedzin na blogu stuknęło 300 000. Cholercia. Kto by się spodziewał. Dzięki Wam wszystkim o życzliwe dusze, które czytają i zostawiają komentarze, dzięki również tym obojętnym co tylko zerkną i lecą dalej (a może jednak wrócą?), dzięki i nieżyczliwym, co to uważają, że wszystko źle, bez sensu i po jaką cholerę (bo z całą pokorą uznaję, że gdyby Wam się tylko chciało pewnie byście zrobili to lepiej). Dajecie energię by pisać dalej :)
A dziś, jak obiecywałem: druga rzecz z obszaru kulturowego Japonii. Specyficzna, ale jednak. Bo tym razem nie przewodnik, nie wspomnienia, ale powieściowe "wariacje na temat". Z czterech mini powieści zamieszczonych w tym tomie, dwie dzieją się w Japonii i w całkiem ciekawy sposób pokazują nam różne aspekty tej kultury.
Kto by się spodziewał ciekawej zawartości po takiej okładce??? Wszystko przecież współczesne, niewiele ma wspólnego z romantyzmem, egzaltacją, a jedyna rzecz wspólna to fakt, że w dwóch wspomnianych tekstach bohaterką jest kobieta. Zaiste niezbadane są ścieżki grafików i wydawców...